O czwartej nad ranem usiadła nad grobem brata. Zapaliła papierosa, a potem parząc sobie ręce zapaliła znicz. Jedna łza spłynęła jej po policzku. Szybkim ruchem ręki starła ją z twarzy.
- Nie, nie płaczę. Przecież ci obiecałam.
Zaczęła nucić melodie jakiejś piosenki.
- Pamiętasz ? Przy tej piosence zawsze brałeś mnie do tańca. Ale teraz... - Załamał jej się głos. - Jak to możliwe ? Jak pomyślę o tym, że nie zatańczymy razem, że nie sprawdzisz mojego nowego chłopaka, że... Ach, nadal myślę, że wyszedłeś tylko do sklepu. - Zaczęła płakać. - A wiesz co ? Właściwie to płaczę. Ej, Ty na górze ! - Zwróciła głowę ku górze. - Wcześniej o nic Cię nie prosiłam, ale teraz... Zwróć mi brata. - Jej cichy szept wplótł się w wiatr.