Tak jak to było przez następne kilka dni, zawsze rano Tomo przygotowywał dla nich herbatę. Zawsze też była ona okropnie gorzka, tak, że Kazuha miał czasem niemały problem żeby ją wypić.
- Nie możesz robić trochę słabszej herbaty? - dopytywał chłopak.
- Przepraszam, zawsze o tym zapominam - przyznawał blondyn. - Wstań jutro wcześniej i mi o tym przypomnij.
Ale Kazuha też zapominał. Spał tak długo, że budził się dopiero wtedy, gdy herbata leżała już przed nim na stole.
Bez wychodzenia spod koca, który wczesnym rankiem zawsze wydawał się być wyjątkowo ciepły i przytulny, białowłosy nachylił się nad stołem po kubek. Patrząc w ciemną ciecz znajdującą się przed nim, przez myśli mu przeszło, że może tym razem mężczyzna nie zapomniał i zaparzył dla niego herbatę o mniej intensywnym smaku.
- Znowu jest za gorzka... - mruknął do siebie, uprzednio próbując.
- To już chyba mój nawyk - odparł Tomo, biorąc swój kubek i siadając na przeciwko Kaedehary. Widząc jego poczynania, biały kot natychmiast wskoczył mu na kolana. - Ale sam musisz przyznać, nie jest aż taka zła. Da się przyzwyczaić.
Kazuha wziął kolejny łyk napoju, tym razem znacznie większy niż poprzedni. Momentalnie poczuł mrowienie w szczęce spowodowane aż nazbyt intensywnym smakiem herbaty. Widząc zmarszczoną minę nastolatka, blondwłosy parsknął śmiechem.
- Rozumiem, że nie dasz rady się przyzwyczaić do takiej herbaty - westchnął. - Chyba na prawdę muszę pamiętać, by parzyć ci słabszą.
- Albo to ja muszę pamiętać o wcześniejszym wstawaniu i samodzielnemu robieniu sobie herbaty - zaśmiał się młodszy. - Wcześnie dzisiaj wstałeś?
- Tak - przyznał Tomo, jedną ręką trzymając kubek z pitą przez niego herbatą, drugą głaszcząc białego kota. - Znacznie wcześniej niż zazwyczaj. Musiałem wyjść rano, żeby odebrać coś od Beidou.
- Widziałeś się z panią Beidou? Przywiozła ci jakiś towar?
- Mhm. Mam to zanieść Kamisato. Dla ciebie też coś mam.
- Dla mnie? - zdziwił sie Kazuha.
- Hahah. Mamusia dała dla ciebie kieszonkowe - odparł zgryźliwie mężczyzna, uśmiechając się półgębkiem.
- Kieszonkowe? - powtórzył ze zdziwieniem białowłosy, puszczając mimo uszu to, jak nazwał kobietę. - I dała je tobie, żebyś przekazał je mnie? Nie bała się, że weźmiesz wszystko dla siebie?
Starszy popatrzył w jego stronę z miną wyrażającą dogłębne zranienie, w jego przypadku akurat udawane.
- Na prawdę uważasz, że wziąłbym je sobie, zamiast ci je przekazać? - westchnął aktorsko. - Możliwe, że masz rację... Ale w tym przypadku nie pożył bym długo.
Kaedehara zaśmiał się szczerze, słysząc wywody blondyna na temat tego, jak to Beidou nie byłaby zadowolona z takiej kradzieży.
- Rozumiem, że cokolwiek da ci dla mnie pani Beidou, jest to u ciebie bezpieczne, bo nie chcesz przypłacić czegoś takiego życiem - podsumował, a mężczyzna przytaknął. - Możemy wrócić do tego później, jak wypijemy herbaty. Ale teraz powiedz mi co takiego masz dostarczyć klanowi Kamisato.
- Muszę przyznać, że sam tak na prawdę nie wiem. Tylko tyle, że jest to coś z Mondstadt i jest specjalnie dla Kamisato Ayato. Muszę również przyznać, że strasznie kusiło mnie, żeby zajrzeć co jest w środku, ale obawiam się, że coś takiego nie skończyłoby się dla mnie zbyt dobrze.
- I rozumiem, że masz mu to dostarczyć dzisiaj? - ciągnął chłopak.
- Mam się wyrobić do wieczora, czyli zasadniczo jest jeszcze sporo czasu. Masz może ochotę na jakiś spacer? Nawet krótko, na przykład tutaj do parku? - zapytał, odkładając na stolik pusty już kubek i wstając.
CZYTASZ
PARTNERS IN CRIME
Fanfiction'Każdy ma prawo do swoich nadziei i marzeń. I nikt nie ma prawa ich odebrać, nawet bóg.' Ale czy kierujący się tym Kazuha podejmuje słuszne decyzje? Zwłaszcza, że może wplątać się przez to w coś, od czego nie sposób będzie się uwolnić.