XIV

555 40 25
                                    

Kolejny piątek to kolejna impreza, na której Eren musiał koniecznie być. Na szczęście już nie ciążył nad nim żaden szlaban ani tym podobne, chociaż Grisha ciągle patrzył na syna znacząco, jakby mu przypominał, że ten ma się zachowywać jak człowiek, a nie jakiś dzikus. Ale przecież chłopak zawsze zachowywał się normalnie...

Eren siedział na lekcji, a jego sąsiadem był oczywiście Jean. Dwójka właśnie ustalała jakieś szczegóły dotyczące imprezy u Erena, bo tym razem on to wszystko organizował.

- Jean... - ciągnął szatyn ze znaczącym uśmiechem - Z kim przyjdziesz?
- Z twoją starą - burknął blondyn, wiedząc, do czego pije przyjaciel.
- Chciałbyś... - zaśmiał się na granicy arogancji - Tak dobrze to nie ma...

Tymczasem jakiś chłopak przed nimi, odwrócił się i spytał z wymownym uśmiechem:

- A co trzeba, żeby ją zdobyć?

Eren spojrzał na niego i zmarszczył brwi, jakby ten zadał głupie pytanie, po czym odpowiedział:

- Na chuj chcesz wiedzieć?
- Wiesz... Chciałbym do niej podbić...
- Co?! - wyśmiał go, po czym się wkurzył i zaczął wrzeszczeć - Wypierdalaj! Ona ma już faceta i jest lepszy od ciebie! Zresztą ona to też nie twoja liga!
- Eren, spokój... - Jean ze skrywanym uśmiechem próbował uspokoić przyjaciela, układając dłoń na jego ramieniu.
- Jaki spokój?! Nie słyszałeś go?! - znów wyśmiał chłopaka - Ten debil myśli, że może mieć moją matkę! Chyba go pojebało!
- Dobra, dobra... Nie było tematu - przewrócił oczami, odwracając się w swoją stronę.

Już wszystko miało być dobrze, ale niespodziewanie Eren został poproszony do tablicy. Chłopak spojrzał zaskoczony na nauczyciela:

- Niby czemu? - spytał z wyrzutem.
- Bo mnie ciągle zagłuszasz! - odpowiedział mężczyzna.
- Zagłuszyć to ja dopiero mogę!
- Eren, zapraszam - odpowiedział z nikłą cierpliwością.
- Dobra, już idę! - powiedział od niechcenia, wstając z ławki.

Chłopak ledwo stanął przy tablicy, a już zaczął się błaźnić przed klasą. Spojrzał pytająco na mężczyznę i zapytał:

- To kogo mam zrobić? - zaraz się zorientował i natychmiast poprawił - Yyy! To znaczy co mam zrobić?
- Zaczekaj... - westchnął mężczyzna, patrząc na chłopaka ze zniesmaczeniem. Zaraz spojrzał do książki i mówił - Zapisuj: Zadanie piąte ze strony 69.

Szatyn zaczął zapisywać, a w trakcie zaczął się po cichu śmiać, chociaż pod presją nauczyciela od razu stanął prosto, udając, że jest poważny. Później chłopak również zapisał podane przez starszego dane, a zaraz po tym zaczął rozwiązywać. Chwilę to trwało, ponieważ Jaeger mówił do siebie z logiką, jaką pojąć mógł tylko on, co niesamowicie rozśmieszało resztę. Ale finalnie rozwiązał zadanie bardzo szybko w porównaniu do czasu, przez który się zastanawiał. Po tym wszystkim zadowolony z siebie wracał do ławki, kiedy nagle potknął się o czyjąś nogę i upadł. Z jakiegoś powodu dobrze wiedział, kto tak zadbał o jego wybitny występ, dlatego jego wzrok od razu przeszedł na Flocha. Ten z głupim uśmiechem patrzył gdzieś w przeciwnym kierunku, jakby nie wiedział co się dzieje dookoła. Szatyn zmarszczył brwi, wskazując na rudowłosego palcem, ale w końcu machnął ręką, wstał i poszedł do swojej ławki.

Przez resztę dnia Eren zauważył, że Floch na lekcjach patrzy na niego dość dyskretnie, bo, kiedy Jaeger odwzajemniał spojrzenie, wtedy ten magicznie spoglądał już w innym kierunku. Chłopak nie rozumiał, o co chodzi Forsterowi... On posyłał Erenowi jednoznaczne znaki, których charakter zmieniał się w zależności od dnia, ale teraz to śniadoskóry nie wiedział już totalnie, jak ma interpretować zachowanie niższego. A kiedy chciał z nim wyjaśnić to zachowanie oraz plotkę, jaką puścił po szkole, to chłopaka magicznie nie było, szatyn nawet nie miał jak złapać Forstera na którejś przerwie, bo ten, jakby się rozpływał. Chociaż na wszystkich lekcjach był...

[ERERI] Zaliczone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz