𓅫 1 𓅫

501 43 45
                                    

𝔸𝕓𝕪 𝕟𝕚𝕖 𝕤𝕡𝕠𝕚𝕝𝕖𝕣𝕠𝕨𝕒ć 𝕕𝕠 𝕜𝕠ń𝕔𝕒, 𝕒𝕜𝕔𝕛𝕒 𝕣𝕠𝕫𝕡𝕠𝕔𝕫𝕪𝕟𝕒 𝕤𝕚ę 𝕟𝕒 𝕝𝕠𝕥𝕟𝕚𝕤𝕜𝕦, 𝕜𝕚𝕖𝕕𝕪 𝔻𝕖𝕜𝕦 ż𝕖𝕘𝕟𝕒 𝕤𝕚ę 𝕫 ℝ𝕠𝕕𝕪𝕞.

----------------

Zielonowłosy objął wyższego o osiem centymetrów chłopaka.
- Jeszcze cię odwiedzę.
Kula upadła, powodując huk.
Nie zgrabnie oddał przytulasa.
-Nie przyjeżdżaj kretynie.

Midoryia odsunął się i spojrzał na Pino, która ze łzami w oczach energicznie machała główką na tak.
- Hehe. - poklepał delikatnie szarookiego po głowie - nie martw się.
Uśmiechnął się szeroko.
Chłopak także się uśmiechnął, choć był to smutny i pełen bólu przeszywającego kości uśmiech, był cudowny.
Taki delikatny, idealnie oddawał osobę, jaką był Rody Soul.

- DEKU!!
- Nie drzyj japy! - odkrzyczał, ale kiedy zorientował się, że woła go Katsuki szybko się zreflektował - Eh? Przepraszam Kacchan, przepraszam!
Jednak... Było już za późno, można było szykować grób dla Izuku.
- Rip Midoryia. - zażartował Todoroki - na nagrobku napiszemy ci "na wieki połamany brokuł".
- Aleś ty zabawny. - przewrócili oczami w tym samym czasie, nadal szamocząc się na podłodze.
- Meh. Próbowałem. - wzruszył ramionami odchodząc.

Rody jedynie stał obok i nie wiedział co ze sobą zrobić, iść sobie, czy czekać aż jego nowy przyjaciel go opuści. Nie to, że nie wierzył Midoryii, ale powątpiewał w obietnice daną mu przez chłopaka.

- Jeśli myślisz, że ten nerd rzucił słowa na wiatr i cię nie odwiedzi, to się w chuj mylisz. - nie zauważył kiedy Bakugo stanął przy nim i przyglądał się Aizawie opieprzającemu Bogu ducha winnego zielonka.

- Ehh? Nie myślałem o tym. - zdał sobie sprawę, że to przyszły bohater i w lot wychwyci kłamstwo.
- Tak, tak a ja jestem wróżka - odpowiedział sarkastycznie. - Może i jest głupi, dziecinny i niski - zachichotał - ale jest napraw..
- KACCHAN TY SIĘ ŚMIEJESZ?! - nie wiadomo jak i skąd na blondwłosym znalazł się temat rozmowy.
- HA?! CO TY MASZ NA MYŚLI JEBANY NERDZIE?!! NIE JESTEM JAKIMŚ ODLUDKIEM, PEWNIE ŻE SIĘ ŚMIEJE! A TERAZ SPIERDALAJ!! -zrzucił niższego z ramion.
- Dobra, dobra wyluzuj - i rzucił się do ucieczki. 

- Ale jest naprawdę wspaniałym przyjacielem, poprawka. Był. - Katsuki nie czekał na odpowiedź, po prostu pobiegł zajebać Midoryię raz a pożądnie.

- Dobra koniec tej dziecinady... Japier.. Co wy znowu odwaliliście? - Aizawa robił zbiórkę, nie wiadomo po ki chuj, skoro była ich tylko trójka, ale widocznie uznał, że są na tyle głupi, że się mogą zgubić (albo Endeavour im coś zrobił) - Dobra wiecie co? Nie chce wiedzieć, idźcie po swoje walizki i do samolotu.

Przyjaciele popatrzyli jedynie po sobie i zaczęli się śmiać, deku z plastrem na twarzy, Katsuki z bandażem na ręce.

- Chcesz się jeszcze pożegnać? -  nauczyciel wskazał palcem na Rody'iego.
- Mhm - potaknął i rzucił się w stronę przyjaciela.

Wskoczył na niego i mocno przytulił.

-Jeszcze mnie kiedyś będziesz miał na głowie - powiedział wtulając się jeszcze bardziej w klatkę piersiową chłopaka.
-To dobrze. - wyszeptał wyższy i też się przytulił.

Natomiast z drugiej strony lotniska przyglądała im się dwójka uczniów zakładających się o coś.
- Mówie ci, to będzie miesiąc, najwyżej dwa.
- Boże, czego ty nie rozumiesz? Pół roku.
- Stawka?
- Pięć dych.
- Dobra.
- Dobra.
Uścisnęli sobie ręce i weszli do samolotu.

----------------

𝕋𝕒𝕜𝕚𝕞 𝕜𝕠𝕟𝕥𝕖𝕜𝕤𝕥𝕖𝕞 𝕓𝕪𝕞 𝕫𝕒𝕜𝕠ń𝕔𝕫𝕪ł𝕒 𝕡𝕚𝕖𝕣𝕨𝕤𝕫𝕪 𝕣𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł
ℕ𝕒 𝕡𝕠𝕔𝕫ą𝕥𝕞𝕚 𝕞𝕠𝕘ą 𝕓𝕪ć 𝕜𝕣ó𝕥𝕜𝕚𝕖, 𝕒 𝕕𝕠𝕡𝕚𝕖𝕣𝕠 𝕡𝕠𝕥𝕖𝕞 𝕕ł𝕦ż𝕤𝕫𝕖
𝕄𝕠𝕔𝕟𝕠 𝕨𝕚𝕖𝕣𝕫ę, ż𝕖 𝕟𝕚𝕖 𝕫𝕟𝕚𝕖𝕔𝕙ę𝕔𝕚 𝕨𝕒𝕤 𝕟𝕒𝕟𝕠𝕠𝕔𝕫ą𝕥𝕖𝕞 𝟝𝟙𝟝 𝕤łó𝕨
𝕄𝕒𝕞 𝕟𝕒𝕕𝕫𝕚𝕖𝕛ę, ż𝕖 𝕤𝕚ę 𝕤𝕡𝕠𝕕𝕠𝕓𝕒
𝕂ł𝕒𝕟𝕚𝕒𝕞 𝕤𝕚ę 𝕟𝕚𝕤𝕜𝕠 𝕚 𝕫𝕒𝕡𝕣𝕒𝕤𝕫𝕒𝕞 𝕕𝕠 𝕜𝕠𝕝𝕖𝕛𝕟𝕪𝕔𝕙 𝕣𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒łó𝕨 :)

𓅫 Skrywane Uczucia 𓅫       [ Rodydeku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz