Harry i Alan byli jedynymi Gryfonami zostającymi w Hogwarcie na Gwiazdkę. Przez jakiś czas Ron bał się, że jest zbyt chory, by wrócić do domu. Z powodu bólu żołądka utknął w Skrzydle Szpitalnym na ponad tydzień, a Madam Pomfrey nie była w stanie stwierdzić, co mu dolega. Pottera dręczyły podejrzenia, że to Rickman był odpowiedzialny za dolegliwości Weasleya. W końcu, za każdym razem, gdy chłopak dostarczał pielęgniarce nową partię eliksirów (Pomfrey wydawała się bardziej ufać w tym względzie uczniowi niż Profesor Ingram), rudzielec czuł się gorzej.
Hermiona powiedziała brunetowi, iż osobiście nie przeszkadza jej orientacja seksualna przyjaciela, jednak nie może z nim więcej rozmawiać. Próbowała przemówić swojemu chłopakowi do rozsądku, ale na nic się to zdało. Zraniony i zły, Harry stwierdził, że nie dba o to, co myśli Ron i jeżeli oboje chcą się zachowywać jak świętoszkowate homofoby, to kim on jest, by ich powstrzymywać? Poza tym, w pewnym sensie (prawdopodobnie dzięki chwilom spędzonym z Alanem), wiedział, iż będzie mu lepiej bez ich wkładu w tę sytuację.
Pozbywając się z głowy wszystkich myśli o parze przyjaciół, Potter starał się skupić na swoim zadaniu: znalezieniu prezentu dla nowego przyjaciela. Byli ze sobą zaledwie od kilku tygodni, ale chciał dać mu coś wyjątkowego.
Starał się myśleć o tym, co lubi szatyn. Nie był fanem Quidditcha; lubił czytać, ale wydawał się mieć już dość pokaźną kolekcję książek, oczywiście, jeżeli uwierzyć w jego historyjkę o bibliotece wuja. Był bardzo dobry w Eliksirach i miał już chyba wszystko, czego by do tego potrzebował.
Harry westchnął. To było bezcelowe. Kim był, skoro nie mógł nawet wymyślić odpowiedniego prezentu dla swojego chłopaka?
**********
Gryfon nie wiedział, iż po drugiej stronie miasteczka jego partner miał ten sam problem. Severus zazwyczaj nie był typem osoby, która wychodzi z siebie przed Gwiazdką. Właściwie, wszyscy wiedzieli, że nienawidzi przerwy zimowej. Jednakże to były pierwsze (odmawiał myślenia, o nich jak o „ostatnich”) Święta, które spędzi z Harrym, a wiedział, iż brunet je lubi. Dlatego chciał mu sprawić idealny prezent.
Gdy przechodził obok księgarni, Snape przywołał wspomnienie dnia, w którym odwiedził ją razem z Potterem podczas ich pierwszego wypadu do Hogsmeade. Lewie zauważalny uśmiech pojawił się na jego ustach, kiedy przypomniał sobie swoje podejrzenia na temat orientacji chłopaka. Szpiegował go wtedy podczas niezbyt subtelnego przeglądania gejowskiej literatury.
Nagle Severus wiedział już, co podaruje Harryemu. Wiedział, że brunet nigdy nie będzie czuł się na tyle komfortowo, by kupić te książki samemu, więc zrobi to za niego, jako iż nie miał z tym najmniejszego problemu. Poza tym, nawet jeśli ekspedient uważałby homoseksualność za złą i odrażającą, to on i tak znów stanie się sobą za kilka miesięcy i będzie czerpał przyjemność z odstraszania każdego, kto spróbuje stanąć na jego, a także Harryego drodze.
Wchodząc do sklepu, Snape rozejrzał się za sekcją dla homoseksualistów. Szybko ją znajdując, zaczął szukać idealnej książki. Lepiej kilku książek, pomyślał, żeby Harry miał w czym wybierać.
Spędził w księgarni przynajmniej pół godziny przeglądając tytuły. Ostatecznie zdecydował się na Walkę z Bogiem Laury Argiri, Dom na krańcu świata Michaela Cunninghama i serię Nocny zawodnik Lynn Flewelling*. Zadowolony ze swojego wyboru, zapłacił sprzedawcy i wrócił do Hogwartu.
Miał nadzieję, że jego partnerowi spodoba się prezent.
**********
Harry nie miał tyle szczęścia, co Sev, jeśli chodziło o znalezienie idealnego prezentu. Był w Hogsmeade od trzech godzin, zwiedził większość sklepów i nadal nie mógł znaleźć niczego nadającego się na prezent. Wzdychając, rozejrzał się wokół, jakby szukając znaku, gdy jego wzrok spoczął na powodzie jego frustracji. Nie chcąc, by drugi chłopak zauważył, że nadal nic nie kupił, wbiegł do najbliższego budynku.