Twenty four

381 30 4
                                    

Calum 'POV'

Przed salą, w której leżała Charlie siedziałem koło godziny. Korytarz był zapełniony ludźmi czekającymi na przyjęcię w rejestracji lub wizytę u lekarza. Nie byłem jednym z nich, choć już jedna pani pomyliła mnie i zaczęła ustawiać się za mną w kolejce. 
Gdy z sali Charli ponownie wyłonił się lekarz, podszedłem do niego by zapytać o stan zdrowia dziewczyny.
-Wszystko będzie w porządku, na następny raz pilnuj swoją kuzynkę.- zaznaczył dość mocno słowo "kuzynkę" puszczając mi przy tym oczko. Odpowiedziałem mu uśmiechem i już po chwili siedziałem przy łóżku mojego aniołka. 

Charlie 'POV"

Moje powieki zaczęły delikatnie drgać, abym mogła przygotować się na światło bijące z przeklętej, białej lampy, wiszącej centralnie nade mną. Koło dłoni poczułam miękką kulkę, którą lekko pomiziałam palcami. Nagle okazało się, że kulka to głowa MOJEGO chłopaka, ktyóry po prostu sobie przysnął. Nie dziewię mu się, przecież cały czas był przy mnie w tym cholernym szpitalu. Ale zaraz....skąd ja się tutaj wzięłam?
-Jesteś z siebie zadowolona?-wychrypiał, wymuszając tym bym na niego spojrzała. Ujął moją dłoń w swoje i złożył na jej zewnętrznej stronie delikatny pocałunek. Przypomniałam sobie o zdjęciach, które widziałam i o tym jak równo chlastałam mój nadgarstek żyletką. To była głupia rzecz, nie powinnam tego robić, nie jemu.
-Nie.
-Jak mogłaś pomyśleć, że Cię zdradzam? Charlie! Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, nie tobie. Jeżeli mówię Ci, że Cię kocham to tak jest, rozumiesz? Nigdy nie pozwolę by działa Ci się krzywda, a tego kto próbował nas skłóćić za jaja powieszę.- delikatnie się uśmiechnął patrząc mi w oczy. Wiedziałam, że mówi prawdę, jego oczy to pokazywały. Ale cały czas nie rozumiałam jednego, dlaczego ktoś chciałby nas skłócić. Powtórzyłam to na głos, bo po chwili zdałam zobie sprawę, że moje marszczenie nosa w niczym nie pomaga chłopakowi. 
-Nie mam pojęcia, ale nie pozwolę by ktoś nas rozdzielił Charlie. Rozumiesz?
-Tak, Calum, ale...
-Ale co?
-Nie jestem pewna...
-Moich uczuć do Ciebie? Charlie, proszę nie. Dlaczego mi to robisz? Dlaczego w to wątpisz? Bo ktoś do kurwy nędzy wysłał Ci te jebane zdjęcia? DLACZEGO ŁAMIESZ MI SERCE?! WIESZ JAK SIĘ TERAZ CZUJE? JAK NIC NIE WARTE GÓWNO!- na początku mówił wmiarę spokojnie, ale później nie wytrzymał i zaczął krzyczeć. 
-To nie tak Calum.
-A JAK? MYŚLISZ, ŻE MNIE NIE JEST TERAZ CIĘŻKO? UŚWIADOMIE CI, ŻE JEST MI CHOLERNIE CIĘŻKO PATRZEĆ JAK CIERPISZ Z MOJEGO POWODU, Z POWODU TYCH ZDĘĆ, ALE CIĘŻKO JEST MI TEŻ DLATEGO, ŻE TY KURWA MAĆ NIE WIERZYSZ W MOJE UCZUCIA!
-Calum, dlaczego mam cierpieć z twojego powodu? Przez te zdjęcia?- mówiłam nadal spokojnie, by chłopak też się rozluźnił, ale to nie skutkowało. Czułam jak rozpiera go złóść, smutek, żal, cierpienie. Nie chce by taki był przez to, że ja sobie coś uroiłam.
-TAK KURWA PRZEZ NIE! Przez nie pomyślałaś, że cię zdradzam choć wcale tak nie było. No kurwa...
-Nie mogę patrzeć jak cierpisz! JAK CIERPISZ Z MOJEGO POWODU, NIE CHCE ŻEBYŚ PATRZYŁ JAK PŁĄCZĘ CHOĆ NIC NA TO NIE PORADZĘ, NIE CHCE BYŚ SIĘ MARTWIŁ TAK BARDZO, NIE CHCE BYŚ MYŚLAŁ, ŻE CIĘ NIE KOCHAM LUB, ZE NIE WIERZĘ W TWOJE UCZUCIA, BO CHOLERNIE CIĘ KOCHAM CALUM!- teraz to ja nie wytrzymałam. Po moich policzkach popłynęły łzy, może trochę ze szczęścia, a raczej z ulgi i z cierpienia, smutku wywołanego widokiem takiego Caluma. Chłopaka zatkało. Stał naprzeciw mnie otwierając i zamykając usta, widocznie nie wiedząc co powiedzieć. Podniosłam się na łokciach i przyciągnęłam go za koszulkę by objąć go mocno rękoma i już nigdy nie puszczać. 

~*~

-Dziękuje, ze mnie odwiozłeś, nie musiałeś. 
-Musiałęm, oj musiałęm. Twoi rodzice w domu?
-Nie, jeszcze tydzień są w delegacji. Możesz spać u mnie.
-To idź już do domu, a ja zaniosę torby z zakupami. 

Gdy weszłam do domu byłam w niemałym szoku. Poprzewracane meble, zakrwawione ściany. Niezłego zrobiłam zamieszania. Drzwi za mną uczyliły się, a w nich ukazał się brunet z siatkami. 

-To co może coś porobimy?- zapytał rzucająć zakupy na podogę i zadziornie się uśmiechając.
-Jestem za królewiczu.

W bardzo szybkim tępie pozbyliśmy się ubrań. Calum powoli całował moją szyję zostawiając na niej mokre ślady. Rozpływałam się pod jego dotykiem. Chłopak podsadził mnie na kuchenny blat i rozchylił nogi. Gwałtownie we mnie wszedł na co wydałam z siebie jęk. Zaczął poruszać się coraz szybciej. Z naszych ust wydobywały się ciche jęki. Oby dwoje mieliśmy nie równe oddechy. Gdy już czyłam, że chłopak dojdzie podobnie jak ja usłyszeliśmy klucz przekręcany w zamku. 

-O kurwa...
-Masz rację Charlie, o kurwa...

Nutella // C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz