ROZDZIAŁ IX

245 10 6
                                    

Z każdym dniem w Pasadenie czułam się co raz lepiej. Częściej się uśmiechałam bez powodu, a moja znajomość z Ashley ciągle się rozwijała i czułam, że dziewczyna będzie przy mnie na dobre i na złe. Dziś był poniedziałek, a ja właśnie próbowałam wyciągnąć książkę z metalowej szafki, która się zaklinowała. Przeklnęłam pod nosem, próbując odwrócić podręcznik w druga stronę. Niestety nic to nie dało, a ja jedynie pogięłam okładkę jeszcze bardziej. Opuściłam ręce wzdłuż ciała i gotowa byłam rozwalić szafkę, jednak podszedł do mnie Aiden.

Spojrzał najpierw na mnie, a potem na przedmiot na półce. W milczeniu wyciągnął rękę i bez najmniejszego oporu wyjął książkę. Jak?!

Popatrzyłam na niego z szokiem, a on jedynie wzruszył ramionami. Podziękowałam cicho, na co chłopak odetchnął i chyba chciał coś powiedzieć, ale zacisnął usta i podrapał się po karku.

-No powiedz - przystanęłam z nogi na nogę i przekręciłam lekko głowę w prawo.

-Chciałabyś się spotkać? Moglibyśmy pójść na spacer.

Przęłknęłam ślinę, a palce zacisnęłam na trzymanym przedmiocie. Na sekundę odwróciłam wzrok od jego lazurowych oczu, a następnie niepewnie kiwnęłam głową. Chłopak kiwnął głową, starając się nie pokazać żadnych emocji.

-Oczywiście to ty wybierasz miejsce - zrobił krok do tyłu i spojrzał na coś za mną - napisz, jak już zdecydujesz. Do zobaczenia.

Kiwnęłam głową i zatrzasnęłam metal. Oparłam się bokiem o szafki i podążyłam wzrokiem za tym tajemniczym chłopakiem.

-Widzę, że Aiden nie próżnuje - usłyszałam szept obok siebie. Krzyknęłam krótko, bo był straszniejszy niż nie jeden wrzask - o czym rozmawialiście?

-Czy ty musisz być taka wścibska?

-Ja? Wścibska? Po prostu się martwię.

-Jasne, a Marcus jest normalny.

Ruda wzruszyła ramionami, ale nadal zamęczała mnie pytaniami.

-Okej, już dobra! Zaprosił mnie na spacer.

Dziewczyny uśmiech poszerzył się, jakby wygrała właśnie ogromną sumę pieniędzy. Trąciła mnie ramieniem i poruszyła znacząco brwiami. Przewróciłam oczami na jej zachowanie, ale czułam na swojej twarzy ten błąkający się uśmieszek. Nie chciałam go. Bardzo go nie chciałam, ale on samoistnie wpełzł na moje wargi.

Ruszyłam pod klasę wysłuchując paplaniny Ashley o tym, jaki to Aiden jest mną zauroczony. Bawiła mnie jej wizja, bo my jedynie dobrze się dogadywaliśmy i rozumieliśmy swoje niecodzienne zachowania. Nie ocenialiśmy się nawzajem, ani o nic nie wypytywaliśmy. Czuliśmy pewnego rodzaju więź, której nikt nie potrafił dostrzec i zrozumieć. Miałam wrażenie, że byliśmy do siebie podobni jak dwie krople wody. Zagubieni, przestraszeni tego chorego świata i samotni. To dlatego tak bardzo dobrze czułam się w jego obecności. Czułam, że jest jedyną osobą, która jest mnie w stanie zrozumieć. Może i było to dziwne, nieprzemyślane, ale tak czułam. Nie chciałam zaprzepaścić nadziei na, być może, lepsze życie niż dotychczas.

Dzień dłużył mi się niemiłosiernie, dlatego cieszyłam się, gdy rozbrzmiał ostatni w tym dniu dzwonek. Wyszłam na świeże powietrze i zaciągnęłam się nim. Potrzebowałam tego jak nigdy. Wraz z Ashley ruszyłam do jej samochodu, bo dziewczyna zadeklarowała, że mnie odwiezie.

-Wychodzisz dzisiaj z Aidenem? - zapytała wykonując manewr, aby wyjechać z parkingu szkolnego.

-Chyba t... Uważaj! - przerwałam dostrzegając Marcusa przez przednią szybę, który właśnie chciał przejść. Dziewczyna zahamowała gwałtownie, na co chłopak podskoczył o mało się nie przewracając. Trzymał jedną rękę na masce samochodu i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć - Boże.

THEY THINK THEY KNOW USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz