Wjechałam autem do garażu i weszłam do domu. Drzwi były otwarte.
- Zwariowałaś gdzie ty byłaś? - już w progu Matt zasypał mnie pytaniami.
- Idę do łazienki zaraz Ci wszystko powiem. - odpowiedziałam i weszłam do łazienki. Umyłam ręce i rozczesałam włosy. - Byłam u mamy. Poznałam jej narzeczonego i jej syna.
- Dwa dni?!
- Tak.
- Czekaj syna? To znaczy, że będziemy mieć przyrodniego brata?
- Tak, a jest nim Max.
- Co-. - spytał z niedowierzaniem. Lecz naszą rozmowę przerwał Alan...
- Gdzie ty byłaś?
- Nie muszę Ci się tłumaczyć.
- Okej, ale jestem twoim chłopakiem chyba mogę wiedzieć?
- Jesteś takim chłopakiem, że złamałeś tyle obietnic, które mi dałeś? Jeśli nie umiesz dotrzymać obietnicy to jej nie mów (nie wiedziałam jak to napisać).
- Wiem, przepraszam.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wszystko załatwi?!
- Nie, ale...
- Nawet nie kończ. Czekaliśmy na ciebie do północy, baliśmy się o ciebie, a ty wracasz jak gdyby nigdy nic w środku nocy, naćpany, upity i pobity?! Co Ci odwaliło?!
- Możemy porozmawiać w cztery oczy?
- Oczywiście. - powiedziałam z słyszalnym sarkazmem w głosie. Weszliśmy na górę do naszego pokoju. - Naprawdę uważasz, że to co zrobiłeś załatwią jakieś durne przeprosiny?!
- To co mam zrobić według ciebie?! - prawie krzyknął
- Wiesz co ja myślę?! - dosłownie krzyknęłam na niego.
- No co ty myślisz?! No co!
- Myślę, że powinniśmy... - powiedziałam w pośpiechu, ale potem lekko spuściłam głowę.
- Czy ty...?
- Tak chcę się rozstać! - krzyknęłam i wyszłam w pospiechu. Chciałam już wyjść gdy Alan złapał mnie za nadgarstek. Akurat za ten na którym to on pozostawił mi siniaka.... - Ała! - krzyknęłam na co on gwałtownie puścił mój nadgarstek.
- Co Ci znowu zrobiłem?! - zapytał z sarkazmem.
- To. - powiedziałam i pokazałam mu siniaka na nadgarstku. Siniak był już w połowie widoczny. Miałam nim oplecioną całą rękę. Nosiłam bardzo dużo bransoletek, żeby go zakryć. Gdy pokazałam mu siniaka jego twarz gwałtownie pobladła.
- K-kto Ci to zrobił? - spytał
- No pomyślmy. - przerwałam na chwilę udając, ze się zastanawiam. - Ty!
Alan pov.
Gdy zobaczyłem jej nadgarstek moja mina od razu zrobiła się bardziej poważna. W głowie siedziało mi tylko jedno pytanie kto jej to zrobił?! Moja mina pobladła jeszcze bardziej gdy usłyszałem , że to ja. To nie możliwe ja bym jej nie skrzywdził, nie mógłbym... chyba? W głowie miałem teraz tylko jej słowa. Że chce się rozstać...
- Ja?! - spytał.
- Tak, ty. - powiedziałam wskazując na niego palcem. Byłam bardzo bardzo wkurwiona. Jest irytujący. Nie wybaczę mu tego. Złamał obietnicę, czyli coś czego się nie łamie. - I wiesz co myślę?!
- No co?! - oboje już na siebie wrzeszczeliśmy. To nie był krzyk, czy głośniejsza rozmowa. To były po prostu wrzaski.
- Jest tak jak mówił twój ojciec! Powinieneś iść na odwyk! Masz z tym problem i to dosyć poważny! No i nie zgadniesz co, twój ojciec miał rację wszystko spierdoliłeś TY! - dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam co tak na prawdę powiedziałam. Spojrzałam na Alana w jego oczach nie widziałam nic oprócz złości. Tylko czysta złość.
W jednym momencie podszedł do mnie i złapał moją szyję. - Jesteś dziwką! - krzyknął i zacisnął palce mocniej na mojej szyi. - Zaufałem Ci i wiem to ja wszystko spieprzyłem, ale nie musiałaś tego mówić w taki sposób! - z każdym słowem zaciskał palce coraz mocniej. Po chwili poczułam, że mnie podnosi dalej trzymając mnie za szyję. - Jesteś okropna, nienawidzę Cię! - powiedział i zacisnął rękę odcinając mi całkowicie dostęp do powietrza. Zaczęłam uderzać dłońmi i nogami ścianę, żeby ktoś przyszedł. Mój plan się powiódł, bo parę sekund później Matt wszedł do pokoju i odsunął ode mnie bruneta. Opadłam bezwładnie na podłogę i zaczęłam kaszleć.
- Boże Clarissa nic Ci nie jest! - spytał z przerażeniem. Ale nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Cały czas nerwowo łapałam powietrze. Alan był chyba w jakimś transie? Nie mógłby zrobić tego na poważnie.... Chyba?
Alan pov.
- Jest tak jak mówił twój ojciec! Powinieneś iść na odwyk! Masz z tym problem i to dosyć poważny! No i nie zgadniesz co, twój ojciec miał rację wszystko spierdoliłeś TY! - gdy powiedziała te słowa coś we mnie pękło, a zarazem poczułem przypływ złości. Wszedłem w jakiś trans i złapałem za jej szyję i przyparłem do ściany. Mimowolnie zacząłem zaciskać palce na jej szyi i krzyczeć. Chciałem przestać, ale nie mogłem. Widok Clarissy próbującej złapać powietrze był wtedy taki satysfakcjonujący, że starałem się zacisnąć ręce jeszcze bardziej. Tylko dlaczego? Z tego 'transu' wyrwał mnie Matt. Wtedy zobaczyłem co tak naprawdę zrobiłem. Widziałem jak upada na ziemię, jak kaszle, jak próbuje złapać powietrze. Mało jej nie udusiłem...
Widziałam jak Alan chodzi po pokoju szarpiąc się za włosy, ale on przed chwilą prawie mnie nie zabił. Na początku chciałam mu wybaczyć, ale po tym co zrobił nie ma takiej opcji.
CZYTASZ
Najlepszy przyjaciel mojego brata
RomansaMam na imię Clarissa Jones i mam 18 lat, mieszkam w Nowym Yorku. Mam brata Mattheo (mówimy na niego Matt). Pewnego dnia przed świętami postanowiłam się przeprowadzić z moją przyjaciółką Maddie. Mój brat ma 19 lat i przeprowadził się do Miami. Stwier...