Rozdział 14

419 25 1
                                    

– Na pełnych obrotach –


Śniadanie na Perle okazało się dla Leny niesamowicie niezręczne. Praktycznie co chwilę wyłapywała rzucane w jej stronę dziwne spojrzenia. Jakby nagle wszyscy wiedzieli o tym, co wydarzyło się w nocy. Nie było to możliwe z prostego faktu, że wracając do pokoju nie zanotowała żadnego ruchu. Wtedy przychodziła jej do głowy myśl, że przecież to są ninja. Potrafią znacznie więcej niż ona i pewnie nie zauważyłaby ich, gdyby tylko tego chcieli.

– Mistrzu – odezwał się Lloyd, przerywając trwającą od samego rana ciszę. – Czy dzisiaj mógłbym trenować z Leną?

Dziewczyna zesztywniała słysząc tą prośbę. Dlaczego chciał z nią trenować? Czyżby chciał dowiedzieć się jeszcze więcej o jej emocjach pod pretekstem treningu mocy.

– Prawdę mówiąc miałem dla Leny dzisiaj inne plany ale jeśli wyrażasz taką chęć, to nie mam nic przeciwko.

– A moje zdanie to już się nie liczy? – wtrąciła się Lena. – Może ja nie chcę trenować dzisiaj z Lloydem? Dziękuję bardzo, ale poradzę sobie dzisiaj sama. Mam swoje do roboty – dodała, po czym odeszła od stołu w stronę pokoju. 

Nie do końca wiedziała, dlaczego tak zareagowała. Może podświadomie próbowała odciąć się od blondyna z nadzieją, że uczucie przejdzie? A może po prostu wstała dzisiaj lewą nogą? Biorąc pod uwagę jej niewyspanie, druga opcja była bardzo przekonująca. Chociaż była pod swoim własnym wrażeniem, ze była wstanie wyrazić swoją opinię na temat planów, które jej narzucano.

– A tą co ugryzło? – zdziwił się Cole.

– Kłótnia w raju? – zagadnął Kai patrząc znacząco na Lloyda.

– Nie pokłóciliśmy się! – zaprzeczył od razu chłopak.

– Pogadam z nią – ogłosiła Nya również wstając od stołu.

Lena siedziała na łóżku i wpakowywała coraz to nowe drobiazgi do torebki. Nie miała najmniejszej ochoty siedzieć dzisiaj w towarzystwie ninja, więc stwierdziła, że spędzi ten dzień w mieście, albo najlepiej w jakimś mało zaludnionym miejscu. Najbardziej uśmiechała jej się wizja pobliskiego lasku, z którego dość niedawno zrobiono spory park.

Kiedy Nya weszła do pokoju Lena właśnie wkładała dopiero co naładowaną baterię do aparatu.

– Cześć... – zaczęła niepewnie mistrzyni wody. – Coś się stało?

– Nie. Czemu miałoby się stać? – odpowiedziała obojętnie Lena wrzucając aparat do torebki.

– No bo... Zmartwił nas twój wybuch i...

– Zmartwił? Wątpię. Po prostu jesteście ciekawi co stało się pomiędzy mną a Lloydem, że tak nagle nie chcę spędzać z nim całego swojego czasu. Bo przecież jesteście święcie przekonani, że nie możemy bez siebie żyć – prychnęła dziewczyna zarzucając torebkę na ramie. – Ale wiesz co Nya? Nic się nie stało. Po prostu nie mam dzisiaj weny na spędzanie czasu w jego towarzystwie. Muszę pobyć sama. Pogadamy później – rzuciła opuszczając pokój, a następnie statek i teren herbaciarni. 

Tak jak sobie zaplanowała udała się na całodniowy spacer do parku, znajdującego się po drugiej stronie miasta. Tam mogła mieć pewność, że ninja jej nie znajdą. O ile w ogóle będą jej szukać. W co po tym jak naskoczyła na Lloyda przy śniadaniu zwyczajnie wątpiła. Bo po co mieli by latać za jakąś niestabilną emocjonalnie dziewczyną, która na nich krzyczy?

Park był wyjątkowo opustoszały. Z resztą, co się dziwić. Jest końcówka jesieni, na dworze za ciepło nie jest a wszystkie liście już spadły pozostawiając jedynie smętne gałęzie. Lena znalazła sobie jakieś spore miejsce wolne od drzew, gdzie nikogo nie było i położyła torbę pod jednym z drzew. Skoro już wiedziała jak mniej więcej wygląda jej moc, mogła zacząć się z nią bawić, by ostatecznie nauczyć się kontroli nad nią. I to był jej plan na dzisiaj. Nauczyć się podstaw kontroli nad mocą. 

Emocje || Lloyd GarmadonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz