Przez resztę drogi szliśmy w niezręcznej ciszy. No i wreszcie — dotarliśmy. Nikogo już nie było, oprócz zombiaków. Postanowiliśmy więc pójść za nimi, one nas poprowadzą do Cheong-san'a. Humor nam nie minął, nawet podczas drogi.
***
*Trzy lata temu*
— Trzeba zwolnić i ukarać tego sukinsyna! — Krzyknął tata, a ja ze łzami w oczach wpatrywałam się w ziemię. Zaczęłam bawić się palcami z nerwów. Nie spodobały się te słowa dla dyrektora.
— Dzieci w tych czasach dużo wymyślają..! Po za tym, niech pan wybaczy, ale nie ma dowodu na to, że..
— Czyli nie wierzysz dla dziecka, bo ma zagrożenie z przedmiotu?! — Podniósł głos Seo-Jun. —. A może dlatego, że możesz tylko i wyłącznie na tym stracić?! Co ona niby mogła zrobić?! Nic! Żyła w strachu, codziennie rozmyślając, czy nauczyciel znów ją dotknie, czy może ją wreszcie zostawi w spokoju! Prawda, Kim Song-i?! — Po moim policzku spłynęła łza. Nadal nic nie powiedziałam. Strasznie się bałam. To wszystko mnie przerastało. Odgarnął włosy od mojego czoła. Pocałował mnie w skroń, aby dodać mi otuchy.
Natomiast nauczyciel, siedzący obok i nasłuchujący się w naszą rozmowę, tylko perfidnie się uśmiechnął. Starszy brat od razu nie wytrzymał ze złości i walnął go z całej siły w twarz.
— A CO CIEBIE TAK BAWI?! To, że molestowałeś a może nawet zgwałciłeś niczemu nie winną trzynasto-latkę?! Takie to śmieszne?!
— Przestań. — Powiedział dyrektor. — Nie wolno odnosić się do przemocy wobec nauczyciela. — Szesnastolatek nadal go bił. Nie zwracał teraz na to uwagi.
— I tak nie dostanie żadnej kary! Znowu przymknięcie oko na to, co zrobił!! — Nikt nie zdołał go zatrzymać. Dopiero policja dała radę odciągnąć go od nauczyciela.
***
*Trzy miesiące po tamtym wydarzeniu, to nadal WSPOMNIENIE*
— Kiedy wyjdziesz? — Zapytałam z troską, siedząc naprzeciwko brata.— Oh, nie wiem, Song-i, kompletnie nie wiem... — Odpowiedział szczerze. — Chyba będę tutaj całe dwa lata.
— Przepraszam, Seo-jun. — Wyszeptałam z poczuciem winy. Załkałam cicho. — Nie chciałam, żebyś trafił do poprawczaka. To moja wina. Wybacz mi, błagam...
— Sam wybrałem, że go pobiję. W tym nie ma żadnej twojej winy.
— Ależ jest... To moja wina. Gdybym nie miała zagrożenia z fizyki, pan by się na mnie nie uwziął, a ty nie miałbyś powodu do pobicia jego. Sprowokowałam go tym.
— Stop. Jak to "sprowokowałaś"? Ty siebie słyszysz? Nawet, jeśli masz krótką sukienkę, bluzkę, która odkrywa brzuch, lub popełniłaś jakiś błąd, nieważne, jaki, nikt nie ma prawa ciebie tknąć bez zgody. Nie w ten sposób, w jaki on zrobił. Zapamiętaj to sobie, i weź sobie te słowa do serca, Song-i. Rozumiesz?
* Teraźniejszość *
Nawet nie zauważyłam, jak dotarliśmy do jeszcze niedokończonego budynku. Znowu za bardzo się zamyśliłam.
— Już jesteśmy. Gotowa? Potem, tak jak tobie obiecałem, zaraz po tym, pomogę ci znaleźć brata. — Weszliśmy do środka. Wspiął się po schodach na górę. Nasłuchał się.
— Słyszę coś. On rozmawia z kimś. Chyba z tą jego dziewczyną. — Podszedł bliżej. — Tak, napewno z nią. Idziemy. — Złapał Cheong-san'a za bluzkę. Zaśmiał się i wziął jego dłoń. Ugryzł go, a następnie wypluł z ust zawartość.
— Pomocy! — Powiedział rozpaczliwie, ale inni zajęli się ich innym przyjacielem. Gwi-nam oczywiście to wykorzystał. Ale wtedy pokręcił głową. Coś usłyszał, i to go drażniło. Opadł na kolana. Nie wytrzymał. Coś go rozproszyło. Ale ja nic nie słyszałam..
Nagle Cheong-san go kopnął. Wypadł i spadł na ziemię z donośnym hukiem. Pręt wbił mu się w brzuch. Pisnęłam cicho i zakryłam twarz dłońmi. Szybko zbiegłam na dół, aby mu pomóc. Była to kolejna nieudana próba zemsty na Cheong-san'ie.
------------------------------------------
Drodzy czytelnicy, chyba wiadome, że niedługo koniec. Może z dwa/trzy rozdziały.
Bardzo mnie to boli, ale eee tam, mam jeszcze inne książki do pisania 😁🖐️❤️
CZYTASZ
Każdego dnia, myśląc, że... | Gwi-Nam x Female OC
Детектив / ТриллерPewien profesor pracujący w Liceum w Hyosan przypadkowo rozsiewa nieznanego wirusa wśród uczniów. Nastolatkowie muszą ukrywać się przed krwiożerczymi istotami, które żywią się na ludziach. Yoon Gwi-Nam x female OC Szybko robię rozdziały. Pierwszy f...