5

72 2 5
                                    


13 czerwiec 13:00

- Sylvia buź się i posprzątaj swój pokój! – zawołał tata z dołu.

- Już już wstaję! – krzyknęłam.

Ruszyłam się z łóżka i poszłam do łazienki wykonać poranną rutynę. Przebrałam się w szare dresy i zwykłą bluzę po czym zaczęłam sprzątać. Po skończonej czynności zeszłam na dół do taty.

- Hej. – przywitałam się z tatą.

- Cześć słońce. – powiedział.

- Co na śniadanie. – zapytałam.

- Jajecznica z bekonem może być?

- Pewnie.

- Jest na patelni nałóż sobie a ja zacznę robić obiad w porządku?

- W porządku. – powiedziałam i poszłam nałożyć sobie śniadanie. – a co będzie na obiad?

- Kurczak, ziemniaki, krokiety, barszcz, jajka sadzone, sałatki, żeberka tak żeby każdy mógł sobie coś wybrać. - powiedział uśmiechając się.

- Uuu same dobre rzeczy.

- Tak twoje ulubione.

- Za dwie godziny będą Weasleyowie.

- Dobrze to może ci w czymś pomóc? 

- Nakryj do stołu.

- Okey, coś jeszcze?

- Możesz mi obrać ziemniaki, proszę.

14:20

- To ja pójdę na górę się przebrać.

- Yhym.

Kiedy byłam już w pokoju wyciągnęłam z szafy czarny crop top i białą plisowaną spódniczkę. (wszystko co Sylvia miała ubrane jest w mediach) Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam już prawie całą rodzinkę rudzielców brakowało tylko pana Arthura. Od razu podeszłam do bliźniaków  

- Hejka.  – przywitałam się z Fredem i Georgem.

- Cześć maluchu. – przywitał się Fred czochrając mi włosy.

- No siema. - a tu George. 

- Fred przysięgam że jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz i rozczochrasz mi włosy będziesz miał powyrywane te swoje rude kudły, jasne? - no tak nie ma to jak wyzywać innych z powodu ich wzrostu no świetnie 

- Tak jest kapitanie maluchu. - zasalutował z wyraźnym rozbawieniem już miałam coś mówić gdy usłyszałam. 

- Sylvia skarbie, witaj. - powiedziała pani Molly i mnie przytuliła.

- Dzień dobry Pani Molly. 

Po tym jak wszyscy się już powitali udaliśmy do stołu zaczęły się różne rozmowy każdy gadał ze sobą. Remus, Pani Molly, Pan Arthur i Percy? chyba można to bardziej nazwać próbą rozmawiania z dorosłymi. Ja rozmawiałam z bliźniakami, Ronem I Ginny 

- Jak tam kochaniutka cieszysz się że jedziesz do Hogwartu?  - znikąd zadała mi pytani mama bliźniaków.  

- Czy ja się cieszę? czy ja się cieszę? Prze pani ja skacze z radości w środku ale nie powiem, obawiam się że nie będę miała tam przyjaciół... - chciałam mówić dalej ale Ginny mi przerwała.

- Ej ! Masz mnie! Fred i George też ci już pewnie nie odpuszczą, Ron musi jeszcze trochę pewności złapać do ciebie ale też się pewnie zaprzyjaźnicie mówię ci. - zapewniła mnie młodsza.

Od przyjaciela po chłopaka || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz