Annie gnała przez korytarze Hogwartu, ściśle pilnując by jej nie zauważono. Dobiegła do drzwi od wierzy Astronomicznej, i wbiegła po schodach. Była już na ostatnim schodku kiedy usłyszała jakieś głosy. Była pewna że na Wieży miała być tylko ich dwójka. Zatrzymała się i użyła zaklęcia Kameleona by nie było jej widać. Usłyszała słodki, dziewczęcy głosik.
- Remusiu mój najmilszy, będziemy się kochać do końca życia, prawda?
- Tak Alicjo, nie wiem co ja w niej widziałem. To oczywiste że Annie mnie zdradza - usłyszała głos swojego chłopaka.
Weszła na wieżę i teraz widziała Alicję Johanson obściskującą się z wilkołakiem. Łza momentalnie zleciała jej po policzku.
- Pocałuj mnie, Remusiu. - nalegała dziewczyna.
- Z chęcią. - i pocałowali się.
Annie zdjęła z siebie zaklęcie kameleona i podbiegła do pary. Rozłączyła ich i dała plaskacza Remusowi. Lupin w szoku spojrzał na Annie. Dziewczyna miała całe oczy we łzach. Krzyknęła:
- Ja miałabym cię zdradzić?! O nie, kurwo jebana, ty zostajesz tu - zobaczyła że Alicja próbuje się oddalić, ale Annie w pore ją zatrzymała i przyciągnęła zaklęciem.
- Myślisz że nie widzę jak inni chłopacy na ciebie patrzą? Myślisz że nie widzę jak odwzajemniasz ich uśmiechy? Albo że jak wymykasz się w nocy? - odrzekł Remus. Był wkurzony na dziewczynę.
- Bo, na dropsy Dumbeldore'a, ćwiczyłam swoje moce w Pokoju Życzeń! Wiem że podobam się innym chłopaką. Odwzajemniałam ich uśmiechy, jako koleżanka! Wiem też że chłopakiem mojego życia, a raczej byłym chłopakiem był Remus Lupin. Zrywam z tobą.
- Ach tak? To ja pierwszy z tobą zrywam! - Odkrzyknął Remus.
- Dobra. Ja stąd idę. Dla mnie już nie żyjesz. Nie do zobaczenia, Remusie Lupinie. - Odpowiedziała, i wybiegła z Wieży Astronomicznej, płacząc.
Pobiegła do Pokoju Wspólnego, gdzie już nikogo nie było. Dla mnie lepiej. Co ten idiotą sobie myślał? Że go zdradzam? Też mi coś. - myślała. Wbiegła do dormitorium. Wszystkie dziewczyny już spały. Spakowała się po cichu, ale szybko. Sporządziła jeszcze liścik, w którym wszystko opisała. Otworzyła drzwi i ostatni raz spojrzała na śpiące przyjaciółki. Brakowało Lily, która była na randce z Severusem. Tylko Nicole wiedziała że Lily chodzi ze Snape'em. Wybiegła z dormitorium i opóściła Pokój Wspólny ostatni raz zerkając z tęsknotą. Wybiegła z kufrem na korytarz i pobiegła w stronę gabinetu dyrektora. Znała hasło, ponieważ ostatnio dosyć często tam bywała.
- Fasolka toffi. - powiedziała do gargulca.
Drzwi się otworzyły ukazując komnatę "przejsciową"*. Zostawiła tam kufer i pobiegła do gabinetu dyrektora. Zapukała mocno pięścią. Po chwili drzwi się otworzyły, ukazując trochę zaspanego, ale z tymi samymi iskierkami w oczach Dumbeldore'a. Zaprosił gestem ręki do środka i dziewczyna weszła. Usiadła na fotelu przed biurkiem. Dumbledore usiadł na swoim. Milczeli chwilę. Dumbledore bacznie, ale z uśmiechem, ją obserwował. Dziewczyna usilnie unikała jego wzroku. Wkońcu Dumbeldore zapytał.
- Co to cię sprowadza o tak późnej porze, Annie?
- Bo pan profesor widzi... Pan zapewne wie że chodziłam z Remusem Lupinem, prawda?
Dumbeldore przytaknął.
- No więc... Byliśmy dziś umówieni na Wieży Astronomicznej... I... No... Nie chcę o tym mówić.
- Rozumiem. Co byś chciała w takim razie zrobić?
- Pomyślała.... Dzień po przysłanym mi liście z Hogwartu, dostałam list z Beauxbatons i... Czy pan mógł by się skontaktować z moimi rodzicami?
- Oczywiście, poczekaj chwilę.
Podszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach. Dziewczyna zauważyła że Faweks się jej przygląda. Podeszła do żerdzi i pogłaskała feniksa. Chwilę później z kominka wyszedł dyrektor wraz z jej rodzicami. Euphemia podbiegła do córki i przytuliła się mocno.
- Annie, co się stało? - zapytała.
- Bo... Bo... - nie dokończyła bo wybuchła płaczem.
- Panie dyrektorze, wie pan o co tu chodzi? - zapytał Fleamont.
- Annie chyba ma złamane serce, z tego co zrozumiałem. I chyba chce zmienić szkołę na Beauxbatons. - odpowiedział Dumbeldore.
- COOO?! - zapytali zszokowani.
- Tak, tak, tak. Tylko jest jedno pytanie. Annie, czy ty na pewno chcesz zmieniać szkołe? Tu masz brata, przyjaciół.
- Taaak... - odpowiedziała. Tylko te jedno słowo potrafiła z siebie wykrztusić.
- A teraz pytanie do państwa, pozwalacie na przeniesienie córki do Beauxbatons?
- Jeśli Annie tego chce... To czemu mamy nie pozwolić? - zapytała pani Potter.
- No dobrze, Annie, a teraz idź powiedz przyjaciołom. I spakuj kufer. - powiedział pan Potter.
- Nie! - krzyknęła. - To znaczy... Napisałam do nich liścik. Tam jest wszystko napisane.. i kufer też spakowałam...
- No dobrze, to przynieś go tu, i jedziemy do domu. Jutro zafiuukamy do Beauxbatons. Dobrze, panie dyrektorze? - zapytała rodzicielka.
- Dobrze, niech będzie.
Annie poszła wyszła za drzwi, by pochwili wrócić z kufrem. Pożegnała się z dyrektorem, i feniksem, a potem wraz z rodzicami zafiuukała do domu.
I oto kończymy ostatni rozdział Annie w Hogwarcie. Niedługo wpadnie rozdział z perspektywy Jamesa a potem zaczynamy drugą część historii Annie Potter. Do zobaczenia, kochani!
CZYTASZ
Panno Potter ?
Fantasy- Remus. Remus Lupin. Miło poznać.- chłopak odwzajemnił ušcisk dłoni. Gdy tylko dotkną moich palców poczułam jakby motylki w brzuchu. Czy to normalne? Czy ja dorastam? Nie umiem sobie na to odpowiedzieć. ______ Nie pytać o co chodiz z okladką