Przez naszą lekkomyślność.

313 21 21
                                    

Widząc wjeżdżający na stację pociąg, jasnowłosy chłopak wsunął kaptur bluzy na głowę. Podążył za tłumem ludzi, wchodząc do jednego z wagonów. Zajął miejsce przy oknie, specjalnie wybierając takie, które znajdowało się jak najbliżej wyjścia. Niedługo potem pociąg ruszył. Przez całą drogę nastolatek wpatrywał się jedynie w szybko mijane krajobrazy. Widok ten wydał mu się niezwykle melancholijny.
Westchnął. Co on tak właściwie chciał osiągnąć?

Po trzydziestu minutach drogi nagle uświadomił sobie jedną, jakże istotną rzecz. A uświadomił sobie ją w ostatniej chwili, kiedy to przez drzwi prowadzące do przedziału w którym się znajdował, wszedł starszy mężczyzna zajmujący się kontrolą biletów.

Chłopak nie zakupił biletu. Jechał "na gapę". Serce zaczęło walić mu jak oszalałe, kiedy co i raz zerkał w stronę zbliżającego się mężczyzny.
Powoli wstał, kierując się do wyjścia z przedziału. Dobrze wiedział, że jego zachowanie w tej chwili było aż nadto podejrzane, musiał jednak zaryzykować. Stał przez chwilę przy drzwiach między wagonami, kiedy jednak zobaczył przez okienko, że mężczyzna lada moment również opuści przedział, szybko udał się do następnego, a z niego od razu do kolejnego. Tam na chwilę zatrzymał się. Wyjrzał przez okno. Na jego szczęście okazało się, że pociąg wjeżdża właśnie na stację.

Odetchnął z ulgą dopiero w momencie, gdy opuścił dworzec. W tym samym momencie też uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, co tak właściwie ma ze sobą zrobić. Czuł powoli ogarniający go niepokój. Odczucie to potęgował fakt, że robiło się coraz ciemniej. Nie miał innego wyboru, jak znaleźć miejsce do przenocowania. Chociaż, jak miał być szczery sam ze sobą, nie było szans na wygodne łóżko. Nie ma się co łudzić.

***

Jakoś tak wyszło, że skończył idąc wąską uliczką, która jak na złość wyglądała naprawdę podejrzanie. Zielonkawe światło zepsutej lampy migało nierównomiernie, odbijając się od brudnych, poniszczonych ścian.
Jasnowłosy skulił się nagle, gdy tylko poczuł powiew zimnego powietrza. Było już całkowicie ciemno, do tego robiło się coraz chłodniej, a on miał na sobie jedynie czarną bluzę. Czy chłopak właśnie poczuł, że zaczyna żałować podjętej przez siebie decyzji? Możliwe. Nie było mu dane jednak długo się nad tym zastanawiać, ponieważ usłyszał za sobą szybkie kroki, zbliżające się w jego stronę w zastraszającym tempie. Ktoś tutaj biegł.
Nie. Była to grupa ludzi. A sądząc po krzykach, jakie słyszał, ta grupa kogoś ścigała. Wykrzykiwane przez nich przekleństwa i groźby sprawiły, że niepokój odczuwany przez chłopaka momentalnie zmielił się w strach. Strach tak wielki, że nie miał odwagi nawet poruszyć się, żeby uciec, kiedy zza zakrętu pojawili się sprawcy zamieszania. Los na prawdę fundował mu dzisiaj niechciane, jakże zbędne przeżycia.

Na czele pogoni biegł młody mężczyzna, zaraz za nim, najwyraźniej goniąc właśnie jego, biegła grupa ludzi. Pomimo rzucanych w jego stronę gróźb mężczyzna zdawał się dobrze bawić, śmiejąc się głośno i krzycząc prowokująco do tamtych, rozwścieczając ich tym jeszcze bardziej.

Nagle chłopak usłyszał strzał. Krzyknął cicho ze strachu, kuląc się i zatykając rękami uszy. Wiedział, że zachowuje się idiotycznie, ale czuł jak nogi się pod nim uginają z przerażenia i nie było mowy o podjęciu w takim stanie jakichkolwiek działań. Zanim jednak zdąrzył zrobić cokolwiek innego, choćby nawet się przewrócić, poczuł jak ktoś chwyta go mocno za przedramię i ciągnie za sobą, zmuszając do biegu i skręcając w kolejną uliczkę.
Nastolatek uniósł głowę, ze zdziwieniem zmieszanym ze strachem zauważając, że ów osoba to ten ścigany mężczyzna.

- H-Hej! - krzyknął w panice.

- Nie odzywaj się, tylko biegnij. Myślisz, że od tak cię ominą, kiedy stoisz jak głupi po środku drogi? - zaśmiał sie blondwłosy mężczyzna.

PARTNERS IN CRIME Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz