𝗰𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝟰

1.3K 57 15
                                    

‹ 𝘑𝘦𝘰𝘯𝘨𝘨𝘶𝘬 ›

Obudziłem się na łóżku, pomimo że nie pamiętam, żebym w ogóle się na nim kładł poprzedniego wieczora. Szczerze mówiąc to wszystko z wczoraj przysłania mi jakaś niewidzialna mgła. Usiadłem, zerkając na Jisoo, która spała obok mnie. Westchnąłem, chowając twarz w dłoniach. Wiedziałem, że narobiłem jej niezłego strachu, a ona, w przeciwieństwie do mnie, pamięta wszystko zapewne bardzo wyraźnie. W głowie układałem już wszystkie odpowiedzi na pytania, które zada mi siostra, kiedy tylko się obudzi. 

Wstałem i podszedłem do okna, otwierając je. Przydałoby się tu wywietrzyć, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio do tego pokoju trafiło świeże powietrze. Czasem byłem obrzydzony samym sobą i tym do jakiego stanu doprowadziłem to miejsce. Ale wiem, że każda próba sprzątnięcia tego kończy się niepowodzeniem. A po drugie to i tak już się przyzwyczaiłem i wbrew pozorom, każda rzecz ma tutaj swoje miejsce. Kiedy się przebrałem, wróciłem do dziewczyny, która powoli zaczęła się budzić. Usiadłem na krawędzi łóżka, odgarniając ostrożnie włosy, zakrywające jej twarz.

- Wyspałaś się na tym łóżku? - zaśmiałem się. Musiała zrzucić stąd parę rzeczy, żeby mogła się też położyć.

- Mhm - mruknęła i usiadła, wciąż lekko zaspana. Spojrzała na mnie i pomimo, że nic nie mówiła, wiedziałem, co chce ode mnie usłyszeć. Spuściłem wzrok, naprawdę nie miałem ochoty tłumaczyć się jej jak własnej matce.

- No więc? - poklepała mnie po ramieniu - Powiesz coś? Co to wszystko miało wczoraj znaczyć?

- To naprawdę długa historia Jisoo, możemy po prostu o tym zapo-

- Nie, nie możemy. - zaprotestowała od razu. - Chociaż w sumie możemy, ale możesz być wtedy pewien, że nie odezwę się do ciebie już ani słowem. - burknęła.

Jeszcze parę dni temu nie ruszyłoby mnie coś takiego. Teraz było trochę inaczej. Widziała mnie już w takim stanie w jakim widziała i przede wszystkim mi pomogła. Czułem, że nawet się o mnie martwi i sam mimowolnie po prostu ją polubiłem.

- Dobrze, już dobrze - mruknąłem, siadając wygodnie obok niej. - Zadłużyłem się ostatnio u paru osób, od których kupuję używki. Nie mam kompletnie nic, więc nie miałem z czego oddać. Wziąłem wczoraj trochę, a kiedy paru facetów, którym jestem winien pieniądze, mnie zobaczyło w takim stanie, pomimo że mówiłem im jeszcze parę dni temu, że nie mam złamanego grosza, to przyłożyło mi z dwa razy. Wróciłem do domu i resztę już wiesz. - chrząknąłem. Raczej zachowywałem to wszystko dla siebie, dlatego rozmowa o tym, szczególnie z moją nową siostrą, była co najmniej niezręczna. Czułem na sobie jej przepełniony wściekłością wzrok. Dopiero, kiedy odważyłem się spojrzeć w jej oczy, odczytałem tam o wiele więcej. Przede wszystkim zmieszanie i zmartwienie.

- Jakie to są "używki" skoro doprowadzają cię do takiego stanu, że gdyby ktoś zobaczył cię na ulicy to od razu wezwałby zakład pogrzebowy? - zapytała.

Podrapałem się nerwowo po karku.

- Wiesz, zależy co dostanę. Różnie bywa. - mruknąłem. Zapadła cisza, a dziewczyna wciąż patrzyła się na mnie, jakby oczekiwała dalszej odpowiedzi. Westchnąłem. - Ostatnio głównie heroina, wstrzykuję dożylnie. - przyznałem.

- Nie znam się, ale to brzmi okropnie. - mruknęła. - Twój tata wie, dlatego nie daje ci pieniędzy. - podsumowała, a ja przytaknąłem.

- Dziękuje... za wczoraj. Że mi pomogłaś - powiedziałem cicho i zerknąłem na nią. Czułem się okropnie z tym, że tak ją zmartwiłem. 

- Jeżeli jeszcze raz cię tak zobaczę, to sama poślę cię do grobu. - powiedziała, a ja zaśmiałem się. Mimo wszystko była urocza, kiedy się denerwowała.

_______________________

Minął tydzień od mojego ostatniego incydentu. Od tego czasu trochę przystopowałem, ograniczyłem się do mniejszej ilości czegoś słabszego. Jednak wciąż była to nieodłączna część mojego dnia. Byłem uzależniony, co tu więcej mówić. Zwykły człowiek musi pić codziennie wodę, a ja muszę dostarczyć swojemu organizmowi jakąkolwiek używkę. 

Wracałem dziś ze szkoły dość późno. Chodziłem trochę po okolicy, potrzebowałem trochę czasu dla siebie. W domu byłem dopiero wieczorem, przywitałem ojca i jego partnerkę przymusowym "Cześć" i od razu poszedłem do siebie. Kiedy otworzyłem drzwi do swojego pokoju, omal nie zemdlałem na sam widok tego w jakim stanie było to pomieszczenie. Na podłodze nie było ani jednej części mojej szafy, łóżko było idealnie pościelone, a książki ułożone. Rzuciłem plecak pod ścianę i od razu podbiegłem do miejsca, gdzie trzymałem wszystko, co utrzymywało mnie przy życiu. Dzięki bogu całość była na swoim miejscu. Wyszedłem poirytowany z pokoju i wszedłem do Jisoo, która oglądała coś na laptopie.

- Ty to zrobiłaś? - zapytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie zmieszana.

- Co masz na myśli? - zapytała, zdejmując słuchawki.

- Posprzątałaś mój pokój. Wygląda jak kurwa nowy. - warknąłem.

- To źle? - zmarszczyła brwi. - Przynajmniej można przejść z jednego końca na drugi. Wiesz ile czasu mi to zajęło? I ile ciekawych rzeczy tam znalazłam? Chociaż prezerwatywy mógłbyś wyrzucać do kosza. - zaśmiała się cicho. Jednak mi nie było do śmiechu. Mój pokój był dla mnie świętością, a ona naruszyła każdy zakątek mojej prywatności, przechodząc przez każdą moją możliwą rzecz, nawet prezerwatywy. Trzasnąłem drzwiami, wychodząc z jej pokoju i wróciłem do siebie. Nie czułem się tutaj dobrze. Było za czysto, było idealnie i pusto.

Trzęsącymi się ze złości dłońmi wygrzebałem z kartonu jeden z ostatnich woreczków wypełnionych białym proszkiem. Zdecydowanie bardziej wolałem co innego, jednak na ten moment to jedyne co mi zostało. Rozsypałem bezmyślnie po szafce narkotyk, który już chwilę później penetrował mój nos od środka. Spojrzałem na drzwi, które się uchyliły. Jisoo stanęła w progu, patrząc na mnie lekko wystraszona. 

- Czemu do kurwy nędzy nie pukasz?! - wrzasnąłem, a dziewczyna wzdrygnęła się.

- Przepraszam, nie sądziłam, że aż tak się zdenerwujesz... - mruknęła.

- Jasne, nikt nie wpadłby na to, że zdenerwuje się jak ktoś przetrzepie cały mój pokój. - odpowiedziałem. Czułem jak bardzo buzują we mnie każde możliwe emocje. 

- Jeongguk, posłuchaj. - zaczęła i weszła do środka, zamykając za sobą drzwi.

- Nie, to ty posłuchaj. - wstałem z ziemi i podszedłem do niej. Dziewczyna cofnęła się, jednak trafiła plecami na ścianę. - Jestem ci wdzięczny za całą tą pomoc z ostatniego razu. Ale to? To już jest przegięcie. Wtrącasz się we wszystko. To że jesteś czysto teoretycznie moją siostrą nie upoważnia cię do czegoś takiego. Do niczego cię to kurwa nie upoważnia. Jedyne co zmienia ten fakt to to, że nie mogę cię przelecieć, bo to nieakceptowalne. - parsknąłem, przyglądając się jej twarzy, jej drżącym wargom i zaszklonym oczom. - Więc nie pozwalaj sobie na za dużo. Wciąż jesteś tylko dziewczyną, której by tu nie było, gdyby nie to, że mój ojciec postanowił zastąpić sobie moją mamę! - krzyknąłem i po chwili odsunąłem się od brunetki. - Wyjdź stąd. - burknąłem i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej wszystkie te idealnie poskładane ubrania i wyrzuciłem je na środek pokoju. Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę, zanim wyszła z pokoju. Była wystraszona. Była szczerze przerażona.

𝗬𝗼𝘂'𝗿𝗲 𝗺𝘆 𝗱𝗿𝘂𝗴 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz