29 Października

79 3 0
                                    

Drogi Pamiętniku, dziś przed lekcją mego znienawidzonego WoS-u, podszedł do mnie mój już oficjalnie chłopak.

- Hej, mam dwie sprawy. 

- Tak, o co chodzi? - Zapytałem z ciekawością.

- Numer jeden (cichym głosem) nie wspominajmy i nie pokazujmy, że jesteśmy razem. Nie chodzi mi o to, że się wstydzę coś, ale wiesz jak Polska podchodzi do osób LGBTQ+?

- No tak, tak, tak. Czaje.

- A dwa, to z powodu, że nawet nie dotknęliśmy w sobotę naszego projektu to zrobiłem go za nas, ok?

- Pokaż.

Praca wyglądała bardzo ładnie, Mati ma talent do pisania, tylko jest jeden drobny szczegół otóż...

- Ale przecież mieliśmy napisać o NISKICH podatkach!

- Tak, ale słuchaj no: po naszej rozmowie uświadomiłem sobie że nie możemy się dać złapać w cenzurę i propagandę. Musimy walczyć o nasze konserwatywne poglądy.

- Tylko wiesz że nie skończy się to dobrze? Dostaniemy pizdę.

- No i? To wtedy następne pokolenie będzie o nas czytało, jako o rebeliantach, którzy nie ugięli się Korwinowskiej propagandzie.

- No ja nie byłbym aż tak pozytywnie nastawiony, ale zgoda. Pokonajmy tego starego zboka!

Rozpoczęła się lekcja. Nauczyciel zaczął po kolei sprawdzać pracę uczniów. Kiedy kolei była na nas, podeszliśmy pod tablicę. Ja cholernie się stresowałem reakcji Janusza, ale za to Mateusz odważnie wyjął z teczki referat. Nie bał się niczego, mimo bycia świadomym, że wchodzi prosto w paszczę lwa.

"Pan Morawiecki i Kaczyński, słucham". "Otóż MY uważamy, iż podatki powinny być wys...""Siadać! Pała lewaki!". - krzyknął Kurwin, nawet nie dając nam dokończyć słowa. Mateusz się już poddał, miał nadzieję że w tym wolnorynkowym potworze, znajdzie się jeszcze jakaś minimalna nadzieja wysłuchania przeciwnych, od tych jakie on wyznawał poglądów, niestety stracił już wszelkie nadzieje, ale ja nie. Ja miałem motywację nadal walczyć, wiedziałem że nie pokonam go w kłótni, bo żadne argumenty od opozycji do Mikke'go nie trafiają i nigdy nie trafią, ale mimo to chce się w końcu mu postawić. Przez dwa lata nauki zabijał mojego konserwatywnego ducha. Dosyć tego! Dzisiaj jest ten dzień, w którym postawie się Goldbergowi. Pokaże wszystkim z klasy, że ja - mały karakan ma ogromne jaja. Mati już się zbierał do ławki, ale ja krzyknąłem - "NIE! Wg. statutu szkoły musi Pan wysłuchać naszą całą pracę, aby ją ocenić". Jonasz Koran-Mekka lekko się zaśmiał, skoncentrował wzrok na mnie i powiedział: "Panie Kaczyński, pisanie o wysokich podatkach równa się ze zła pracą, a zła praca równa się z jedynką, więc niech Pan przyjmie z pokorą ta pałę i siądzie do ławki". Szczerze rzecz biorąc to jego wolnorynkowa determinacja serio mnie przeraziła i... Zlałem się że strachu... Na szczęście noszę pampersy, które pochłonęły całą ciecz.-"Według art. 54 Konstytucji, każdy obywatel ma prawo do wyrażania własnych poglądów, więc MUSI Pan nas wysłuchać". -"Zgoda, słucham Panów". Dałem Matiemu wewnętrzną siłę, którą wykorzystamy przeciwko zdziczałemu fanatykowi Austriackiego malarza. Pokonamy go! Wspólnie! Morawiecki zaczyna: "Wysokie podatki są wręcz konieczne, aby w Państwie osiągnąć dobrobyt. Im wyższe podatki, ty lepsze warunki życia obywateli, ponieważ w budżecie Państwa jest więcej środków na rozwijanie gospodarki (...)". To było najpiękniejsze przemówienie jakie w życiu usłyszałem. Dla każdego innego ucznia było to zwykłe pierdolenie o podatkach, ale dla mnie były jak złota szabla skierowania prosto w liberalną paszczę smoka wolnego rynku.

Ale Kurwin tylko napił się cukru z esencją herbaty i nastąpiło 20 sekund ciszy przez burzą. Stary muszkarz wstał ze swego tronu nienawiści i włączył protokół "MASKARKARCJA" - "Dobrobyt w Polsce da się osiągnąć w sposób dla obywateli tańszy i łatwiejszy" - zrobił jeden, głęboki oddech - "jest nim..." - tak... To było to... Wiedzieliśmy idealnie co zaraz powie, byliśmy już na przygotowani. Przygotowani na zrzucenie atomówki herezji na nasze katolickie serca. Atak... Nastąpił - "... większe opodatkowanie kościołów". Nasz anty-heretycki schron nie wytrzymał takiego pierdolnięcia. Niestety mimo, że się spodziewałem co powie, był to argument zbyt potężny na jego obalenie. "W Polsce mamy prawo, które umożliwia kościołom na praktycznie bez żadnych większych formalności zdobywanie działek z nieużywanymi terenami, na których buduje się świątynie + kościoły są instytucjami płacącymi najniższe podatki, mimo że są czysto teoretycznie firmą, przy strasznie wysokich zarobkach jakie generuje". Nie spodziewaliśmy się ataku aż tak mocnego, ale za dużą drogę już przeszliśmy aby teraz się już poddać i odejść z niczym.

- "Jesteśmy katolikami  i nigdy nie pozwolimy na takie coś. Było by to zarabianie wykorzystując organizację kultu". - postanowiłem odpowiedzieć.

-"Zarabianie wykorzystując organizację kultu? Ale przecież kościoły robią to już od dawna, okradając swoich parafian. Środki rzucane przez Chrześcijan na tacę trafiają pod sutanny księży zamiast, dla ludzi potrzebujących".

-"Cholera, tylko się wkopałem bardziej". - pomyślałem. Zdesperowany Mati do mnie szepnął: "To koniec, skurwiel nas przechytrzył". Odeszliśmy do ławki może i z pałą, ale i z poczuciem glorii. Mimo, że przegraliśmy dyskusję, udało nam się mu pokazać, że mamy przeciwne zdanie od niego. Udało nam się wspólnymi siłami przeciwstawić siłom wyższym. Moja dupa (od starego, który mnie zlał pasem, po dowiedzeniu się o kolejnej piździe) nie spuchnęła na marne.




Social Love (J. Kaczyński x M. Morawiecki Love Ship / Yayoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz