XXXII

310 26 8
                                    

Eren obudził się, leniwie rejestrując otoczenie, jeszcze tuląc się do wielkiej poduszki, która teraz była wyjątkowo przyjemna w dotyku. Dlatego też chłopak zaraz wtulił się w nią mocniej, automatycznie opuszczając powieki, a przy tym westchnął krótko.

Nagle jego ciało podskoczyło na dźwięk masakrycznie głośnego budzika aż gwałtownie otworzył oczy. Chwilę analizował godzinę, po czym wstał w pośpiechu i zaczął szukać ubrań, które równie szybko zakładał. Ledwo wsunął beżowe spodnie, a już wziął się za jakąś koszulkę, a na to bluzę. W takim stanie, z plecakiem na jednym ramieniu, wybiegł z pokoju, a potem ze schodów, trafiając do przedpokoju.

Kiedy chłopak pośpiesznie zakładał buty, podeszli do niego rodzice. Grisha chwilę spoglądał na syna, po czym rzekł z lekką konsternacją:

- Zaraz spadną ci spodnie.
- Co?! - skierował na niego zaskoczony wzrok.
- Masz rozpięte spodnie, Eren... - westchnął.
- Co, kurwa?! - warknął, spoglądając na swój rozporek, który od razu zaczął zapinać.
- Eren! - skarciła go oburzona matka - Nie mów tak brzydko!
- No przepraszam! - spojrzał na nią ze skołowaniem - Ale jestem zdenerwowany, bo się spóźniłem...
- Gdybyś nie wracał po nocy to byś się nie spóźnił... - warknął pod nosem Grisha.
- Co? - Carla zmarszczyła brwi, patrząc na męża ze zmartwieniem.
- Yy... - mężczyzna otworzył szerzej oczy, drapiąc się w kark. Zaczął wymyślać na poczekaniu - Miałem na myśli, że zamiast spać, chodził gdzieś po domu...
- No właśnie! - Eren zaśmiał się z zakłopotaniem w głosie - Dokładnie tak było! Ale byłem głodny, wiesz, mamo...
- Dobrze, dobrze - westchnęła, kręcąc głową z politowaniem, po czym zmieniła temat - Wróć dzisiaj do domu zaraz po szkole.
- Po co?
- Mamy dzisiaj ważne spotkanie rodzinne, na którym musisz być.
- A kto przyjdzie?
- Niewiele osób, ale na przykład... - szatyn jej przerwał.
- Dobra, dobra, wiem... - przewrócił oczami - Idę i nie wiem kiedy wrócę.
- Eren - warknął Grisha.
- Dobra, wrócę po szkole. Nara.

Szatyn postanowił, że dzisiaj pójdzie do szkoły pieszo, szczególnie, że była taka ładna pogoda. Taka ładna, że można by zaprosić Levi'a na randkę. Eren uśmiechał się, myśląc o tym, a kiedy to pojął, otworzył szerzej oczy i zawstydził się przed samym sobą, co z kolei wywołało w nim szok. Zmarszczył brwi, nie chcąc zaakceptować własnej reakcji. Zresztą czemu miałby zapraszać bruneta, jakby ten znaczył dla niego coś więcej... Wciąż łączyła ich jedynie relacja czysto fizyczna, a Levi sam nie mówił o niczym więcej. Bo przecież on był starszy i to on powinien wyciągać pierwszy rękę, to on miał być tym poważniejszym w kwestii ich znajomości. Dlaczego niby Eren miał to robić... Przecież mu Ackermann imponował tylko własnym ciałem, które lubił dotykać i przez które chciał być dotykany. Co takiego mężczyzna miałby mieć w sobie, żeby ktoś taki jak Eren Jaeger lubił go bardziej niż resztę swoich łóżkowych przygód. Wprawdzie brunet przestał być zwykłą przygodą, bo oni weszli w dłuższą przyjaźń, z której żaden nie zamierzał się wycofać. A co, jeśli Levi dawał mu znaki, że może śniadoskóry jest mu już trochę bliższy, tylko Eren tego nie zauważał, skoncentrowany na sobie... A zresztą, nadal go to nie obchodziło. On nie oczekiwał od mężczyzny niczego poza seksem ani nie planował się zakochiwać. Nigdy tego nie czuł i nie zamierzał czuć, a na pewno nie do Levi'a. Ten mu się faktycznie podobał, ale nie na tyle, aby chłopak miał mu oddawać serce.

Mimo wszystko te myśli drażniły Erena i nie mógł się ich pozbyć, dlatego też chodził naburmuszony i wściekły. Ciągle zastanawiał się nad słowami ojca, nad własnymi uczuciami, a do tego wciąż gdzieś tam przewijał mu się sam Levi. Szatyn nie wiadomo dlaczego, zaczął wspominać każdy z ich stosunków wraz z szczegółami. W głowie ciągle odtwarzał każdy jęk bezbronnego Levi'a, który tak dojrzale przeżywał wszystko, co czuł przez młodszego. Pamiętał każdą jego minę, a przede wszystkim to ciągłe niezadowolenie na twarzy, jakie w pewnym stopniu rozczulało chłopaka. Widząc to, miał ochotę albo jeszcze bardziej wkurzać bruneta, albo zamieniać naburmuszenie na radość, jaką nie pamiętał, czy kiedykolwiek widział u mężczyzny. Jednak w jego fantazji uśmiech Levi'a był warty więcej niż wszystkie rzeczy, które chłopak posiadał. Z kolei na tę myśl, poczuł przypływ ambicji, a oczy niemal mu zabłyszczały z pragnienia uszczęśliwienia Ackermanna. Zaraz znowu zmarszczył całą twarz w złości, że w ogóle myśli o takich rzeczach. Warknął sam do siebie, zabraniając sobie myśleć o Levi'u i rzeczach związanych z tym...

[ERERI] Zaliczone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz