– Wszechogarniający smutek –
Pierwszy raz w ich życiu przygotowywanie herbaty trwało tak długo. I z każdą mijającą minutą, gdy herbata się zaparzała, oni byli bardziej zdenerwowani.
Co, jeśli się nie uda?
Co, jeśli Lena wyprze gościa z umysłu?
Co, jeśli przed ich działaniem Lena zostanie pochłonięta przez mroczną energię?
Dużo pytań, mało odpowiedzi i jeszcze mniej pewności na pozytywny wynik ich interwencji.
Kiedy napar był już gotowy, sensei nalał go do kubka. Parująca ciecz nie wyglądała zachęcająco. Miała dziwny, zgniłozielony kolor, jeszcze dziwniejszy zapach oraz coś pływającego w sobie.
– Sensei, to jest na pewno pitne? – upewniła się Nya.
– Z całą pewnością. Dokładnie tak to powinno wyglądać.
– Nie wygląda zachęcająco – stwierdził Cole.
– Nie musi. Ważne, żeby zadziałało – powiedział Lloyd, po czym wziął kubek w ręce. – Czyli, jak to wypiję, zasnę, i obudzę się w umyśle Leny?
– Tak to powinno działać. Ale musisz być gotowy na wszystko. Nie wiemy jak wygląda jej umysł i dusza oraz jaki kształt przybrała mroczna energia. Dodatkowo, jest spore prawdopodobieństwo, że nie będziesz wstanie korzystać tam ze swojej mocy.
– Będę zdany na jej umysł – dokończył słyszaną po raz któryś w ciągu ostatnich kilku chwil formułkę. – Wiem. Pamiętam.
– Lloyd, jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytała Nya.
– Jak nie ja, to nikt tego nie zrobi. A Lena potrzebuje pomocy – odparł, po czym przyłożył kubek do ust i wypił całą jego zawartość. Odstawił kubek, położył się i zamknął oczy.
Pierwszym co zobaczył, była ciemność. On, jako jasny, zielony punkt oraz wszechogarniająca, chłodna ciemność. Po chwili, w tej ciemności pojawiły się drzwi. Proste, wykonane z drewna, pomalowane na bladofioletowo. Niczym się nie wyróżniające. Przynajmniej tak można by powiedzieć, gdyby znajdowały się we framudze jakiegoś domu. Teraz jednak, pośród tej ciemności były drugim emanującym światłem punktem.
Lloyd podszedł do nich i chwycił za okrągłą klamkę, przekręcając ją w prawo, żeby otworzyć drzwi. Ustąpiły z niesamowitą łatwością. Przeszedł przez nie, początkowo oślepiony nagłą jasnością. Kiedy jednak jego oczy przywykły do światła, przed nim ukazało się pomieszczenie podobne do biblioteki. Co najmniej kilkanaście półek z książkami, stojące w rzędach, a pośród nich większa przestrzeń, gdzie znajdowało się spore biurko a na nim laptop i kilka leżących luzem książek. Każda książka miała na okładce równe litery.
„Rodzice" – odczytał, na jednej z okładek. Potem była kolejna, zatytułowana „Przyjaciele". Obie były wyjątkowo cienkie. Na razie postanowił zostawić je w spokoju, ale przysiągł sobie, że jeszcze tu wróci i je obejrzy.
Spojrzał na odpalony ekran laptopa. Był na nim odpalony program do pisania, zatytułowany „Marzenia". Lista, choć posiadała wiele punktów, miała zapisane tylko jedno słowo. Jego imię. Uśmiechnął się nieznacznie widząc to, pomimo, że mogło mieć to wiele znaczeń. Nie tylko to, które przyszło mu do głowy.
Rozejrzał się dalej. Nie wiedział czego dokładnie szuka, więc rozglądał się za czymkolwiek. Nagle poczuł delikatny powiew ciepłego powietrza. Spojrzał w stronę, z której wiatr zawiał. Nic tam nie było. Jedynie kolejne pułki, na które zresztą już patrzył. Odwrócił się w stronę, w którą wiatr wiał. Tam ujrzał kolejne przejście pomiędzy pułkami. Tym razem, na końcu nie było kolejnego regału. A kolejny przesmyk. Dlatego skierował się w tamtą stronę.
CZYTASZ
Emocje || Lloyd Garmadon
FanficMiasto Ninjago nigdy nie ma chwili na oddech. Zawsze jest atakowane przez złoczyńców chcących albo objąć władzę albo się zemścić. Z tego też powodu Ninjago ma swoich obrońców - Ninja, czyli grupę młodych dorosłych prawie codziennie muszącą mierzyć s...