- Todoroki no choć, nie bądź miękka klucha.
- Nie.
- Todobabe no choć, przecież tu jesteśmy.
- Nie ma mowy.
- Todobro no co się boisz. To tylko woda.
- ... Powiedziałem. Nie.Sekundę później usłyszeli plusk i widzieli zadowolonego pikachu na brzegu, ale ani śladu Shoto.
- NO KURWA DEBIL! - czerwonooki krzyknął i się zanurzył.
Po chwili wyciągnął Todorokiego... Cały się trząsł, a łzy zaczęły powolutku spływać po jego policzkach.
- Powiedziałem, nie...
Złapał go za ramiona i posadził na brzegu basenu. Sam wyszedł i z wymalowanym wkurwem na ryju, poszedł zajebać ładowarze.No co jak co, ale on nie dopuszcza za dużo ludzi do swojego życia. A jeśli już dopuści to nie da im zrobić krzywdy.
Nadal pamięta jak to było pierwszego dnia, kiedy przeprosił Deku...✨ FLASHBACK ✨
Blondwłosy stał przed drzwiami z numerem 72. (𝕔𝕙𝕔𝕚𝕒ł𝕒𝕞 𝕟𝕒𝕡𝕚𝕤𝕒ć 𝟞𝟡)
Serce waliło mu jak szalone, zapukał.
- Proszę!
- Deku.. Możemy porozmawiać?
Wszedł i zamknął drzwi.
- Hm? Kacchan? Pewnie, choć.
Zielonowłosy uśmiechnął się przyjaźnie. Bakugo usiadł na łóżku obok Midoryii siedzącego na fotelu. Pewnie odrabiał lekcje, ale w tej chwili było to mało ważne.
- Więc? O czym chciałeś pogadać?
Blondyn wziął głęboki wdech i poparzył w oczy Midoryii.
- Chciałem... Cię przeprosić.. Za wszystko co zrobiłem, co powiedziałem... Zachowywałem się jak totalny dupek, zjebałem.. Ja nie chce się usprawiedliwiać ani tłumaczyć... Kiedy dowiedziałem się, że nie masz mocy, chciałem cię chronić.. Nie chciałem, żebyś został tym pierdolonym bohaterem, a jestem pewien, że by ci się to udało. Ale.. Nie chciałem aby coś ci się stało, prawdziwi złoczyńcy są okrutni, mają gdzieś czy jesteś starym dupkiem, czy małym, słodkim, bezbronnym chłopcem, bałem się, że mimo twojego intelektu byłbyś jedną z pierwszych ofiar, bałem się, że stracę mojego najlepszego przyjaciela.
A przez mój strach, wybrałem najgorszy sposób jaki był możliwy by cię chronić... Proszę... Wybacz mi, chociaż wiem, że to niemożliwe... Kurwa... Co ja zrobiłem?..
- Kacchan..
Łzy skapywały zarówno ze szmaragdowych jak i rubinowych oczu.
- Głupku, wybaczyłem ci zanim chciałeś mnie przeprosić. - rzucił się by go przytulić - Nawet jakbym chciał, nie potrafiłbym cię znienawidzić.
- Deku... - także wtulił się w niższego chłopaka.
Ten dzień zapamiętali na zawsze.
To dzień kiedy po raz pierwszy Katsuki Bakugo się rozpłakał i przeprosił.
To dzień, kiedy wreszcie bariera zbudowana przez tyle lat, przez Katsukiego, została zniszczona.
✨ END OF FLASHBACK ✨Teraz także Todoroki, Kirishima, Kaminari, Mina i Sero, zaliczali się do grona najbliższych.
- ŁADOWARO PIERDOLONA!
- K..Kacchan, nie bij plis..
- SPIERDALAJ. NIE NAZYWAJ MNIE TAK TO PO PIERWSZE, PO DRUGIE, POWIEDZIAL "NIE". TO CZEGO KURWA NIE ROZUMIECIE?!
- Ale Bakubro co się tak pieklisz? To tylko basen.
- Tylko basen. TYLKO JEBANA WODA, PO KTÓREJ ICYHOT MA TRAUMĘ!
- Ale jak to traumę? To woda.
- A TY NIE MIAŁBYŚ TRAUMY PO TYM JAK BYŚ WALCZYŁ Z W CHUJ SILNYM ZŁOCZYŃCĄ, PO WALCE BYŁ CAŁKOWICIE PADNIĘTY, A PO TYM WPADŁ DO RZEKI I NIE MÓGŁ NIC ZROBIĆ?! GDYBYŚ TAK W WODZIE DRYFOWAŁ PRZEZ DOBRE DWIE JEBANE GODZINY?! A NA KONIEC MUSIELIBY WALCZYĆ O TWOJE ŻYCIE?!!Wszyscy zamarli. Nie wiedzieli jak to musiało wyglądać od tej strony.
- Kurwa. - Bakugo podniósł ręce do twarzy, stał się strasznie miękki od szczerej rozmowy z Deku. W kącikach jego oczu było widać łezki. Był wściekły, nie smutny. Nie rozumiał tego uczucia, tak jakby wszystko co trzymał w sobie, uszło z nim w tym zdaniu.
- Bakugo? - heterochromik położył rękę na jego ramieniu - Dziękuje.
Ten jedynie kiwnął głową i poszedł się przebrać w coś innego niż kąpielówki.
- Cieszę się, że nauczyciel pozwolił ci się ze mną spotykać. - Rody uśmiechnął się.
- Ja też, się barszo cieszę. Pino też nie wygląda na złą. - wskazał palcem na różową kulkę śpiącą w jego włosach.
- Ha ha... - wyższy na chwilę zasłonił twarz. Tak, to zdecydowanie rumieńce.
"Co się ze mną dzieje? Lubię go nawet bardzo, ale chyba nie aż tak, prawda?.."Pino podniosła główkę z zielonych loków na których zrobiła sobie poduszkę, popatrzyła na szarookiego i jedynie pokiwała delikatnie łebkiem, i wróciła do przerwanej czynności.
"Co to niby miało być?! Nie, nie, nie to tylko mój przyjaciel. Co z tego że gdy jestem przy nim, czuje szybsze bicie serca że za każdym razem kiedy na niego patrzę mam ochotę go przytulić? To normalne, prawda?"- Rody? Wszystko dobrze? - pokryta bliznami ręką od paru minut latała mu przed twarzą.
- Co? Ah tak, zamyśliłem się. - uśmiechnął się przepraszająco.
- Napewno wszystko ok? Ty i Pino jesteście strasznie czerwoni. Masz gorączkę?! - przyłożył swoją rękę do czoła szatyna.
Serce wyższego nagle strasznie szybko zaczęło bić.
Odsunął się od zielonowłosego, i zaczął normować oddech.- Ja.. Przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieje dzisiaj. Chyba juz pójdę...
- To cię odprowadzę. - posłał mu najszerszy uśmiech jaki miał.
Rady musiał przyspieszyć, aby młodszy nie zauważył jego palących policzków.- Nie trzeba, dam sobie radę...
- No co ty, jesteś moim przyjacielem co gdyby coś ci się stało? Nie wybaczyłbym sobie.
Coś zakłuło ich obydwu w klatkach piersiowych na słowo "przyjaciel".
Jeden to zignorował, ale drugi ma zamiar się dowiedzieć co to oznaczało.
- To pa Rody. Do jutra. - uśmiechnął się delikatnie do chłopaka i już miał odchodzić, ale zatrzymały go ciepłe wargi wyższego na jego czole.
Szatyn nic nie powiedział, tylko spalił buraka i szybko zamknął drzwi.
- Co?.. - twarz Midoryii przypominała w tym momencie, całkiem dobrą, ładną cegłę.Piegowaty z uśmiechem i rumieńcem, skierował swoje kroki w stronę hotelu.
Natomiast Rody siedział przed drzwiami, z nogami pociągniętymi pod brodę.
"Co? Dlaczego ja to zrobiłem? Aghh..."
Lala podeszła do brata, patrzyła na niego przez chwilę.
- Wyglądasz jak pomidor.
Nie podniósł głowy, ale się zaśmiał.
- Choć tu do mnie. - wyciągnął ręce.
Malutka od razu się w niego wtuliła.- Deku. Co ty taki radosny?
- Ah nic, po prostu spotkałem się z Rodym.
"Haha nasz plan wypalił". Ta o to myśl przeszła przez umysł bardzo dumnego z siebie wiecznie wkurzonego pomeraniana.
- Ah właśnie, Deku. Mam do Ciebie pytanie.
- Nom, o co chodzi?
- No bo, wcześniej, Pikachu zepchnął Mieszańca do basenu...
Mimo, że byli przyjaciółmi to nie mógł sobie odmówić tych przezwisk, to była dziwna część okazywania przez niego uczuć.
Taka pieszczotliwa część.- Więc, nie wiesz co to było za uczucie?
- Dobrze wiesz, że nie jestem dobry w te sprawy. - trochę się przygarbił. Właśnie szli we dwójkę przez miasto, a Deku dawał mu radę w sprawie uczuć, no po prostu zajebiście.
- To była frustracja. Najzyklejsza w świecie frustracja. Byłeś zły na Kaminari'ego, że wepchnął Shoto do basenu. Ale bardzie byłeś zły na siebie, że w żadnej z obu sytuacji nie zdąrzyłeś pomóc przyjacielowi. Mam rację?Zielonooki poszedł trochę dalej, wiedział, że Bakugo teraz potrzebuje czasu aby to przemyśleć. Te wszystkie uczucia były dla niego "nowe". Oprócz, gniewu, złości i wkurwa, nie odczuwał wcześniej zbyt dużo. A fakt, że jego przyjaciele byli praktycznie zamordowani na misji, na której on poza złamaniami nic sobie nie zrobił, doprowadzał go do szału.
----------------
𝕎𝕀𝕋𝔸𝕄 𝕎𝕀𝕋𝔸𝕄
𝕒 𝕠 𝕥𝕠 𝕚 𝕣𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł
𝔹𝕒𝕣𝕕𝕫𝕠 𝕕𝕫𝕚ę𝕜𝕦𝕛ę 𝕞𝕠𝕛𝕖𝕛 𝕡𝕠𝕞𝕠𝕔𝕟𝕚𝕔𝕫𝕔𝕖 kreweta-_- 𝕫𝕒 𝕡𝕠𝕞𝕠𝕔 :)
𝕁𝕖𝕤𝕫𝕔𝕫𝕖 𝕟𝕚𝕖 𝕣𝕒𝕫 𝕫 𝕟𝕚𝕖𝕛 𝕤𝕜𝕠𝕣𝕫𝕪𝕤𝕥𝕒𝕞𝔸𝕟𝕪𝔾𝕒𝕪 𝕞𝕒𝕞 𝕟𝕒𝕕𝕫𝕚𝕖𝕛ę, ż𝕖 𝕤𝕚ę 𝕡𝕠𝕕𝕠𝕓𝕒
𝕀 𝕡𝕝𝕚𝕤 𝕟𝕚𝕖 𝕓𝕚𝕛𝕔𝕚𝕖 𝕫𝕒 ℝ𝕠𝕕𝕪'𝕖𝕘𝕠 😅𝕄𝕚ł𝕖𝕛 𝕟𝕠𝕔𝕜𝕚/𝕕𝕫𝕚𝕠𝕟𝕜𝕒 𓅫❤
CZYTASZ
𓅫 Skrywane Uczucia 𓅫 [ Rodydeku]
FanfictionKażdy ma cel do którego dąży z jakichś powodów. Czasem są to pieniądze, sława, chęci, a czasem miłość. Historia o dwóch chłopakach o zupełnie innych osobowościach. 𝙹𝚎𝚍𝚎𝚗- 𝚣𝚒𝚎𝚕𝚘𝚗𝚘𝚠ł𝚘𝚜𝚢 𝚘𝚙𝚝𝚢𝚖𝚒𝚜𝚝𝚊, 𝚙𝚛𝚣𝚢𝚜𝚣ł𝚢 𝚋𝚘𝚑𝚊𝚝...