ROZDZIAŁ VII

208 11 1
                                    

-Dziękuję - mruknęłam odbierając od Ashley czarne okulary - masz już cały strój?

-Mam, ale nadal ci nie powiem, co planuję.

Zaśmiałam się widząc jej naburmuszoną minę. Nawet nie wiem, w którym momencie minęła ponad połowa października. Czas leciał niezwykle szybko, a ja nie wiedziałam, czy się z tego cieszyć. Już za dwa dni miała się odbyć impreza halloweenowa, a ja właśnie dzisiaj odebrałam ostatni element stroju. Ashley miała mi dostarczyć okulary już wiele dni temu, ale wciąż o tym zapominała. Skierowałyśmy się na stołówkę, dostrzegając na końcu korytarza Aidena i Marcusa. Stali obok wejścia i chyba na nas czekali, bo gdy tylko podeszłyśmy, uśmiech chłopaka w okularach stał się jeszcze szerszy.

-Jesteście jeszcze piękniejsze niż wczoraj - wyszczerzył się obejmując ramieniem moją przyjaciółkę. Ona natomiast strzepnęła jego rękę i bez słowa weszła do pomieszczenia. Marcus od razu pobiegł za nią, a ja razem z Aidenem ruszyliśmy za nimi. Dziewczyna wciąż domagała się pieniędzy od chłopaka, który najwidocziej zapomniał o tym, że chciał je ode mnie pożyczyć. Co prawda, mogłam mu o tym przypomnieć, ale cała sytuacja była tak komiczna, że postanowiłam nic nie mówić i pośmiać się jeszcze trochę.

-Idziesz na imprezę halloweenową? - zapytałam zerkając na bruneta.

-Jeszcze nie wiem. A ty?

-Idę - uśmiechnęłam się - mam już nawet strój i nieskromnie powiem, że jest genialny.

-Postać z filmu czy bajki?

-Film.

-Stawiam na coś z lat dziewięćdziesiątych.

Spojrzałam na niego zaskoczona i stanęłam w kolejce po obiad. Sięgnęłam po plastikową tacę i talerz nakładając sobie trochę frytek. Wzięłam również winogrono i sok jabłkowy. Zapłaciłam za całość i poczekałam na chłopaka.

-Skąd ten pomysł? - zapytałam nawiązując do jego uwagi, która okazała się trafna.

-Wyglądasz mi na osobę, która fascynuje się starym kinem.

-Nie spodziewałam się, że z ciebie taki mistrz dedukcji.

Chłopak wzruszył ramionami i usiadł przy okrągłym stoliku. Ja również to uczyniłam. Po mojej lewej siedziała Ashley, a po prawej Marcus. Cała przerwa minęła nam na przyjemnej rozmowie. Spokój zakłócał jedynie siedzący niedaleko nas Climb, który na zmianę patrzył raz na mnie, a raz na Aidena. Nie rozumiałam jego zachowania, które z każdym dniem było co raz dziwniejsze.

-Dlaczego ty i James się tak nie lubicie? - zapytałam bruneta, gdy wyszliśmy ze stołówki. Marcus i Ashley szli kawałek przed nami i jak zwykle się kłócili. Byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, a jak to w przyjaźni bywa, wciąż sobie dogryzali.

-Nie ma konkretnego powodu - westchnął niepocieszony faktem, że musi o nim rozmawiać - od podstawówki nie mamy dobrych stosunków. Gdy byliśmy dziećmi ciągle robiliśmy sobie na złość i wpadaliśmy w konflikty. W liceum jest tylko gorzej, bo zaczęły się bójki. Staram się go ignorować, bo to najlepszy sposób, ale czasem powie za dużo. Wtedy nie umiem się powstrzymać.

Kiwnęłam głową nie pytając o nic więcej. Zaczęłam rozmowę na całkowicie inny temat, co chłopak przyjął z widoczna ulgą. Nie mówił dużo. Raczej odpowiadał na moje pytania w bardzo ograniczony sposób. Wiedziałam, że po prostu taki jest, a mi wcale to nie przeszkadzało. Choć bardzo lubiłam Ashley, czasami miałam ochotę odpocząć od jej ciągłej paplaniny.

***

Przejrzałam się ostatni raz w lustrze będąc zadowolona z efektu końcowego. Ciemne krótkie włosy z grzywką, które uzyskałam dzięki peruce nawet mi pasowały. Na głowie czerwona chustka zawiązana w identyczny sposób jak na filmie, zielona bomberka i tego samego koloru spodenki. Spod kurtki wystawała bluzka w czerwono-białe paski, a na nogach białe skarpetki i ciężkie, czarne buty. Całość dopełniały ciemne, okrągłe okulary na nosie i tego samego koloru gruby joker na szyi z zawieszką Słońca. Zadowolona wyszłam z pokoju i zeszłam na dół pokazując się rodzicom.

THEY THINK THEY KNOW USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz