Eren obudził się, leniwie rejestrując otoczenie, jeszcze tuląc się do wielkiej poduszki, która teraz była wyjątkowo przyjemna w dotyku. Dlatego też chłopak zaraz wtulił się w nią mocniej, automatycznie opuszczając powieki, a przy tym westchnął krótko.
Nagle jego ciało podskoczyło na dźwięk masakrycznie głośnego budzika aż gwałtownie otworzył oczy. Chwilę analizował godzinę, po czym wstał w pośpiechu i zaczął szukać ubrań, które równie szybko zakładał. Ledwo wsunął beżowe spodnie, a już wziął się za jakąś koszulkę, a na to bluzę. W takim stanie, z plecakiem na jednym ramieniu, wybiegł z pokoju, a potem ze schodów, trafiając do przedpokoju.
Kiedy chłopak pośpiesznie zakładał buty, podeszli do niego rodzice. Grisha chwilę spoglądał na syna, po czym rzekł z lekką konsternacją:
- Zaraz spadną ci spodnie.
- Co?! - skierował na niego zaskoczony wzrok.
- Masz rozpięte spodnie, Eren... - westchnął.
- Co, kurwa?! - warknął, spoglądając na swój rozporek, który od razu zaczął zapinać.
- Eren! - skarciła go oburzona matka - Nie mów tak brzydko!
- No przepraszam! - spojrzał na nią ze skołowaniem - Ale jestem zdenerwowany, bo się spóźniłem...
- Gdybyś nie wracał po nocy to byś się nie spóźnił... - warknął pod nosem Grisha.
- Co? - Carla zmarszczyła brwi, patrząc na męża ze zmartwieniem.
- Yy... - mężczyzna otworzył szerzej oczy, drapiąc się w kark. Zaczął wymyślać na poczekaniu - Miałem na myśli, że zamiast spać, chodził gdzieś po domu...
- No właśnie! - Eren zaśmiał się z zakłopotaniem w głosie - Dokładnie tak było! Ale byłem głodny, wiesz, mamo...
- Dobrze, dobrze - westchnęła, kręcąc głową z politowaniem, po czym zmieniła temat - Wróć dzisiaj do domu zaraz po szkole.
- Po co?
- Mamy dzisiaj ważne spotkanie rodzinne, na którym musisz być.
- A kto przyjdzie?
- Niewiele osób, ale na przykład... - szatyn jej przerwał.
- Dobra, dobra, wiem... - przewrócił oczami - Idę i nie wiem kiedy wrócę.
- Eren - warknął Grisha.
- Dobra, wrócę po szkole. Nara.Szatyn postanowił, że dzisiaj pójdzie do szkoły pieszo, szczególnie, że była taka ładna pogoda. Taka ładna, że można by zaprosić Levi'a na randkę. Eren uśmiechał się, myśląc o tym, a kiedy to pojął, otworzył szerzej oczy i zawstydził się przed samym sobą, co z kolei wywołało w nim szok. Zmarszczył brwi, nie chcąc zaakceptować własnej reakcji. Zresztą czemu miałby zapraszać bruneta, jakby ten znaczył dla niego coś więcej... Wciąż łączyła ich jedynie relacja czysto fizyczna, a Levi sam nie mówił o niczym więcej. Bo przecież on był starszy i to on powinien wyciągać pierwszy rękę, to on miał być tym poważniejszym w kwestii ich znajomości. Dlaczego niby Eren miał to robić... Przecież mu Ackermann imponował tylko własnym ciałem, które lubił dotykać i przez które chciał być dotykany. Co takiego mężczyzna miałby mieć w sobie, żeby ktoś taki jak Eren Jaeger lubił go bardziej niż resztę swoich łóżkowych przygód. Wprawdzie brunet przestał być zwykłą przygodą, bo oni weszli w dłuższą przyjaźń, z której żaden nie zamierzał się wycofać. A co, jeśli Levi dawał mu znaki, że może śniadoskóry jest mu już trochę bliższy, tylko Eren tego nie zauważał, skoncentrowany na sobie... A zresztą, nadal go to nie obchodziło. On nie oczekiwał od mężczyzny niczego poza seksem ani nie planował się zakochiwać. Nigdy tego nie czuł i nie zamierzał czuć, a na pewno nie do Levi'a. Ten mu się faktycznie podobał, ale nie na tyle, aby chłopak miał mu oddawać serce.
Mimo wszystko te myśli drażniły Erena i nie mógł się ich pozbyć, dlatego też chodził naburmuszony i wściekły. Ciągle zastanawiał się nad słowami ojca, nad własnymi uczuciami, a do tego wciąż gdzieś tam przewijał mu się sam Levi. Szatyn nie wiadomo dlaczego, zaczął wspominać każdy z ich stosunków wraz z szczegółami. W głowie ciągle odtwarzał każdy jęk bezbronnego Levi'a, który tak dojrzale przeżywał wszystko, co czuł przez młodszego. Pamiętał każdą jego minę, a przede wszystkim to ciągłe niezadowolenie na twarzy, jakie w pewnym stopniu rozczulało chłopaka. Widząc to, miał ochotę albo jeszcze bardziej wkurzać bruneta, albo zamieniać naburmuszenie na radość, jaką nie pamiętał, czy kiedykolwiek widział u mężczyzny. Jednak w jego fantazji uśmiech Levi'a był warty więcej niż wszystkie rzeczy, które chłopak posiadał. Z kolei na tę myśl, poczuł przypływ ambicji, a oczy niemal mu zabłyszczały z pragnienia uszczęśliwienia Ackermanna. Zaraz znowu zmarszczył całą twarz w złości, że w ogóle myśli o takich rzeczach. Warknął sam do siebie, zabraniając sobie myśleć o Levi'u i rzeczach związanych z tym...
CZYTASZ
[ERERI] Zaliczone ✓
FanfictionNie wiem co mam tu napisać. Będzie to co zawsze jest u Autorki Dobrych stosunków xDDDDD ps. Ze względów bezpieczeństwa uprzedzam, że może pojawić się tu scena stosunku hetero lub innych interakcji pomiędzy kobietą a mężczyzną, dlatego odradzam czyta...