VIII

579 47 65
                                    

Szatyn obudził się z ogromnym bólem głowy, a przy tym w ustach miał prawdziwą pustynię. Szybko otworzył oczy, które za moment zmrużył i zaczął się rozglądać po pokoju, dotykając głowy. Poczuł wtedy, że jest nieźle potargany, a przy tym przy sobie miał miskę, na szczęście pustą. Przez chwilę próbował zrozumieć, czemu ta tam leży, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć. Zaraz zauważył, że cały jest jakiś brudny, a że po całym pokoju walają się jego ciuchy, gdzie on sam przebywał nagi w pościeli także rozwalonej w nienaturalny sposób. Najlepsze jednak było to, że same ubrania leżały w dziwnych miejscach, jakby ktoś je rozrzucał losowo. Na przykład jego koszulka wisiała na żyrandolu, gdzie bielizna zakrywała klamkę od szafy, a na niej spoczywały spodnie. Nie mówiąc już o reszcie odzieży porzuconej na podłodze lub w różnych częściach łóżka.

Chłopak na chwilę opadł na poduszkę i oglądał sufit, wzdychając ciężko, po czym uznał, że jednak musi się napić, bo zaraz umrze.

Szybko wybiegł z pokoju, ale wtedy uświadomił sobie, że wciąż jest nagi, więc w tym samym tempie wrócił i założył to co miał pod ręką, po czym ponownie wyszedł, już spokojniej. Mimo to pragnienie zmusiło go do natychmiastowej transportacji do kuchni, a kiedy tam trafił, zachłannie otworzył lodówkę i wyjął z niej butelkę wody. Zaraz się napił, czując momentalną ulgę, kiedy zimny strumień lekko drażnił gardło chłopaka, za to jak aktywnie pracowała jego krtań.

Nagle do kuchni wszedł Grisha i przez chwilę obserwował młodszego syna z politowamiem, krzyżując ręce na torsie, po czym odchrząknął. Wtedy Eren spokojnie przestał pić, otarł usta ręką i spojrzał na mężczyznę, marszcząc brwi:

- O co chodzi?
- Czy ty w ogóle pamiętasz coś z wczoraj?
- No właśnie jakoś nie bardzo... - podrapał się w kark, patrząc w bok.
- No właśnie... - cyknął, wzdychając - Wciąż czuć od ciebie...
- Że niby byłem wczoraj pijany?!
- To mało powiedziane...
- Byłem trzeźwy!
- Eren... - zaśmiał się pobłażliwie i z bezsilnością - Byłeś tak pijany, że nie byłeś w stanie stać na własnych nogach.
- Ja to pamiętam inaczej - zaczął głośno myśleć - Byłem u Jeana na imprezie... - ojciec mu przerwał.
- A więc byłeś na imprezie...
- Y... To znaczy siedziałem w domu! Zeke potwierdzi!
- Zeke'a nie było wczoraj w domu, a twój stan wczoraj mówi sam za siebie... - westchnął.
- To jak ja trafiłem do domu?
- Spytaj swojego brata, który zawsze cię wyciągnie z problemów... Masz szczęście, że go masz - chwilę milczał, po czym stwierdził sucho - Kieszonkowe.
- Co kieszonkowe? - zaśmiał się.
- Wstrzymujemy ci kieszonkowe, do odwołania.
- Co?! - wrzasnął, po czym zaśmiał się nerwowo - Nie no, tato... Bez przesady...
- Rozmawialiśmy, uprzedzaliśmy cię... A ty nie dość, że złamałeś zakaz picia, to jeszcze szlaban. Nie mamy już do ciebie siły...
- Myślisz, że to coś wam da?
- Nie będziesz mógł wszędzie chodzić.
- Przecież nie potrzebuję do tego kasy...
- Obydwaj dobrze wiemy, że nienawidzisz być bez pieniędzy. Bez nich nigdzie się nie ruszysz.
- Wcale nie... - burknął, patrząc w bok. Zaraz zabrzmiał gwałtowniej - No weź! Nie możesz mi tego zrobić!
- Jak będziesz grzeczny, dalej będziesz dostawał kieszonkowe.
- Jak będziesz grzeczny, dalej będziesz dostawał kieszonkowe... - zaczął przedrzeźwiać ojca zniekształconym głosem.
- Eren - rzekł stanowczo.
- A jak będę głodny?
- Będziesz dostawać drugie śniadanie od gosposi.
- Co?! - wrzasnął - Nikt tak nie robi!
- My będziemy. Koniec dyskusji, Eren - po czym wyszedł z kuchni.

Szatyn wrzasnął na cały dom, uderzając pięścią o blat, po czym chwilę powariował, aż pobiegł do Zeke'a, który wyjątkowo już nie spał. Właśnie siedział na łóżku i robił coś na laptopie, ale kiedy zauważył swojego młodszego braciszka, od razu zdjął słuchawki, odłożył urządzenie i spojrzał na chłopaka pytająco:

[ERERI] Zaliczone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz