XVIII

364 46 5
                                    

Pan Jaeger właśnie dotarł do szpitala, a obok niego młodszy syn, który patrzył przed siebie obojętnie z rękoma złożonymi na klatce piersiowej. Chłopak szybko pobiegł na krzesło w poczekalni, żeby usiąść tam tak jak zawsze, a przy tym zaczął coś sprawdzać w telefonie. W tym czasie mężczyzna podszedł do rejestracji, gdzie przywitała go miła dziewczyna:

- Dzień dobry, panie Jaegerze - uśmiechnęła się z życzliwością - Jak zdrowie? Co pana tu sprowadza?
- Nie narzekam - odpowiedział tym samym uśmiechem - Mam dzikiego syna, który nie może chociaż na chwilę usiedzieć na miejscu... - westchnął.
- Hm... - spojrzała na chłopaka wyraźnie podobnego do Grishy - Wygląda na takiego niewinnego chłopca...
- Niewinnego... - zaśmiał się pobłażliwie, kręcąc głową - Ten chłopak nie wie co to wstyd, a każdy jego pomysł jest głupszy od poprzedniego... Wczoraj urządził sobie wyścigi z kolegą i uderzył w drzewo...
- Ojej! - przestraszyła się - Nic mu nie jest?
- Wygląda na to, że nie, ale wolę się upewnić. Eren lubi udawać, że wszystko z nim w porządku, zawsze taki był... - aż uśmiechnął się pod nosem.
- Rozumiem, męska duma... - zachichotała.
- Chyba tak... - syknął - Wolałbym jednak, żeby mówił, kiedy coś go boli. Mógłby go ktoś obejrzeć?
- Oczywiście! Zobaczę co da się zrobić! Proszę zaczekać!

Grisha odszedł od recepcji i usiadł obok szatyna, jeszcze przyglądając się mu. Ten w ogóle nie wykazywał oznak, jakby jakoś szczególnie cierpiał, a nawet umiał już udawać, że nie boli go w ogóle. Bo wczoraj jeszcze każdy krok wiązał się z jego najmniejszym stęknięciem, kiedy akurat musiał, bo przez większość czasu leżał. Ale ojcu oczywiście mówił, że jest po prostu zmęczony i nawet nie raczył go poinformować o wypadku, mężczyzna dowiedział się ze szkoły. I Eren w ogóle nie chciał przychodzić do szpitala, bo uważał, że nie potrzebuje, ale Grisha wiedział, jaki jest jego syn i dlatego musiał mieć pewność, co do jego stanu zdrowia.

Szatyn właśnie siedział bokiem z jedną nogą na krześle, robiąc coś na telefonie, a przy tym marszczył brwi i ze skupieniem obserwował ekran, kiedy jego kciuki aktywnie pracowały. Do tego wszystkiego przygryzał wargę, wkładając jeszcze więcej siły w czynność. W końcu skończył grę, a wtedy z uśmiechem krzyknął na cały korytarz, przez co wszyscy popatrzyli na niego jak na nienormalnego, a ojciec go skarcił za to. Chłopak tylko westchnął, przewracając oczami i krzyżował ręce na torsie, a oprócz tego rozłożył nogi jak zwykle, nieco zsuwając się z krzesła. Strasznie mu się nudziło i nie mógł tego znieść, ale teraz Grisha go ciągle obserwował, więc musiał grzecznie siedzieć i czekać.

Tymczasem z jednego z gabinetów wyszedł pewien niski brunet, który zaraz zaczął przechodzić przez korytarz, kiedy zauważył tego jednego dzieciaka aż otworzył szeroko oczy. Kiedy młodszy Jaeger zauważył Levi'a, od razu ożywił się, a jego ostre kąciki ust poszły natychmiast w górę, jakby ten już wymyślał jakiś nowy plan. I to przerażało Ackermanna, bo wiedział, że młodszy jest nieobliczalny, a akurat był z kimś dość istotnym dla samego Levi'a. Bał się, że szatyn będzie tak wredny, że spróbuje go ośmieszyć u swojego ojca. Finalnie brunet szybko się ulotnił, jeszcze rzucając chłopakowi ostrzegawcze spojrzenie, ale ten odpowiedział niewinnym uśmieszkiem.

Nie minęło wiele czasu, a do Jaegerów podszedł jakiś mężczyzna, który mówił o Erenie, jakby go doskonale znał, ale on typa nie znał. Zaraz wszyscy poszli robić jakieś badania i w ogóle, a potem skończyli w gabinecie, gdzie lekarz kazał szatynowi usiąść na fotelu, co ten zrobił z łaską, że w ogóle przyszedł. Mężczyźni przez jakiś czas rozmawiali o stanie Erena, kiedy ten jedynie wzdychał ze znużenia. Sam nie słuchał, co dwójka mówi, dlatego był zdziwiony, kiedy Grisha rzekł stanowczo:

- Zaraz wrócimy. Nie ruszaj się stąd, Eren.

Chłopak tylko zrobił jakąś głupią minę. Mężczyzna jeszcze pomachał mu palcem, po czym dwójka wyszła. W tym czasie szatyn próbował sobie znaleźć zajęcie na zabicie nudy, bo doktora i jego ojca, który swoją drogą też był lekarzem, nie było od dłuższego czasu. Między innymi bawił się palcami, uderzał butami o siebie albo grał na telefonie, ale tutaj nagle wyładowała mu się bateria w telefonie, co go już do końca zmarnowało.

[ERERI] Zaliczone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz