ROZDZIAŁ VIII

202 14 2
                                    

Rano obudziłam się w świetnym humorze. W głowie nadal miałam wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Nasz spontaniczny wypad nad jezioro był jedną z najlepszych rzeczy, jaka mnie spotkała w ostatnim czasie. Po kąpieli w jeziorze wróciliśmy do ogniska, aby się wysuszyć i znów długo rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy różne historie i poznawaliśmy się nawzajem. Czułam się wtedy naprawdę szczęśliwa.

Zeszłam na dół i dotknęłam bosymi stopami zimnych płytek w kuchni. Ziewnęłam i przywitałam się z rodzicami. Była niedziela, co oznaczało, że nie jechali do firmy.

-Jak wczorajsza impreza? - zapytała mama podając mi kubek z herbatą - Późno wróciłaś?

-Chwilę przed pierwszą. Impreza niezbyt udana, ale za to później było świetnie. Pojechaliśmy nad jezioro i rozpaliliśmy ognisko.

-Z kim byłaś?

-Ashley, Marcus i Aiden. Poznałam ich na początku roku.

Mama kiwnęła głową i posłała mi ciepły uśmiech. Wiedziałam, że chciała znać więcej szczegółów. Szczególnie o chłopakach, ale nie pytała, za co byłam wdzięczna. Sama do końca nie wiedziałam, co się działo. Jedyne czego byłam pewna było to, że znajomość z nimi zmierzała w dobrym kierunku. Mimo wszystko nie mogłam pozbyć się myśli, że nadciąga coś, co zburzy moją sielankę.

Niedzielę spędziłam na czytaniu książek i uczeniu się. Ashley zaproponowała wyjście do pizzerii, na co ochoczo się zgodziłam. Zamknęłam podręcznik od matematyki i odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że dobrze mi pójdzie jutrzejsza kartkówka. Podniosłam się z krzesła i podeszłam do szafy. Wyjęłam zwiewną sukienkę w kwiaty i białe Vansy. Zrobiłam makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Umówiłam się na wizytę w tym tygodniu i nie miałam pojęcia czy zetnę tylko końcówki, czy zdecyduję się na większą zmianę.

Do małej torebki włożyłam telefon, gaz pieprzowy, słuchawki i kilka banknotów. Zbiegłam na dół i weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedzieli przytuleni rodzice. Oglądali album ze zdjęciami, a w rękach trzymali kieliszki z białym winem.

-Wychodzę z Ashley do pizerii. Wezmę samochód, dobrze?

- Baw się dobrze i wróć o przyzwoitej godzinie. Jutro szkoła. Kluczyki są w holu.

-Tak, wiem.

Sięgnęłam po kluczyki i wyszłam z domu. Biały Mercedes stał na podjeździe i wręcz kusił, aby się nim przejechać. Rodzice nie mieli problemu, abym go pożyczała. Nie było to jednak częste, bo zdecydowanie to oni częściej go używali.

Wsiadłam do środka i ustawiłam fotel. Wyjechałam ostrożnie z posesji i ruszyłam trasą, jaką wyznaczał mi GPS. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu, a moim oczom ukazała się pizzeria Lorenza. Weszłam do środka i rozejrzałam po wnętrzu, które było miłe dla oka. Wielokolorowe kanapy i pufy oraz okrągłe stoliki. Na ścianach dużo półek z różnymi roślinami, a w kącie stół do bilarda. Odszukałam wzrokiem Ashley, co nie było trudne, bo od razu rzuciły mi się w oczy jej ogniste włosy.

Podeszłam do niej i przywitałam się. Usiadłam naprzeciw i sięgnęłam po menu. Wybrałam pizzę, którą poleciła mi rudowłosa i już po chwili podeszła do nas kelnerka, u której złożyłyśmy zamówienie.

-W końcu możemy porozmawiać - zaczęła opierając łokcie o blat stołu - co jest między tobą a Aidenem?

-W zasadzie to nic - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - dobrze nam się rozmawia. Poza tym jest bardzo intrygujący i tajemniczy.

-Nie zawsze był taki zamknięty w sobie. Znam go od dzieciństwa, bo nasi rodzice są dobrymi znajomymi. Owszem, zawsze intrygował. Jego styl bycia i podejście do życia nieco się różniły od tego, które miałam na przykład ja. Jednak rok temu zdarzyło się coś, co kompletnie zmieniło Aidena. Nie wiem, co to takiego. Prawdę zna jedynie Marcus, ale nigdy go o to nie pytałam. Wiedziałam, że Wesly ceni sobie prywatność. Zmienił się. Stał się zimny i obojętny na wszystko, ale mimo to wciąż widziałam w nim tego beztroskiego chłopaka sprzed lat. Jedno jest pewne - zrobiła krótką przerwę i westchnęła smutno - został bardzo zraniony przez życie.

THEY THINK THEY KNOW USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz