N A R C Y Z A

92 3 26
                                    

Rozdział niesprawdzony!

Miłego dnia lub wieczora❤

Siedziała w swoim pokoju już dwie godziny. Bowiem tyle czasu minęło odkąd Andromeda wyszła z rezydencji. Nie płakała już, lecz wciąż miała o to uraz do starszej siostry, że postanowiła ich zostawić. Rodzice jeszcze nie wrócili więc nie mieli o niczym pojęcia. Najbardziej bała się reakcji matki, która mogła zareagować w każdy możliwy sposób. 

Nie miała pojęcia dlaczego brunetka postanowiła podjąć taki krok. Jeszcze ostatnio było w porządku i tak nagle odeszła? Do mugola? Przecież to się nie kleiło. W głowie blondynki z każdą sekundą potęgowały się pytania. Najgorsze było w tym to, że nie znała odpowiedzi a Andromeda jasno stwierdziła, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego. 

Wyrzekła się swojej rodziny.

Cztery godziny później Narcyza siedziała z rodzicami przy obiedzie w jadalni. Jedynej osoby, której brakowało była Bellatrix. Blondynka niepewnie spoglądała na twarze Druelli i Cygnusa. Jeszcze nie wiedzieli i chciała aby trwało to jak najdłużej. Gdy miała nadzieję, że jej najstarsza siostra nie przyjdzie i nie oznajmi tego co zrobiła Andromeda nagle pojawiła się czarnowłosa i wszelkie nadzieje uciekły. Brązowooka wyglądała okropnie. Widać po niej, że nie czuła się najlepiej lecz Narcyza nie miała zamiaru wypytywać, patrzyła natomiast, jak dziewczyna siada do stołu. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Normalne siadanie, jednak czuć było nieprzyjemną atmosferę w powietrzu. I blondynka wiedziała, że prędzej czy później matka również ją wyczuje. 

- Dziewczyny, a gdzie Andromeda? - spytała Druella i to właśnie to pytanie wywołało lawinę. Bellatrix się zdenerwowała i chwyciła za szklankę, po czym rzuciła nią o ścianę tuż obok drzwi od jadalni. Na ten nagły ruch blondynka spanikowała pisnęła, a Cygnus tylko siedział i obserwował. 

- Nie ma jej. - odparła czarnowłosa, która bardzo ciężko dyszała, a w jej oczach był ogień. 

- Och nie wygłupiaj się Bellatrix. - zaśmiała się kobieta. - Trzeba  było powiedzieć, że jest ze swoimi przyjaciółkami. Przecież się nie obrażę. 

- Ale ty nie rozumiesz! - krzyknęła w odpowiedzi dziewczyna, a Narcyza już wiedziała, że się im oberwie. 

Bo jej nie zatrzymały. 

- Ona odeszła. Tak po prostu się nas wyrzekła! - krzyczała brązowooka. - Uciekła do tego swojego mugola i tyle. Jak nie wierzycie to idźcie sprawdzić do jej pokoju. Nie ma zupełnie niczego, tylko głupi list! - po czym wyszła trzaskając drzwiami. 

Druella i Cygnus nie wiedzieli co powiedzieć. W pierwszej chwili po prostu siedzieli i patrzyli w puste miejsce Bellatrix, tak  jakby miała zaraz wrócić, powiedzieć że żartowała i z powrotem usiąść. Tyle, że ona nie wiedziała co to żarty. Dlatego wzrok kobiety spoczął na najmłodszej z córek. 

- To prawda. - powiedziała Andromeda. Nie było sensu kłamać, w końcu i tak już wiedzieli. - Nie udało nam się jej zatrzymać. Prosiłam, płakałam i błagałam ale nic to nie dało. Bellatrix zatrzymała ją w drzwiach ale się jej wyrwała i odeszła. - dodała, czekając na reakcję kobiety. 

- A ten list, to jest naprawdę, czy tylko wymysł Belli? - popatrzyła na swojego ojca, którego głos obił się jej o uszy. 

- Naprawdę. - wyszeptała. Patrzyła jak rodzice wstają. Ale za nim wyszli wymierzyli w jej stronę swoje różdżki i po chwili poczuła jak całe ciało ją boli i opadła na podłogę zwijając się z cierpienia. 

- Nie zatrzymałyście jej skutecznie. - odparła kobieta i wyszła z jadalni. 

Tego dnia Narcyza kolejny raz się rozpłakała, a po godzinie rezydencję wypełnił krzyk jej siostry i już wiedziała, że również otrzymała swoją karę. 

D O L L  H O U S E - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz