Jak się spodziewałam na ziemi czekał na mnie orszak powitalny na którego czele stał Sebastian. Zignorowałam go zamykając się w domu, aby mieć święty spokój. Ale jak zawsze nie było mi to dane.
-Co to miało być do cholery?! Gdzieś ty była kobieto? - stanął nade mną wściekły.
Leżałam wygodnie na łóżku podsuwając pod nogi poduszkę. Nadal miałam ranę na plecach więc musiałam poruszać się ostrożnie.
-Nie wolno mnie stresować w tym stanie - syknęłam machając na niego lekceważąco dłonią.
-No właśnie! W takim stanie uciekłaś i do cholery bóg wie gdzie! To nie jest już zabawa! Tu chodzi o twoje życie!
-Nie krzycz. Jak widzisz żyje, mam się dobrze więc możesz już jak posłuszny piesek polecieć i powiedzieć im jak wygląda sytuacja - uniosłam się lekko na łokciach - A jak znów mnie wkurzycie to pójdę tam gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Westchnął przeczesując palcami gęste włosy, widziałam w tych pięknych oczach frustrację i złość. Przede wszystkim z powodu, że już nie ma nade mną władzy.
-Rada chce obejrzeć twój stan - oparł się o ścianę zaplatając dłonie na piersi.
-Niech się chrzanią - opadłam na poduszki.
-Jak ty nie pójdziesz do nich, oni przyjdą do ciebie - dodał.
Zacisnęłam szczękę zła wiedząc, że to prawda. Miałam dość tych bzdur związanych z moją mocą wybranki. Owszem byłam silna, silniejsza niż większość magów, ale nie należałam do mistrzów. Na pewno nie byłabym w stanie wygrać walki z Cordelią, Anzeusem czy też inną potężną istotą Glardionu.
-Powiedz, że mam się bardzo dobrze - mruknęłam zamykając oczy.
Odpowiedziała mi cisza, a nie miałam ochoty sprawdzać czy nadal tu jest. Byłam bardzo zmęczona i nadal słaba. Przez zablokowanie mocy straciłam możliwość szybkiej regeneracji i teraz musiałam czekać, aż mój organizm się uleczy.
Ale ta cisza po jakimś czasie stała się nużąca, a niepewność spowodowana obecnością Sebastiana wbijała igły w moje serce. Otworzyłam oczy, ale od razu tego pożałowałam. Twarz Sebastiana i moją dzieliły zaledwie minimetry. Zszokowana nie wiedziałam jak zareagować, czy krzyczeć? Siedzieć cicho? Złapać go za włosy i pocałować? Czy odwrócić twarz w bok.
Na usta chłopaka wpłynął delikatny, lecz smutny uśmiech. Wypuścił z siebie powietrze bijąc się z myślami.
-Zapewne jak uczynię to czego pragnę znienawidzisz mnie jeszcze bardziej - wyszeptał.
-Nawet nie wiesz jak jest mi przykro z powodu tego co mi zrobiłeś - odpowiedziałam siłą powstrzymując się od pocałowania go.
-Mi też. Jednym głupim ruchem zniszczyłem nam życie - odsunął się całkowicie załamany. Po odejściu kilka kroków w tył na jego twarz wróciła maska bez uczuć.
Znów zamknęłam oczy chcąc powstrzymać łzy bezradności i wściekłości. Dlaczego to życie musiało być tak beznadziejnie?
Odepchnęłam od siebie myśli, wspomnienia i uczucia zastępując je chłodem i wyniosłością. Nie mogłam pozwolić sobie na słabość i pragnienia. Bo uczucia mogły zniszczyć mnie do końca.
-Mi zniszczyłeś życie, ty nadal masz Sophie.
-To nie jest tak jak myślisz...
Chciał coś dodać, ale w moim pokoju zmaterializowały się cztery postacie. Jak się okazało głowy obu Rad. Moja matka nie miała na sobie typowej jak dla niej długiej sukni tylko stalową garsonkę, ojciec czarny garnitur, a rodzice Sebastiana wyglądali jak zawsze. Anzeus nosił czarny zestaw łowcy, a Carmenia koszulę i szorty niczym nastolatka.
CZYTASZ
✴ Glardion✴
FantasiTara po powrocie do Glardionu marzy jedynie o samotności i wolności z dala od reguł panujących w Królestwie. Niestety droga do szczęścia jest kręta i usłana niespodziankami. Zanim wkroczy na nią musi zmierzyć się z trzema przeciwnościami losu. *Le...