Rozdział 4 - Po Kłębku Do Nitki

209 16 83
                                    

- Wytłumacz mi dlaczego to właśnie ja wiozę tę samobójczą gnidę? - Powiedział wyraźnie wkurzony rudzielec wprost do głośnika w swoim kasku, był on połączony z tym który aktualnie miał na sobie Przybysz z Przyszłości. 

- Traktuj go jako kartę przetargową, w końcu co były ze mnie za syn gdybym zostawił ojca na pastwę bezlitosnego Mafiozy.~  - Odparł Hideo mając kompletnie gdzieś wszelkie przepisy i jeszcze bardziej przyspieszając na Mafijnym motocyklu.

- Przyznaj, że po prostu masz go dość. - Rzekł Chuuya również zwiększając moc silnika. - Nie gnieć mi żeber ty obandażowany kurwiu! - Wrzasnął czując jak ramiona detektywa znów zbyt mocno zaciskają się na jego tali. 

- Ja nie, ale ty na pewno. - Śmiechnął przez słuchawkę młodszy szatyn. 

- Przestane, kiedy wy przestaniecie jechać pod prąd! - Wrzasnął detektyw. 

- Tak jest szybciej. - Opowiedzieli mu jednocześnie.

- To gdzie tak właściwie jesteśmy? - Spytał szatyn w bandażach, rozglądając się na wszystkie strony. 

Tak właściwie Dazai doskonale zdawał sobie sprawę gdzie są, chciał jedynie podrażnić się z rudzielcem. Choć robił to głównie by ten nie zauważył zmiany w jego zachowaniu, byli spory kawał za centrum miasta, na granicy miedzy ostatkiem cywilizacji a zgliszczami na jakich mieściły się slumsy. Detektyw doskonale wiedział jaki szkodnik ma na tych terenach ma swoje gniazdo, szkoda tylko, że wcześniej nie zauważył powiązań miedzy nim a wszystkimi wczorajszymi wydarzeniami. Nie mógł się za to jednak winić, gdyż ledwo dwa tygodnie temu sprawdzał  temu szczurowi klatkę i miał pewność, że posiedzi on w niej jeszcze trochę.  

- Nawet mnie nie denerwuj... - Wycedził Mafiozo. - Gdzie do kurwy nędzy jest ten gówniarz?! - Wrzasnął gdyż jakieś pięć minut temu Hideo wraz z motocyklem po prostu zniknął im z oczu.   

- A próbowałeś go namierzyć? - Spytał Osamu, skoro jechał pojazdem który dostał od Moriego, ten na pewno wyposażył go w pluskwę. 

- Próbowałem, ale coś na tym wygwizdowiu blokuje sygnał! - Odparł na swoją obronę, a Dazai zmarszczył brwi. - Jak nic nas wrobił. - Dodał po czym wyjął sobie z tylnej kieszeni spodni papierosa. Skoro już miał zginąć to chociaż ostatni raz sobie zapali. 

- Nie pal bo nie urośniesz. - Rzekł wyrywając niższemu papierosa i samemu go sobie zapalając, oczywiście zapaliczkę którą wcześniej również podwędził Nakaharze. - Mniej do niego nieco więcej zaufania Chibi~. 

- Nie nazywaj mnie tak! - Wrzasnął równocześnie próbując odebrać swoją własność, lecz ten cholerny wieżowiec o wiosłach zamiast rąk, był na tyle bezlitosny, że uniósł przedmioty nad głowę, i Chuuya mógł nawet stanąć na palcach a i tak nie dosięgał! - A po za tym ty mu chyba ufasz aż za bardzo!

Krzyknął wyrzucając z siebie fakt który męczył go od rana, gdy tylko dowiedział się o "Synu z Przyszłości", bo nawet jeśli to wszystko było prawdą to jego były partner powinien być choć trochę do niego zdystansowany. No chyba, że przesiąg tą całą dobrocią, tęczą i mocą przyjaźni szerzoną przez Zbrojeniówkę, że zapominał o  podstawowych zasadach takich jak nieufanie obcym. Wkurwiało go to wszystko, to jak bardzo jego partner zmienił swoje życie, to jak bardzo on sam się powoli dzięki niemu zmieniał, i to, że sam nie był tego wszystkiego nawet minimalną częścią...

- A dlaczego nie miałbym? W końcu to mój syn! - Oparł pewnie na co rudzielec westchnął łapiąc się za nasadę nosa, "Jak kurwa do ściany" - pomyślał.  Po czym oboje usłyszeli  pisk opon, a ich   pole widzenia momentalnie zostało zakryte przez kurz. 

Six FourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz