4

67 3 4
                                    

12 czerwca ok. 18:00

Gdy dotarliśmy miejsce chłopcy stwierdzili że mnie odprowadzą do taty by mieć pewność że nic mi nie będzie. Zaczęłam się z nimi kłócić że nie potrzebuję opieki a ci żebym nie pyskowała do starszych toż to absurd są starsi o miesiąc, miesiąc! I już się tym przechwalają gdy tak chodziliśmy po księgarni zauważyłam mojego tatę.

- Tato jestem już i przyprowadziłam nawet moje osobiste niańki które poznałam fajnie nie? - zapytałam tatę.

- Słucham? - powiedział tata. - jakie niańki?

- Wypraszamy to sobie my cię tu odprowadzamy żeby nikt cię nie porwał ani uprowadził a ty jeszcze narzekasz, ranisz nas dziewczyno. – George mówiąc ostatnie słowa złapał się teatralnie za serce.

- Och jak mi przykro. - powiedziałam z sarkazmem. 

-  Witam was chłopcy przede wszystkim  ale pewnie się już trochę dowiedzieliście o mojej córce więc powiedźcie kto nie znajomy by wytrzymał z nią więcej niż 5 minut. – aha mój własny ojciec przeciwko mnie wy tak na serio? 

- Pana również witamy. I my wytrzymaliśmy. – powiedział Fred z dumą.

- To chyba macie nerwy ze stali. - zaśmiał się mój tata. - A po za tym miło mi Remus Lupin tata tej oto panny. - przedstawił się i pokazał na mnie. 

- Nam również miło... - zaczął George 

- ... pana poznać jestem Fred...

- ... a ja George ...

- ... Weasley ... - skończyli razem. 

- Och do prawdy jesteście Weasleyami znam chyba waszych rodziców Molly i Arthur prawda?

- Tak to oni. 

- O w takim razie świetnie pewnie nie rozmawialiście od dawna więc państwo Weasley jeżeli oczywiście się zgodzą. Przyjdą do nas w odwiedziny ja poznam się bardziej z chłopakami i ich rodzeństwem a wy porozmawiacie jak za stary dobrych czasów co wy na to? – w końcu włączyłam do rozmowy mówiąc coś mądrego w dodatku no wow.

- My na tak. – powiedzieli bliźniacy.

- Ja również tylko gdzie znajdziemy waszych rodziców?– zapytał mój tata.

- Gdzieś tutaj są tylko trzeba ich poszukać. – odezwał się Fred i zaczął się rozglądać. – O tam są. – wskazał na piątkę rudzielców.

- A więc podejdźmy. – odezwałam się. - Chodźmy tato. - złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć. 

Gdy w końcu byliśmy przy Pani Molly i przy Panu Arthurze odezwał się mój tata.

- Molly, Arthurze ile lat minęło. 

- Remus? - zapytała zaskoczona Mama rudzielców - Och witaj Remusie. - powiedziała już pewna że to on i go przytuliła. - Co ty tu robisz?

- Przyszedłem z moją córką po rzeczy na jej pierwszy rok. 

- Córką - powiedziała zdziwiona i spojrzała w bok pierwszy raz od zobaczenia mojego taty - Fred, George znacie córkę Remusa? Ale skąd? - zadała pytania. 

- Tak znamy ją poznaliśmy się jakoś godzinę temu bo nie wiedziała gdzie jest sklep z różdżkami. - powedział George. 

- Tak właśnie tak było a tak w ogóle miło mi panią poznać nazywam się... - nie dane mi było dokończyć ponieważ pewien rudzielec dokończył za mnie po raz któryś.

- Sylvia Lupin mamo. - powiedział Fred z przesłodzonym uśmiechem w moją stronę.

- Sylvia bardzo ładne imię.

- Wiem tez je lubię. 

- Chodź tu kochana. - powiedział i mnie mocno przytuliła chyba aż za mocno bo nie mogłam złapać powietrza 

- Mamo uważaj bo ją udusisz - powiedziała do tej pory milcząca dziewczynka to chyba Ginny tak mi się wydaje 

- O tak przepraszam. - powiedziała. 

- Nic się nie stało, a ty musisz być Ginny prawda? - skierowałam to pytanie do dziewczyny. 

- T-tak - odpowiedziała zawstydzona 

- To super.  Ale wracając przyszliśmy do państwa z zapytaniem. - powiedziałam.

- Czy nie chcielibyście przyjść do nas w odwiedziny? - zapytał mój tata.

- Właśnie wy byście sobie pogadali po śmiali i te pe a ja bym się bliżej poznała z waszymi dziećmi. - rozjaśniłam 

- Z miłą chęcią ale mam pytanie. - odezwała się Molly.

- Tak?  - zapytaliśmy z tatą jednocześnie.

- Możemy się przenieś za pomocą sieci fiuu? 

- Tak oczywiście. - powiedział mój ojciec.

- A co to takiego? No ta sieć fiuu? - zapytałam zbita z tropu. 

- Pamiętasz czym się tu dostaliśmy? - zapytał mnie Remus/. 

- Tak kominkiem. Aaaaaa to jest sieć fiuuu tak?

- Tak. - odpowiedzieli ze śmiechem bliźniacy. 

- No dobrze miło się gada ale czas do domu. - Powiedział pan Arthur. 

- Zgadzam się więc jutro na godzinę 15:00 zapraszamy do nas na obiat. Pa wszystkim do widzenia Pani Molly i Panie Arthurze. - powiedziałam żegnając się. 

- Paaa - powiedzieli razem 



---------------------------------------------------

746 słów mam nadzieję że się wam spodoba miłego dnia/poranka/wieczoru/nocy buziaki 

Od przyjaciela po chłopaka || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz