Yokohama jak co roku o tej porze nie wyróżniała się niczym szczególnym. Można by rzec metropolia jakich w Japonii wiele. Wysokie, niektóre sięgające samych chmur wieżowce. Pasma sklepów i innych mieszkalnych nieruchomości, a wraz z nimi ciągnące się po sam horyzont asfaltowe ścieżki, z dwu lub więcej kołowymi pojazdami. Oraz tłumy ludzi idących w tylko sobie znanym kierunku, to wszystko tak typowe dla większych miejscowości, a jednak dla każdej z nich inne.
Tym co można uznać w portowym mieście, za element wyróżniający ją od reszty zapewne była większa niż pozostałych częściach kraju świadomość istnienia obdarzonych, byli to ludzie o ponadprzeciętnych zdolnościach, zbliżonych do tych z komiksów o super bohaterach.
A w tym mieście istniały aż dwie organizacje skupiające się na gromadzeniu i zatrudnianiu takich ludzi. Należąca do tej mroczniejszej strony metropolii, owita nocnym niebem Portowa Mafia i będąca jej odpowiednikiem stojącym w świetle dnia Zbrojna Agencja Detektywistyczna.
Idący wśród tłumu szarowłosy, o niezwykłych fioletowo-żółtych oczach osiemnastolatek, był członkiem właśnie tej drugiej organizacji. Usiłował właśnie dogonić swojego mentora, który przedzierał się przez tłum ludzi niczym burza.
- Dazai-san, może pan trochę zwolnić? - Rzekł uważając że wcale aż tak im się nie spieszy. W końcu ich obecne zlecenie nie było niczym poważnym, zwykła kradzież zgłoszona przez jakoś starszą panią.
Mimo, iż zwykle Agencja zajmowała się sprawami większego kalibru, to ostatnimi czasu ze względu na dziwny dla ich miasta spokój, zaczęli przyjmować nawet i takie. Dlatego tym bardziej nagłe zaangażowanie, ze strony starszego szatyna było dla Nakajimy dziwne, by nie mówić że nie niepokojące.
- Im szybciej tam dotrzemy tym szybciej skończymy Atsushi-kun. - Odparł detektyw. - I tym szybciej będę mógł wypróbować nową technikę na samobójstwo ~ . - Dodał melodyjnie starszy.
To była właśnie kwestią która niepokoiła szarowłosego, czyli skłonność starszego do samookaleczania się, a także spokój z jakim o tym mówił. Zupełnie jakby było to wszystko dla tylko żartem, lecz Nakajima czuł, że to nie była prawda. A starszy zwyczajnie boryka się z czymś zbyt ciężkim by mówić o tym głośno.
- Dazai-san tak się zastanawiałem, właściwie dlaczego chcesz... - Nim heterochromik dokończył dotarł do niego głośny wybuch, którego siła odrzutu była na tyle potężna by cofnąć go i jego mentora kilka kroków do tyłu.
Ludzie momentalnie zawrzeli i w obawie o swoje życie zaczęli uciekać niczym spłoszone przez jakiegoś drapieżnika bydło. Wśród tego gwaru i kliku chmur kurzu, kolorowe oczy Nakajimy próbowały odnaleźć, te należące do jego mentora.
Skrzyżowanie się spojrzeń i dość wymowny przekaz tych w kolorze expresso wystarczyło by Nakajima aktywował swoją zdolność i ruszył do źródła tajemniczej eksplozji.
Prawdziwe pobojowisko to właściwe słowo by określić, to co zastał. Metrowa dziura na środku jednego z bardziej ruchliwych skrzyżowań, odłamki szkła z pobliskich budynków, jak i rozgniecione lub stojące jeszcze w płomieniach auta, oraz krzyki rannych cywili wpasowały się w te słowa idealnie.
Młody detektyw pomógł rannym tak jak potrafił, by następnie skupić wzrok swoich kolorowych oczu na dziurze. Dlaczego dziś? I dlaczego właśnie w tym miejscu? Próbował zlokalizować cokolwiek co by mu pomogło, choć trochę w znalezieniu odpowiedzi na te pytania.
Usłyszał kolejny huk, w głowie zapaliła mu się czerwona lampka zanim jednak zdążył zrobić cokolwiek ogromy ciężar przygniótł go, wywracając do tyłu a przy upadku wbijając jego głowę w twardą nawierzchnie jezdni.
![](https://img.wattpad.com/cover/302584528-288-k361704.jpg)
CZYTASZ
Six Four
FanficIstniało wiele rzeczy na tym świecie w które Osamu Dazai zwyczajnie nie wierzył : podróże w czasie, prawdziwa miłość i jakkolwiek arogancko to nie zabrzmi, szatyn nie wierzył w swoją przegraną! Lecz życie bywa kapryśne i któregoś dnia postawiło mu...