S Y R I U S Z

46 7 35
                                    

~ dwa lata wcześniej ~

10 września 1978 rok

Ślub to piękne wydarzenie. Niektórzy chcą huczne, inni preferują te cichsze. Mimo tego, że James Potter należał do osób, którzy chcieli głośne wesele i ślub, to obecne czasy nie pozwalały mu na to. Trwała wojna, Voldemort cały czas rósł w siłę i czarodzieje nie chcieli niespodziewanych wizyt Śmierciożerców. James nie chciał również narażać Lily.

- Słuchaj Jamie, wszystko będzie dobrze. W najgorszym wypadku ruda zwieje ci sprzed ołtarza i tyle... Ale to tylko w najgorszym wypadku. - zaśmiał się Syriusz, którego stes Pottera bawił. Remus stojący zaraz obok Jamesa przewrócił oczami.

- To nie jest zabawne Syriuszu. Nie stresuj go jeszcze bardziej. - stwierdził pewnie - Lily ci nie ucieknie, za bardzo cię kocha. Nie słuchaj go. - te słowa skierował do Jamesa, który był jeszcze bledszy niż wcześniejszego dnia.

- Och, daj spokój Luniek. Nikt nie każe mu się bać. - zawołał Black.

- Przypomnę ci to za miesiąc, jak ty będziesz w jego sytuacji. Jestem ciekawy czy Marlena się rozmyśli.

Syriusz rozszerzył oczy i przestraszony wpatrywał się w Remusa.

- Myślisz, że się rozmyśli? - zapytał, a Lupin się zaśmiał i pokręcił głową.

- Nie.

~~***~~

Glizdogon się spóźnił, tłumacząc, że miał coś do załatwienia w domu i nie mógł przyjść wcześniej. Syriuszowi wydało się to podejrzane ale się nie odezwał. Na ceremonii nie było siostry Lily oraz jej rodzice, którzy napisali w liście, że nie chcą złościć Petunii i bardzo im przykro bo strasznie chcieli tam być.

James stał przy ołtarzu tyłem do wejścia do kaplicy, gdzie pojawić się miała Lily. Remus stał w miejscu gdzie powinien być Syriusz jako ten główny drużba i pilnował obrączek. Marlena natomiast razem z Alicją wpatrywały się w Jamesa z uśmiechami. W pewnym momencie drzwi do kaplicy się otworzyły, a przez nie weszła Lily w towarzystwie Syriusza, który ją prowadził.

James odwrócił się a łzy szczęścia wypłynęły z jego oczu. Black i Lily zbliżyli się i brunet podał rękę dziewczyny Potterowi i udał się na swoje miejsce zaraz obok Remusa i Petera. Spojrzał na gości i zauważył jak Euphemia Potter siedzi cała zapłakana i co chwilę uśmiechała się do Fleamonta, który z resztą również trochę płakał.

- Ogłaszam was mężem i żoną. - usłyszeli głos księdza. - Możesz pocałować pannę młodą.

Wesele trwało bardzo długo i było dość huczne, czyli takie jakie chciał od początku Potter.

12 października 1978 rok

Syriusz rozumiał już stres Jamesa w dniu jego ślubu. I zdecydowanie nie było mu do śmiechu gdy Potter robił sobie z niego żarty. Remus natomiast stał tylko, ze wzrokiem " A nie mówiłem" i śmiał się razem z Jamesem. Peter natomiast mało się odzywał.

Dwie godziny później, stojąc przed ołtarzem i nie patrząc do tyłu Syriusz się jeszcze bardziej zestresował. Nie pozwolił jednak aby czarne myśli wdały się do jego głowy. Usłyszał muzykę i spojrzał na Jamesa, Remusa i Petera.

- Jak wygląda? - szepnął do nich.

- Poczekaj aż sam ją zobaczysz. - odszepnął James.

Chwilę później odwrócił się i przyjął jej rękę od pana McKinnona. Wyglądała pięknie. Miała długą, białą i koronkową suknię. Włosy spięła w ulizanego koka, a jej makijaż był jak zwykle delikatny. Nie mógł się na nią napatrzeć. W życiu nie widział piękniejszej dziewczyny i sam się zastanawiał czym sobie na nią zasłużył.

D O L L  H O U S E - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz