W obronie twojej stawiam na szali swój honor i życie.

153 21 16
                                    

Wejście do szynku stanowiły poniszczone schody, znajdujące się z tyłu jednego z budynków. Widać było, że miejsce to zostało zbudowane w taki sposób, by nie zwracało na siebie niepotrzebnej uwagi. Na dole schodów, teraz już powykrzywiane, czasem brakujące, ułożone były płytki. Nie dało się również odgadnąć ich pierwotnego koloru, gdyż brud, który je przysłaniał skutecznie to uniemożliwiał. Zadanie to utrudnione było również przez zalegającą tam wodę. Ta z kolei musiała stać tam już długo; im niżej się schodziło tym intensywniejszy był odór wilgoci i pleśni. Stęchły zapach sięgnął chyba apogeum po otworzeniu drzwi szynku. Na początku chłopak bał się, że będąc zardzewiałe, wydadzą przenikliwy, głośny dźwięk, zdradzając w ten sposób jego z pewnością niechcianą obecność. Te jednak milczały, co nie tylko ucieszyło Kazuhę, przepełniając go uczuciem ulgi, ale również świadczyło o tym, że miejsce to było w użyciu. Bardziej lub mniej oficjalnie.

Po rozejrzeniu się po wnętrzu, stwierdził, że korytarzyk jest pusty. Najwyraźniej nikt nie spodziewał się, by ktokolwiek ich tutaj szukał. Trochę nierozsądne, ale działało to na korzyść białowłosego. Wszedł do środka, idąc wąskim korytarzem. Z powodu wyraźnie wyczuwalnej stęchlizny i pleśni w powietrzu ciężko mu było oddychać. Przyłożył rękaw kurtki do twarzy, zasłaniając nim usta i nos. Wzdłuż ścian korytarza porozmieszczane były drewniane drzwi; po dwa na każdą stronę. Również na samym jego końcu znajdowały się jedne. Tam właśnie przebywali członkowie gangu z Hanamizaki, co nietrudno było stwierdzić po głośnym tonie osoby tam się znajdującej. Pomimo niemal krzyku, głos ten był nawet miły w słuchaniu i... Z pewnością nie świadczył o wrogości wobec przetrzymywanego tam Tomo. Ba, gdyby chłopak nie wiedział, że jego przyjaciel został przyprowadzony tutaj raczej wbrew własnej woli, pomyślałby najpewniej, że spędza on czas z dobrym kumplem.

Kazuha musiał się dostać do środka, chociaż wejście głównymi drzwiami nie byłoby odpowiednią decyzją. Po krótkim zastanowieniu stwierdził, że skoro jest w szynku, to zapewne jeszcze jedne drzwi znajdują się od strony baru; taki pokój dla personelu. I gdyby miał zgadywać, od strony korytarza byłyby to drzwi najbliżej tamtego pomieszczenia. Po ich uchyleniu, ku nieprzyjemnemu zaskoczeniu nastolatka, zawiasy tych drzwi były zardzewiałe. I wydały z siebie, choć cichy, dla uszu Kaedehary wręcz dudniący odgłos. Nie chcąc w ten sposób zostać nakrytym przez kogoś, kto ewentualnie mógł go usłyszeć, szybko wślizgnął się do pomieszczenia przez ledwo uchylone drzwi, zamykając je jak najciszej za sobą.

Oparł się o nie plecami, gdy był już po drugiej stronie, opadając powoli na podłogę. Pomimo tak niewielkiego dystansu, jaki przebył, dla niego zdawało się to trwać niemal godzinami. Jego serce biło jak oszalałe z nadmiaru emocji. Starał się uspokoić ciężki oddech, by móc ruszyć dalej. Nie pozwolił sobie na długi odpoczynek; szybko wstał i z niewielkiego kantorka udał się do następnych drzwi. Sądząc po głosach się zza nich wydobywających, to były te, których szukał. Zanim jednak zdążył je otworzyć, czy choćby nawet sięgnąć do klamki, ktoś położył rękę na jego ramieniu, mocno zaciskając palce w niemal bolesnym uścisku.

- Ale z ciebie uparty dzieciak - usłyszał za sobą głos czarnowłosego mężczyzny.

Po plecach Kazuhy przebiegł zimny dreszcz. Kiedy odwrócił głowę jego spojrzenie spotkało się z niebieskimi, ziejącymi chłodem tęczówkami. Nie wyrażały one nic więcej ponad to, co zawsze, gdy go spotykał. A miał już dwie okazje.

- To nie tak, jak myślisz! Ja tylko- !

- Ostrzegałem cię, a ty i tak postanowiłeś zostać. Zostawiłem cię żywego, a ty przyszedłeś. Nawet teraz, gdy widziałem, że wchodzisz do środka, postanowiłem zaczekać, mając nadzieję, że się wycofasz - wyliczał niskim, ledwo słyszalnym głosem przepełnionym gniewem. - Ale ty uparcie nie chciałeś odpuścić. Teraz to nie ja będę decydował o twoim losie.

PARTNERS IN CRIME Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz