rozdział 8

50 2 0
                                    

Dzisiaj są walentynki. Czwarta rocznica Remusa i Annie. Umówili się że o 20 spotkają się na wieży astronomicznej tak jak przed laty. W między czasie dziewczyna z Lily poszła do sklepu kupić sukienki na dzisiejszy wieczór. Ponieważ Lily też dostała zaproszenie.
Każdy pewno teraz myśli że od Jamesa. Tylko ziarnko prawdy się w tym znajduje. Fakt, dostała zaproszenie od Jamesa. Lecz nie przyjęła go. Dzisiaj pójdzie na randkę z Severusem Snape'em.
Brunetka wybrała czarną sukienkę sięgającą jej do kolan z rękawami ¾. Do tego buty na obcasie, nie za wysokim. Ruda zaś niebieską sięgającą też do kolan z rękawami ¾. To tego szare buty na obcasie. Wyszły ze sklepu i skierowały się do Trzech Mioteł. Zamówiły po kuflu kremowego piwa i zajęły stolik w koncie z dala od ciekawski uszu.
- Lily, opowiedz mi o tym, jak poznałaś Smarkerusa.
- Annie!
- Oj, przepraszam. To z przyzwyczajenia. To jak go poznałaś?
- Tak naprawdę, to byliśmy sąsiadami. Severus był zamknięty w sobie i nie bardzo lubił wychodzić z domu. Nie, wróć. Lubił, ale sam. Akurat byłam z Petunią na łące. Wtedy właśnie odkryłam że umiem czarować. Pokazałam to Petuni bo nie bardzo wiedziałam co zrobiłam. Petunia krzyczała na mnie że jestem dziwadlem i poskarży się mamie. Z drzewa wyszedł Severus...- myśli Annie: Co on mieszkał w drzewie?-... I wtedy sam pokazał że umie czarować, Petunia wystraszona pobiegła do domu. Potem leżeliśmy na trawie przy jeziorze i rozmawialiśmy jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi którzy się od bardzo dawna nie widzieli. A potem jakoś tak wyszło że zostaliśmy przyjaciółmi. A potem... Sama już wiesz co potem.
Annie teatralnie przetarła oko.
- Piękna historia. Masz husteczke?
- Ha ha. A ty, jak się zbliżyłaś z Remusem?
- Wiesz co, to było dosłownie jakieś trzy, cztery lata temu. Znaczy on mi się już w pociągu jakoś spodobał. W sensie jakiś fajny mi się wydał. Potem zostaliśmy przyjaciółmi a potem w pierwsze walentynki wysłaliśmy sobie listy z wyznaniem miłości, oczywiście nie podpisójąc. Potem Remus odważył się i wysłał do mnie sowę żeby się spotkać w wieży astronomicznej, a potem porozmawialiśmy od serca, i tak jakoś wyszło że zostaliśmy parą. Jak o tym opowiadam, widzę jak ta historia jest dziwna.
- Oj przestań. Ale teraz jesteście słodką parą.
- (szeptając) mam nadzieję...
- O Boże.- powiedziała przecierając sobie ze zmęczenia  twarz Lily. Annie spojrzała tam gdzie przed chwilą przyjaciółka. Zobaczyła idących w ich stronę Huncwotów. Pomachała im a oni się dosiedli. James usiadł obok Lily i pocałował ją w policzek. Lily się wkurzyła i walnęła w ramie Jamesa. Remus usiadł po lewej stronie Annie a Peter po drugiej. Syriusz po drugiej stronie Lily. Annie przywitała się pocałunkiem z Remusem. Syriusz patrzył się na nich z czymś w rodzaju... Zazdrości?

POV. SYRIUSZ
Patrzyłem się na nich z zazdrością. Tak, ja, Syriusz Orion Black III faktycznie przyznaje się do zazdrości. Zazdrościłem bardzo Remusowi. Annie była taka.... Inna niż inne dziewczyny. Była miła, inteligentna, odważna, piękna, seksowna...  Po prostu była dziewczyną w której się zakochałem. Aż trudno mi to mówić że się zakochałem. Ja pierdole, kończę to rozmyślanie. Jeszcze zauważą że się gapie na nich. Muszę się od kochać. Po prostu muszę. Odwróciłem wzrok do kłócących się znów Evans i Jamesa. Nie wiem co on widzi w tej dziewczynie. Annie jest inna... Boże, nie końec.

NARRACJA TRZECIOOSOBOWA
Annie kontem oka widziała że Syriusz się patrzył. Ale nie zwracała na to większej uwagi. Nie wiem o co tu chodzi, ale nie ważne. Teraz najważniejszy jest Remus i nasza rocznica. Chwilę pogadali a potem wszyscy razem wrócili do Hogwartu. Potter poszła do dormitorium gdzie były Dorcas z Marleną. MacKinnon powiedziała:
- Byli już prefekci i zostawili dla ciebie i Lilki kilka walentynek.
Dopiero teraz dziewczyna spostrzegła na swoim łóżku kolorowe kartki. Usiadła na łóżku i zaczęła je przeglądać. Jedna od Remusa, była podpisana, od jej przyjaciół, w końcu
walentynki to nie tylko dzień zakochanych, to też dzień przyjaciół. Nie było tam tylko kartki od Syriusza. Była jednak kartka od nieznajomego chłopaka. Dziewczynę jednak zasmuciło to że nie dostała kartki od bruneta. Czyżby aż tak miał wielkie ego? myślała. Ze smutkiem otworzyła kartkę od nieznajomego i przeczytała.

Kochana Annie,
Nie wiem co napisać. Chciałbym ci to powiedzieć na żywo ale nie mogę... Widzę jak Remus cię całuje, za każdym razem jestem o ciebie coraz bardziej zazdrosny, chciałbym uciec z tobą gdzieś daleko, daleko, zamieszkać z tobą, mieć dzieci... Nie ważne jest to co ja chcę, najważniejsze jest to czego ty pragniesz. Zrozumiem twój wybór. Jeżeli będziesz chciała mnie poznać to przyjdź dzień po walentynkach na błonia o 19 pod drzewo Huncwotów. Będę czekał.
                               
                                      Kocham cię

I tyle. Annie zaintrygowała walentynka którą dostała. Pokazała ją dziewczyną a kiedy te przeczytały zapytała:
- I co o tym myślicie?
- Czyli masz branie, An.- powiedziała poruszając znacząco brwiami Marlena.
- Ale chyba pójdziesz na to spotkanie, prawda, Annie?- zapytała Dorcas.
- Nie wiem...
- A co jeśli to jakiś ślizgon, maniak, lub co gorsza,  śmierciożerca ?- zapytała przerażona Lily.
- Oj no weź. Nie przesadzaj, Lily. Dzięki temu spotkaniu Annie będzie wiedziała czy nie lepiej zostawić Remusa, czy może z nim zostać.- skomentowała Marlena.
- Bez przesady...- powiedziała Annie.
- Bez przesady, bez przesady. Idziesz i kropka. Jak coś wymyślimy coś Remusowi. A ty pójdziesz.- odpowiedziała stanowczo Dorcas.
- Dobra, idę. Ale jak Remus się wkurzy zwalam całą winę na was.- odrzekła wkurzona Annie. Szybko odwróciła wzrok, udając że przygotowuje sobie ubranie na wyjście. Czuła, że kolor oczu jej się zmienił.
Zbliżała się 19. Lily godzinę temu już wyszła. Severus przyszedł pod obraz Grubej Damy i czekał aż wyjdzie. Miał na sobie czarną marynarkę, białą koszulę i czarne jeansy. Gdy Lily wyszła zza obrazu otworzył szeroko oczy i usta. Dziewczyna w swej błękitnej sukni wyglądała zachwycająco. Kiedy już przestał się w nią wpatrywać - co przyszło mu z trudem - wyciągnął rękę po jej dłoń. Pocałował jej dłoń jak gentleman i złapał jej rękę. Oddalili się na Błonia, na prawdziwą randkę jak na zakochanych przystało.
Annie szukała suszarki. Za chwilę miała biec na wieżę astronomiczną by spotkać się z Remusem. Wysuszyła włosy, włożyła sukienkę i buty, pomalowała się, przejrzała się w lustrze i wybiegła z dormitorium. Wbiegła do Pokoju Wspólnego i wpadła tam na Syriusza. Dosłownie, wpadła. Szybko jednak cofnęła się i popatrzyła mu w oczy.
- Sorki, Syri. Śpieszę się na randkę z Remim i nie zauważyłam cię. Przepraszam.
- Randkę... Z... Remusem...?- ledwo wykrztusił te słowa. Dziewczyna spojrzała na niego podejrzanie.
- Tak... Mam nadzieję że nic ci nie zrobiłam. Muszę lecieć. Pa, Syri!- pocałowała go lekko w policzek i wybiegła z Pokoju. Syriusz dotknął policzka. Mimowolnie się zarumienił. Całą akcję widział James. Zdziwił się że tak jego najlepszy przyjaciel tak zareagował na wspomnieniu o randce jego siostry i Remusa. Podszedł do Blacka i położył mu rękę na ramieniu.
- Syriusz...
- Co?- odwrócił głowę żeby kruczowłosy nie zauważył że się rumieni. Potter pokręcił głową.
- Stary, zakochałeś się.

                                  

Panno Potter ? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz