Rozdział 5

32 0 0
                                    

Następnego dnia zaczęliśmy szukać rozwiązania na zamieszczenie imperium Marcela. Nik miał ładnie jak to określiła Rebeka poprosić o oddanie Elijah. Dziewczyna sama także szukała sposoby gdzie mógł być ukryty jej starszy brat. Wieczorem czekałam na Hayley bo miałam zawieść ją na badania do lekarki na mokradłach. Gdy dziewczyna zeszła z góry ruszyłyśmy do samochodu. Po przejechaniu kilku kilometrów zobaczyłam chatkę.
- To na pewno bezpieczne? - pytam.
- Tak inaczej wiedźmy miałyby przechlapane. - mówi.
- Hayley coś mi tu nie gra. - mówię.
- Spokojnie poczekaj w samochodzie a ja zaraz wrócę.
- No dobrze ale mam złe przeczucie. Jeśli coś ci się stanie Nik mnie zabiję.
- Ciebie on nigdy nie skrzywdzi.
- Może i masz rację.

Potem dziewczyna udaje się do środka chatki a ja nadal mam złe przeczucia. Po kilkunastu minutach dziewczyna wybiega przez okno a za nią trzech mężczyzn. Od razu wysiadam z samochodu i biegnę za nimi aby ich dopaść lecz nie jest mi to dane bo nagle czuję jak przez moją skórę przechodzi kołek a ja upadam na ziemię i tracę przytomność. Budzę się czując jak ktoś mnie niesie. Otwieram oczy i widzę Nika.

- Nik Hayley ona..
- Już jest bezpieczna. Nic jej nie jest.
- Chciałam jej pomóc lecz nie mogłam.
- Em nic jej nie jest.
- Wiesz że to byli czarownicy? - pytam.
- Wiem i czarownice zapłacą za to.
- Nik ale wiesz że to nie Sofie.
- Nie broń jej kochanie.
- Nie bronie ale ona jest połączona z Hayley więc ona też by umarła.
- Ty zawsze musisz wszystkich bronić i o wszystkich się martwić tylko nie o siebie.
- Nik wiesz że tak było jest i będzie.
- Jesteś uparta jak osioł.
- Bywa a tak wogule wiesz że to będzie dziewczynka. - mówię.
- Naprawdę? - pyta.
- Tak wykonałam sztuczkę na Hayley.
- Ale nie używałaś magii?
- Nie.
- Czyli będę miał córeczkę?
- Tak.
- To jest takie nie realne.
- Wiem ale musisz się zatroszczyć o Hayley.
- Teraz muszę się zatroszczyć o swoją ukochaną.
- Słodzisz Nik.
- Po to jestem.

Potem jesteśmy już w domu. Ja kieruje się na górę aby się wykąpać a Nik idzie do gabinetu. Wiem że się zmartwił kiedy dziewczyna została zaatakowana przez czarowników. Wiem że to nie Sofie mogę być pewna. Nie narażała by swojego życia. Wchodzę do wanny napełnionej wodą zamykam oczy i się relaksuję. Po chwili słyszę jak Nik wchodzi do łazienki a następnie wchodzi do wanny. A miał się nie spieszyć. Jednak mnie nie słucha. Wiem że dziś się martwił o mnie ale nic mi nie jest.

- Nik nic mi nie jest. W łazience jestem bezpieczna. Nie musisz mnie pilnować. - mówię.
- Wiem ale chciałem mieć cię blisko.

Nagle słyszymy krzyk Rebeki z dołu.

- Nik złaź na dół !!! Koniec miziania się z Emmą!!!
- No i widzisz zepsuła nam wieczór.
- Nic się nie stało Nik.
- Właśnie że tak ten wieczór i noc chciałem spędzić z tobą.
- Nadrobimy to a teraz chodź bo zaraz tu wpadnie i nie będzie za ciekawie.

Wychodzimy z wanny i szybko się ubieramy. Jestem ciekawa co odkryła Rebeka. Schodząc na dół widzę dziewczynę która jest nieźle wkurzona. Jeszcze takiej wściekłej to jej nie widziałam.

- Czy ty wiesz co zrobiłeś oddając naszego brata? - pyta.
- Wiem że się wściekasz ale nie masz powodu. Marcel go trzyma w bezpiecznym miejscu.
- Nie wiem czy jest takie bezpieczne. Jest w pomieszczeniu z jakąś wiedźmą która jest nastolatką ale ma taką moc że nigdy takiej nie widziałam.
- O czym ty mówisz?
- Byłam tam i widziałam go. Marcel mi pokazał. Była też tam ta wiedźma.
- Gdzie to było? - pytam.
- A to mała jedza.
- Co?
- Wymazała mi pamięć.

Po tych słowach obmyślamy gdzie może być Elijah. Nik ma plan ale oczywiście nie chcę go zdradzić i każe nam czekać do kolejnego dnia. Potem idziemy na górę i kładziemy się spać. Następnego dnia budzę się i widzę jak Nik stoi nad sztalugą i maluję.

Heretyczka | Niklaus MikelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz