Rozdział 1

70 1 0
                                    

Wita mnie znak Welcome New Orlean i wreszcie wiem że dotarłam. Po kilku godzinach pójdę do baru napiję się burbonu i pójdę do hotelu spać. Francuska dzielnica to najpopularniejsza ulica w Nowym Orleanie. Jest godzina 21 a w tym mieście życie się dopiero zaczyna. Właśnie to mi się podoba. Po tym co zrobił Damon nie mogłam dłużej zostać w Mistic Falls. Stefan wiedział że wyjadę i też chciał mnie powstrzymać lecz to ja byłam najstarsza z nich i to nie ja pchałam się wampirzycy do łóżka. Jak się okazało Katherina Petrova nie była zwykłą damą z Bułgarii lecz 500 letnią wampirzycą i wykorzystała moich braci. Nawet się z tym nie kryła. Dokładnie pamiętam dzień w którym mnie przemieniła.

Wchodzę do sypialni brata aby przekazać mu wieści od ojca i widzę jak mój brat piję krew z panny Pertrovy.
- Stefan co tu się dzieje?
- Emma dlaczego wchodzisz bez pukania?
- Braciszku zawsze wchodzę bez pukania i poraz kolejny pytam co tu się dzieje?
- Em Katherine jest wampirem.
- To już zdarzyłam zobaczyć. Wiesz że jak się ojciec dowie to ją zabije.
- Ty mu nic nie powiesz.
- Oczywiście że powiem. Ona jest wybrykiem natury tacy jak ona tylko żerują na nas.
- Nic kochana nie powiesz bo i ty staniesz się takim potworem. - mówi Petrova.
- Nie ośmielisz się.
- Wypijesz moja krew potem umrzesz a na końcu staniesz się jak ty to określiłaś wybrykiem natury.
Potem dzieję się wszystko jak w zwolnionym tempie. Katherine wpycha do moich ust a potem widzę tylko ciemność. Następnego dnia byłam już wampirem i czarownicą. Zachowały się moje zdolności chociaż to. Spakowałam się i uciekłam z domu. Nie chciałam aby mój własny ojciec mnie zabił. Włóczyłam się przez kilka lat aż spotkałam wampira który nie był tylko nim i chciał zemsty na Katrinie Petrovie. Ja chętnie zgodziłam się aby zginęła bo to przez nią straciłam rodzinę. Niestety nie udało nam się jej zgładzić bo jego ojciec dotarł do miasta w którym się znajdowaliśmy. Chciał mnie chronić dlatego każde poszło w swoją stronę.

I tak właśnie stoję przed barem Rousseau's podobno najlepszy jaki może być. Mam nadzieję chcę dziś się porządnie napić i zapomnieć o smutkach. Wchodzę i od razu kieruję się pod bar.

- Dobry wieczór co podać?
- Burbon.
- Nie widziałam cię tutaj.
- Dopiero dziś przyjechałam.
- To wiele wyjaśnia. Co sprowadza cię do Nowego Orleanu?
- Wyjechałam po kłótni z braćmi.
-  Musiałaś się nieźle z nimi pokłócić jeśli przyjechałaś do innego miasta.
- Tak ta banda idiotów woli swoich niedorozwiniętych przyjaciół od własnej siostry.
- Dla mnie rodzina zawsze była najważniejsza. Dlatego po śmierci brata było mi trudno i przyjechałam aby dowiedzieć się co tak naprawdę jest jego przyczyną śmierci.
- A co się stało jeśli mogę zapytać.
- Maskara w kościele Świętej Anny młody kleryk zarżnął 9 kleryków a na sam koniec siebie.
- O Boże przepraszam nie powinnam pytać. Przykro mi z tego powodu.
- Wiesz gdybym ci nie chciała to bym nie powiedziała.
- No w sumie jest coś w tym. Niech zgadnę jesteś na studiach psychologii.
- Aż tak to widać.
- Barmanka zawsze nasłucha się o problemach ludzi. A ty na psychologii jeszcze im doradzisz.
- Może masz rację.
- Mam uwierz mi ale od razu ci mówię że mi nie da się pomóc.
- No cóż trudno. Tak wogule jestem Camile O'Connel
- Emma Salvatore.
I tak właśnie sobię gadaliśmy. Złapałam z nią dobry kontakt. Wymieniłyśmy się nawet numerami.
Aż do momentu kiedy do baru wszedł czarnoskóry wampir a za nim mój dawny kochanek i kompan. Niklaus Mikelson.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale. Emma dotarła do Nowego Orleanu. Co ją czeka? Tego dowiecie się czytając opowiadanie. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Zostawicie po sobie jakiś ślad.
Mile widziane gwiazdki i komentarze.

Pozdrawiam Wiktoliaaa ❤️

Heretyczka | Niklaus MikelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz