Rozdział 4 - Nie spocznę. Znajdę sposób.

313 17 2
                                    

kilka dni po pogrzebie>

David ma racje.. jestesmy podli. Źle to rozegrałam. Ciekawe czy kiedyś mi przebaczy? Czy kiedykolwiek bede potrafiła spojrzec mu w oczy? Nie wiem... Ostatni raz widziałam Go na pogrzebie mamy. Nie byl w dobrej formie. Czerwone, opuchniete oczy, glowa spuszczona bardzo nisko. W zadnym stopniu nie przypominal siebie. Nie rozmawialiśmy. Nie wiem nawet gdzie jest. Przestał też chodzic do szkoły. Martwie się o Niego.

Jak codzień musiałam iśc do szkoły. Dla mnie ten budynek stracił swój dotychczasowy urok. Nie widuje już usmiechnietej twarzy Davida, ani tez spogladających za Nim dziewczyn. Jest inaczej.
Wchodzac do szkoły natknęłam sie na dziewczynę Davida Elizabeth. Dzisiaj zachowywała się calkiem inaczej niż zwykle.

-Hej - podeszlam do Niej powoli troche się usmiechając
- O hej. Jak dobrze, że Cię widzę - wyrwala się z zamyslenia - posłuchaj mnie ale bardzo uważnie. David był u mnie od dnia kiedy się pokłóciliscie. Po pogrzebie Waszej mamy tez.
- Co?! - wrzasnęłam tak glośno, że wszyscy zwrócili na Nas uwagę. Nie przejęłyśmy się tym.
- No.. tak bylo, ale nie chciał byś wiedziala. A dzisiaj wyjechał. Powiedział, że musi wszystko sobie poukładac i nie będzie Go w kraju.
- Liz, dlaczego nie powiedzialaś mi wczesniej? Wiesz, że bardzo za Nim tęsknie i jest mi przykro, że tak wyszło. - czulam jak woda naplywa mi do oczu.
- Przepraszam. On po prostu nie chciał żebys wiedziala. - przytuliła mnie mocno

Zadzwonił dzwonek i poszłyśmy do swoich klas. Na pierwszej lekcji miałam plastyke. Weszłam, zajęłam miejsce i czekalam, aż przyjdzie Lou mój kolega z ławki. Właśnie szedł w moją stronę, gdy nagle złapał Go za ramię Chris. Chłopak, który nie był taki jak wszyscy. On był inny. Rozmawiali chwilę po czym Chris zajął miejsce obok mnie, a Lou poszedł do innej ławki. Zdziwiłam sie, że klasowy przystojniak, który mógł mieć każdą usiadł ze mną. Nie miałam z Nim dobrych relacji.

- Czesc piękna - uśmiechnął się prowokująco.
- Czego chcesz? Lou tu siedzi. - Odpowiedziałam niemiłym tonem, a On jeszcze mocniej się uśmiechnął.
- Ale Lou nie będzie już z Tobą siedzieć. Ja będę. - przysunął się do mnie z krzeselkiem.
- Bo!? - odsunęłam sie od Niego tak mocno, że spadlam na podłogę. On tak jak i cała klasa zaczęli się śmiać. Podał mi rękę, ale odrzucilam ja i niezdarnie wrócilam na miejsce.
- Uwazaj bo jeszcze cos Ci się stanie. - nie odpowiedział mi na pytanie, ale nie chcąc z Nim rozmawiać nie pytałam drugi raz tylko zignorowalam Go. I tak było przez całą lekcję.

Gdy tylko usłyszałam dzwonek na przerwę wybiegłam niczym struś pędziwiatr, aby mnie nie zatrzymał. Dobieglam na stołówkę i zajęłam miejsce obok Jes. Sylvii dzisiaj nie było.

- Co Ty tak w pośpiechu? Goni Cie ktoś? - zapytała na żarty. Nie zdążyłam Jej odpowiedzieć gdy Go zobaczylam. Szedł w naszą stronę trzymając tackę z jedzeniem. Jessica spojrzala na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko pokiwałam głową na znak, że nie wiem co to ma być. Rozsiadl się jakby Mu bylo wolno i uśmiechnął się tym swoim głupim uśmieszkiem.

- Jessica, chyba ktos do Ciebie. To ja Was zostawię. - mialam Go dość więc wymyślilam to przed chwilą. Wzrokiem przeprosilam Jessice, a Ona na znak, że rozumie usmiechnęła się. Chrisowi się to nie spodobało, ale nie poszedł za mną. Zostal już z Jes i skończył jedzenie... Tak mijał mi dzień uciekanie przed Nim na przerwach i ignorowanie Go na lekcjach. Po skonczeniu wszystkich lekcji wróciłam do domu zmęczona. Odgrzalam sobie obiad i poszłam do pokoju. Włączyłam telewizor i zaczęłam rysować. Po dwóch godzinach skonczyłam. Obrazek, który przedstawial uśmiechniętego Davida powiesiłam nad łożkiem. Poszlam się umyć. Wrócilam do sypialni polożylam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.

Następny dzień to była sobota. Obudziłam się o 14. Ogarnęłam włosy, ubrałam się i spojrzalam na telefon. Kilka nieodebranych polączeń. Nie wiedzialam od kogo. Ale nie oddzwonilam. Po chwili zastanowienia weszlam w kontakty, wybralam numer Davida i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Czekalam długo, ale po kilku sygnałach rozłączyło się. Wiedzialam, że nie chce rozmawiac więc dałam Mu spokój. Po długim zastanowieniu pomyślałam, że skoro i tak będe sie nudzić zadzwonię do Jessicy i pójdziemy do galerii. Tak też zrobiłam. ..

Spotkałysmy sie na miejscu. Było pełno ludzi, ale nie sądziłam, że spotkam brata ..
- David?! - biegłam w stonę chłopaka... Będąc blisko rzuciłam Mu się na szyję. Gdy chłopak odwrócił się do mnie tak, że widziałam Jego twarz, zdałam sobie sparwę, że to nie On. Przeprosiłam Go, a On tylko uśmiechnął się do mnie poczym odszedł. Przypomniały mi się słowa Liz "nie będzie go w kraju". W tamtym momencie uświadomilam sobie, że nie spocznę dopóki David nie wroci do domu. Nie potrafie beż Niego żyć! .. Bardzo tęsknie bracie.

------------------------------------

Przepraszam, że tak długo nic, ale szkoła i obowiązki :/ .. mam nadzieję, że się podoba. :))

NiezgodnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz