𝗰𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝟮

1.3K 63 8
                                    

‹ 𝘑𝘪𝘴𝘰𝘰 ›

Pierwsza noc w moim nowym domu mijała spokojnie do momentu, aż nie obudził mnie hałas na dole. Usiadłam na łóżku i zmarszczyłam brwi. Nie byłam pewna, czy mi się przesłyszało, czy nie. Z trudem wyszłam spod kołdry i zarzucając na ramiona szlafrok, wyszłam z pokoju. Nie słyszałam, żeby mama czy Jaehyun również wstali. Nic dziwnego, że tylko ja się obudziłam. Nigdy nie miałam głębokiego snu, a słuch za to wybitny.Przyznam, że serce trochę mi przyspieszyło. Czyżby ktoś się włamał? Powoli i najbardziej dyskretnie jak potrafiłam zeszłam na dół. Cała adrenalina opuściła moje ciało, kiedy zobaczyłam, że na dole nie ma nikogo poza Jeonggukiem. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Była trzecia w nocy. Co on robi w kuchni o tej godzinie? 

- Cholera jasna - warknął ledwo słyszalnie pod nosem 

- Gguk? - mruknęłam zaspana, kiedy weszłam. - Coś się stało? 

Chłopak odwrócił się gwałtownie. Nie słyszał pewnie jak schodziłam. Westchnął, kiedy mnie zobaczył. 

- Nic się nie stało. Nie mogę zasnąć. - odpowiedział, wracając do grzebania w szafce. - Czemu ty nie śpisz? - zapytał, wyciągając apteczkę.  Uniosłam brew. Przecież podobno nic się nie stało. 

- Obudziłam się, bo słyszałam, że ktoś chodzi na dole. - przyznałam i zerknęłam przez jego ramię na to, co robi. - Czego szukasz w apteczce? - zapytałam podejrzliwie.

Zaśmiał się cicho pod nosem i odsunął rzeczy na bok. Wyjął z szafki jakieś inne lekki, wciąż czegoś szukając. 

- Ciekawska bardzo jesteś, wiesz? - stwierdził i w końcu zadowolony wyciągnął z szafki pustą, sterylnie zapakowaną strzykawkę. - Prowadzę tajne eksperymenty w moim pokoju, dlatego też kazałem pukać. - zażartował, na co ja przewróciłam oczami. Wydawało mi się, że rozmawiam teraz zupełnie z inną osobą. Na pewno nie z tą z wczorajszej obiadowej sprzeczki. 

- Nie żartuj sobie - burknęłam. 

- Kto mówi, że żartuję? - uniósł brew z uśmiechem. - Ale racja, przejrzałaś mnie. Żartuję. - przyznał i zaczął sprzątać cały bałagan, który stworzył przy szukaniu strzykawki.- Idź spać mała, już późno. - mruknął po chwili i minął mnie, wracając do góry.

_______________________

Rano zeszłam na dół z nadzieją, że zobaczę mamę, która jak zawsze w wolne dni przygotowywała śniadanie, najczęściej jajecznicę. Wykrzywiłam usta w lekki grymas, kiedy jedyne co zastałam to karteczka na stole. 

"Jesteśmy w sklepie, wrócimy przed obiadem." 

Westchnęłam i chcąc nie chcąc, musiałam sama zabrać się za przygotowanie jedzenia. Zrobiłam wspomnianą jajecznicę, która chodziła mi w myślach od wczorajszego wieczora. Nie byłam mistrzem kuchni, ale wyszło w miarę zjadliwe. Pomimo tego, że było to moje zdecydowanie ulubione śniadanie, nie zdołałam opróżnić całej patelni. Pomyślałam, że może wkupię się jeszcze bardziej w łaski Jeongguka, kiedy przyniosę mu ciepłe śniadanie. Każdy miły gest ma znaczenie, a przecież zależało mi na tym, żeby mieć z nim dobre stosunki. 

Nałożyłam więc resztę jajecznicy na talerz i zrobiłam mu herbatę. Wzięłam wszystko i powoli weszłam po schodach, starając się nic nie stracić po drodze, co graniczyło z cudem. Ale udało mi się i w końcu dotarłam pod drzwi pokoju starszego. Zapukałam delikatnie, tak jak kazał. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc zapukałam jeszcze raz, trochę mocniej. Znowu nic. Pewnie jeszcze spał, prawda? Chociaż po wczorajszej nocy przez myśl przeszło mi wiele scenariuszy. Westchnęłam i otworzyłam ostrożnie drzwi, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku i przy okazji zostawić śniadanie.Zmarszczyłam mocno brwi, kiedy zobaczyłam pokój Gguka. Nie był zbyt... urodziwy. Właściwie wyglądał, jakby przed chwilą przeszła tu jedna z większych trąb powietrznych. Na podłodze porozrzucane były ubrania, które zapewne przykrywały jakieś inne skarby. Weszłam po cichu do środka i spojrzałam na śpiącego jeszcze chłopaka. Poczułam ciepło oblewające moją twarz, która zapewne wyglądała już jak burak. Ale kto inaczej zareagowałby na widok praktycznie nagiego, poznanego wczoraj przyrodniego brata, śpiącego w najlepsze? Odwróciłam wzrok i podeszłam bliżej, chcąc już po prostu stamtąd wyjść. Położyłam talerz razem z kubkiem pełnym herbaty na szafce nocnej obok łóżka. Kiedy wycofywałam się powoli z tego pobojowiska (lub jak to niektórzy by nazwali - pokoju), nadepnęłam na coś ostrego. Syknęłam, łapiąc się odruchowo za stopę.Jeongguk miał najwidoczniej równie dobry słuch co i ja, bo zerwał się do siadu i spojrzał na mnie, przecierając zaspane oczy. Wyglądał jakby przeszedł w życiu tyle samo co ten pokój. 

- Jisoo? - mruknął zdziwiony, sięgając od razu po bluzę, leżącą najbliżej niego - Co ty tu do cholerny jasnej robisz? Nie mówiłem, że masz pukać? - warknął poirytowany. 

- Przepraszam. Pukałam, ale nie odpowiadałeś. Chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku i zrobiłam też śniadanie - mruknęłam cicho. Źle się czułam z tym że był na mnie zły. Może faktycznie nie powinnam była tu wchodzić. Usiadłam na łóżku, sprawdzając czy moja stopa jest cała. 

- W porządku, nic się nie stało - westchnął zrezygnowany, spoglądając na mnie - Coś się stało? 

- Nadepnęłam na coś. Mógłbyś tu posprzątać. 

- Mi nie przeszkadza. Najważniejsze, że ja wiem gdzie co leży, inni nie powinni. - stwierdził, siadając przy mnie. Złapał swoją dłonią moją kostkę, przyglądając się. 

- Raczej przeżyjesz - zaśmiał się. Wstał z łóżka i zebrał porozrzucane kawałki plastiku z ziemi. 

- No nie wiem. Widząc stan twojego pokoju to jeszcze wda mi się jakieś zakażenie. - stwierdziłam, spoglądając na niego. Materiał bluzy zasłaniał jego bokserki, jednak wciąż mogłam zauważyć jak bardzo umięśnione są jego nogi. 

- Przesadzasz - skwitował i wziął do ręki talerz z jedzeniem. - Dzięki za śniadanie - spojrzał na mnie i chwilę później zaczął jeść. Uśmiechnęłam się delikatnie. 

Kiedy zjadł, zebrał wszystkie naczynia ze swojego pokoju i stanął w drzwiach. Spojrzał na mnie, jego oczy były podkrążone, jakby nie spał parę dobrych dni. Wyglądał trochę jak upiór z filmów Tima Burtona, jednak pomimo tego wciąż wyglądał przystojnie.

 - Chodź, wolałbym nie zostawiać cię tutaj samej. Znowu w coś wdepniesz - uśmiechnął się słabo. Przytaknęłam i szybko opuściłam pokój razem z nim.

Zeszłam za nim na dół, rodziców jeszcze nie było. Mama mówiła mi, że chciała dokupić parę rzeczy do domu, pewnie jeżdżą jeszcze po sklepach meblowych. Zerknęłam na starszego, który mył opróżniony przez siebie talerz. Usiadłam na blacie obok i przyglądałam się mu.

- Powiesz mi, dlaczego szukałeś wczoraj o trzeciej w nocy strzykawki? - zaczęłam ponownie ten sam temat. Byłam ciekawska, to prawda. Chłopak westchnął i odpowiedział mi dopiero jak skończył zmywać.

- Nie, nie powiem. - stwierdził wprost, krzyżując ze mną wzrok. - Proszę cię jedynie o to, żebyś zapomniała o całej tej sytuacji i najlepiej nie wspominała nic przy rodzinnych spotkaniach. Lubię cię nawet, więc nie zepsuj tego, stając po stronie mojego ojca. - skwitował i bez słowa wrócił do góry.

𝗬𝗼𝘂'𝗿𝗲 𝗺𝘆 𝗱𝗿𝘂𝗴 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz