Razem z Niikiem jesteśmy pod jego rezydencją. Tam w środku czeka Hayley i Rebeka. Jak się dowiedziałam po drodze Nik oddał Elijah Marcelowi bo chciał zdobyć jego zaufanie a Rebeka przyjechała aby zobaczyć co się dzieje z starszym bratem. Wchodząc do domu obawiałam się tylko jednego. Dziewczyny która nosi pod sercem dziecko mojego ukochanego. To mnie dobijało. Ja tak bardzo chciałam być matką. Tak bardzo chciałam wziąć swoje maleństwo na ręce pokazać mu świat i nauczyć życia. To było moje największe marzenie. Po przemianie nie miałam takiej możliwości. Myślałam że to Nik będzie ojcem mojego dziecka lecz on będzie je miał z inną. To właśnie bolało mnie najbardziej.
- Hayley Rebeka jesteśmy!! - woła.
- Jakie jesteśmy kogo znów przywlókłeś do naszego domu? - pyta Rebeka.
- Droga siostro gdybyś zeszła na dół byś się przekonała. - odpowiada.Po chwili słyszę głośne kroki ze strony schodów a po kilku sekundach widzę dobrze znaną mi twarz. To moja dawna przyjaciółka. Moje drugie oparcie. Dziewczyna na której mogłam polegać.
- Emma jak ja cię dawno nie widziałam. Jeju kochana tak bardzo za tobą tęskniłam. - mówi przytulając mnie.
- Ja za tobą też tęskniłam Bex.
- Dobrze cię widzieć.
- Ciebie również.
- Ty i Nik znowu razem? - pyta.
- Tak siostrzyczko. Moja ukochana jest ze mną. Mimo tylu lat nasza miłość nie przestała istnieć.
- Wreszcie może się ogarniesz i przestaniesz nas sztyletować.
- Nik serio? - pytam.
-Nic takiego się nie stało.
- Jednak się stało. Wasze miasto nie jest wasze. - mówię.
- Odzyskamy je a ty będziesz jego królową.
- Jesteś idiotą.
- Na twoim punkcie.Potem oprowadza mnie po domu. Jest bardzo stary ale urządzony nowocześnie choć są też rzeczy z innych epok. Dochodzimy do przedostatniego pokoju z którego wychodź dziewczyna. Domyślam się kto to jest.
- Emma poznaj Hayley. Hayley poznaj Emmę. - mówi Nik.
- Miło mi cię poznać. - mówię wyciągając do dziewczyny rękę.
- Mi ciebie również. - mówi Hayley.
- Więc jak się znacie pokaże ci gdzie będziesz spać. - mówi Nik.Kierujemy się do ostatniego pokroju który okazuje się być jego. Wiedziałam że przyprowadzi mnie do swojej sypialni. To było do przewidzenia.
- Nik myślisz że możemy spać w jednym łóżku? - pytam.
- Kochanie oczywiście że tak. Jesteś moją partnerką. Miłością mojego życia. Myślisz że będziesz spać zdala od mnie.
- Ale wiesz że do niczego nie dojdzie.
- Tego mogłem się spodziewać ale dam ci czas.Pół godziny później szykowałam się do snu. Zakładałam piżamę a do pokoju wszedł Nik.
- Nik jeszcze się nie ubrałam a ty wchodzisz. - mówię.
- Spokojnie przecież wszystko widziałem.
- To co idziemy spać? - pytam.
- Tak.On kładzie się pierwszy a ja zaraz za nim. Układam głowę na jego klatce piersiowej i powoli zasypiam.
Następnego dnia budzę się ale nie ma już przy mnie Nika. Ubieram się i schodzę na dół. Tam czuję piękny zapach naleśników. Coś czuję że to Nik stoi za tym zapachem. Wchodzę do kuchni i widzę go ubranego w kolorowy fartuszek. Aż chcę mi się roześmiać ale nadal podziwiam jak smaży te pyszności.
- Będziesz tak mnie obserwować? - pyta.
- A czemu by nie. - odpowiadam.
- Może usiądziesz i zjesz to co przygotowałem. - mówi.
- Pewnie bardzo chętnie skuszę się na twoje naleśniki.
- Mam nadzieję że będą ci smakować.
- Jak są takie jak robiłeś je 60 lat temu to na pewno są doskonałe. - mówię.
- Możesz być tego pewna.Potem sam siada na przeciwko mnie i obydwoje zaczynamy jeść jego pyszności. Są takie jak wtedy. Niczym się nie różnią.
- Nik co dziś będziemy robić? - pytam.
- Ja muszę zdobyć zaufanie Marcela a ty razem z Rebeką przypilnujecie Hayley. - odpowiada.
- Myślisz że zrobisz z nas niańki braciszku. - mówi Rebeka wchodząc do kuchni.
- Chcę aby dziewczyna była bezpieczna. A dodatkowo chcę aby Emma nie wychylała się z domu. Marcel już zarządził ostrożność przeciwko tobie. - mówi.
- Nik jestem heretykiem nic mi nie będzie. - mówię.
- Marcel wie że jesteś wampirem nic po za tym. Dlatego nie możesz używać magii.
- Co zabraniasz mi używania magi bo jakiś idiota tego zakazał. Co mam jeszcze się dostosować. - mówię wściekła.
- Chcę abyś była bezpieczna nic więcej dlatego proszę cię o nie używanie magii.
- Magia jest częścią mnie jak ja mogę jej nie używać.
- To tylko kilka dni. Nic więcej.
- Jesteś głupi.
- Też cię kocham ale teraz ja muszę uciekać a wam życzę miłego dnia.Całuje mnie na pożegnanie i wychodzi. Ja z blądynką nie wiemy co się właściwie wydarzyło. Mamy robić za niańki. Nie no nieźle. Nagle do pomieszczenia wchodzi Hayley.
- Nie musicie mnie pilnować. Jestem dorosła a po za tym umiem o siebie zadbać. - mówi.
- Spokojnie i tak nie mamy co robić.Po tych słowach Rebeka wychodzi. A ja zostaję razem z dziewczyną.
- Jesteś miłością Klausa. Nie przeszkadza ci to że będzie miał dziecko z inną? - pyta.
- Wiesz sama nie wiem. Dla mnie to dziwne ale przecież nie ma co ubolewać nad rozlanym mlekiem. Jednak w głębi duszy chciałabym być to ja. - odpowiadam.
- Wiesz jestem dziwna. Pochodzę z zastępczej rodziny. Nigdy nie poznałam swoich prawdziwych rodziców. Nie wiem co to jest matczyna miłość. Nie miałam wzoru. Nie wiem czy będę dobrą matką. Po prostu czuję się zagubiona.
- Spokojnie dasz sobie radę. Podobno jak weźmiesz swoje dziecko na ręce to wiesz jak się z nim obchodzić.
- No też tak słyszałam.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
- A widzisz Klausa jak zmienia pieluchy? - pyta.
- Jak nie będzie zmieniał to ja to zrobię. Pomogę ci. Nie będziesz w tym sama. - mówię.
- Dziękuję ci bardzo. Jesteś taka miła. Elijah się tylko o mnie troszczył. A teraz go nie ma.
- Wróci zobaczysz.Potem idziemy sobie na taras i tam spędzamy kilka godzin. Dziewczyna nie jest niczemu winna. Została z tym po prostu sama. Nie ma rodziny i nie ma w nikim oparcia. A ja postanowiłam dać wsparcie tej dziewczynie. Nik zamiast jakoś dać wsparcie. Porozmawiać z nią to załatwia jakieś głupie sprawy z Marcelem. Muszę ja z nim porozmawiać. Nie może tak zostawiać tej dziewczyny. Przecież nosi jego dziecko a on zamiast jakoś się o nią zatroszczyć ma ją w dupie. Po rozmowie z dziewczyną idę na górę. Muszę trochę odpocząć od tego wszystkiego. Kładę się na łóżku i zasypiam. 2 godziny później budzę się i schodzę na dół. Szukam wszędzie Hayley ale jej nie ma. Coś jest nie tak. Biegnę na górę szybko po telefon i wybieram numer Nika.
- Nik Hayley gdzieś zniknęła. - mówię.
- Jak to zniknęła? - pyta.
- Położyłam się i zasnęłam a jak się obudziłam nie było jej nigdzie.
- Spokojnie musimy zacząć jej szukać ale ty nie wasz wychodzić z domu.
- Nie mogę siedzieć bezczynnie.
- Jest wieczór i teraz wszystkie wampiry Marcela mogą wyjść. Nie chcę ciebie narażać.
- I tak pójdę. Nie zabronisz mi. - mówię.
- Emma zosta... - nie dokończa bo się rozłączam. Wychodzę z domu i kieruje się w stronę ulic Nowego Orleanu.
Szukam dziewczyny wszędzie ale jej nie ma. Wchodzę na mniej używana ulice przez ludzi i widzę ją jak siedzi na ławce. Trzyma jakiś kubek w ręku. Jest cała lecz po chwili pojawiają się wampiry. Jednego oblewa substancją z kubka a ja wtedy wkraczam do akcji. Do mnie dołącza Rebeka która nie wiadomo skąd się pojawiła. Zabijamy te kreatury w kilka sekund. Po chwili leżą na ziemi martwi.- Co chciałaś zrobić? - pyta Bex.
- Chciałam pozbyć się problemu. Klaus byłby wolny i nie miał by problemu na głowie. - odpowiada.
- Jesteś taka głupia. - mówię.
- Chciałam to zrobić lecz nie potrafiłam. - mówi.
- Pokochałaś to dziecko i dlatego. - mówię.
- Dobra zabieramy cię do domu. - mówi Bex.Potem wysiadamy do auta blądynki i kierujemy się w stronę domu Mikelsonów. Po kilku minutach dojeżdżamy i wysiadamy. Gdy wchodzimy do domu Nik przyszpila Hayley do drzwi.
- Co robiłaś w francuskiej dzielnicy?
- Chciałam pozbyć się problemu.
- Nik puść ją ona jest w ciąży. - mówi Bex.Mężczyzna puszcza dziewczynę a ta łapie oddech.
- Chciałaś zabić moje dziecko.
- Nie zrobiłam tego.
- Idź na górę Hayley odpocznij. - mówię a dziewczyna kieruje się do siebie.
- Nik nic się nie stało. Razem z Rebeką dotarłyśmy do niej zanim ją skrzywdzili.
- Gdybym nie podsłuchał rozmowy Marcela nie było by już jej.
- To ty dałeś cynk Rebece.
- Tak.
- Troska jest dobra. Nie jesteś tym złym.
- Dziękuję ci za te słowa. Teraz chcę aby te miasto było bezpiecznie dla mojego dziecka. Dlatego oddałem Marcelowi Elijah. - mówi.
- Co?? - pyta Rebeka.
- Pojawił się jeden pierwotny i zaczął wypytywać o czarownice. To już było podejrzane. A potem pojawił się kolejny. Marcel poczuł się zagrożony dlatego oddałem brata.
- On cały czas wierzył w ciebie a ty tak go potraktowałeś. Jesteś chory Nik. - mówi Bex.
- Odzyskamy brata. Poproszę o to Marcela. Jeśli go nie odda jest jeszcze plan B.
- Jaki plan B? - pytam.
- Wojna.Witam was kochani w kolejnym rozdziale !!! Mam nadzieję że się spodobał. Na kolejny zapraszam za tydzień. Do zobaczenia.
Pozdrawiam Wiktoliaaa ❤️
CZYTASZ
Heretyczka | Niklaus Mikelson
FanfictionEmma Salvatore jedyna heretyczka na świecie oraz siostra sławnych braci Salvatore. Pewnego dnia pokłócona z braćmi wyjeżdża do Nowego Orleanu. Tam wchodzi do pierwszego baru aby się napić. Nie wie że w barze przebywa dwóch mężczyzn a jednen jest w s...