Rozdział 12 - Niedokończona zemsta

256 20 17
                                    

Przez resztę drogi szliśmy w niezręcznej ciszy. No i wreszcie — dotarliśmy. Nikogo już nie było, oprócz zombiaków. Postanowiliśmy więc pójść za nimi, one nas poprowadzą do Cheong-san'a. Humor nam nie minął, nawet podczas drogi.

***

*Trzy lata temu*

— Trzeba zwolnić i ukarać tego sukinsyna! — Krzyknął tata, a ja ze łzami w oczach wpatrywałam się w ziemię. Zaczęłam bawić się palcami z nerwów. Nie spodobały się te słowa dla dyrektora.

— Dzieci w tych czasach dużo wymyślają..! Po za tym, niech pan wybaczy, ale nie ma dowodu na to, że..

— Czyli nie wierzysz dla dziecka, bo ma zagrożenie z przedmiotu?! — Podniósł głos Seo-Jun. —. A może dlatego, że możesz tylko i wyłącznie na tym stracić?! Co ona niby mogła zrobić?! Nic! Żyła w strachu, codziennie rozmyślając, czy nauczyciel znów ją dotknie, czy może ją wreszcie zostawi w spokoju! Prawda, Kim Song-i?! — Po moim policzku spłynęła łza. Nadal nic nie powiedziałam. Strasznie się bałam. To wszystko mnie przerastało. Odgarnął włosy od mojego czoła. Pocałował mnie w skroń, aby dodać mi otuchy.

Natomiast nauczyciel, siedzący obok i nasłuchujący się w naszą rozmowę, tylko perfidnie się uśmiechnął. Starszy brat od razu nie wytrzymał ze złości i walnął go z całej siły w twarz.

— A CO CIEBIE TAK BAWI?! To, że molestowałeś a może nawet zgwałciłeś niczemu nie winną trzynasto-latkę?! Takie to śmieszne?!

— Przestań. — Powiedział dyrektor. — Nie wolno odnosić się do przemocy wobec nauczyciela. —  Szesnastolatek nadal go bił. Nie zwracał teraz na to uwagi.

— I tak nie dostanie żadnej kary! Znowu przymknięcie oko na to, co zrobił!! — Nikt nie zdołał go zatrzymać. Dopiero policja dała radę odciągnąć go od nauczyciela.

***

*Trzy miesiące po tamtym wydarzeniu, to nadal WSPOMNIENIE*


— Kiedy wyjdziesz? — Zapytałam z troską, siedząc naprzeciwko brata.

— Oh, nie wiem, Song-i, kompletnie nie wiem... — Odpowiedział szczerze. — Chyba będę tutaj całe dwa lata.

— Przepraszam, Seo-jun. — Wyszeptałam z poczuciem winy. Załkałam cicho. — Nie chciałam, żebyś trafił do poprawczaka. To moja wina. Wybacz mi, błagam...

— Sam wybrałem, że go pobiję. W tym nie ma żadnej twojej winy.

— Ależ jest... To moja wina. Gdybym nie miała zagrożenia z fizyki, pan by się na mnie nie uwziął, a ty nie miałbyś powodu do pobicia jego. Sprowokowałam go tym.

— Stop. Jak to "sprowokowałaś"? Ty siebie słyszysz? Nawet, jeśli masz krótką sukienkę, bluzkę, która odkrywa brzuch, lub popełniłaś jakiś błąd, nieważne, jaki, nikt nie ma prawa ciebie tknąć bez zgody. Nie w ten sposób, w jaki on zrobił. Zapamiętaj to sobie, i weź sobie te słowa do serca, Song-i. Rozumiesz?

* Teraźniejszość *

Nawet nie zauważyłam, jak dotarliśmy do jeszcze niedokończonego budynku. Znowu za bardzo się zamyśliłam.

— Już jesteśmy. Gotowa? Potem, tak jak tobie obiecałem, zaraz po tym, pomogę ci znaleźć brata. — Weszliśmy do środka. Wspiął się po schodach na górę. Nasłuchał się.

— Słyszę coś. On rozmawia z kimś. Chyba z tą jego dziewczyną. — Podszedł bliżej. — Tak, napewno z nią. Idziemy. — Złapał Cheong-san'a za bluzkę. Zaśmiał się i wziął jego dłoń. Ugryzł go, a następnie wypluł z ust zawartość.

— Pomocy! — Powiedział rozpaczliwie, ale inni zajęli się ich innym przyjacielem. Gwi-nam oczywiście to wykorzystał. Ale wtedy pokręcił głową. Coś usłyszał, i to go drażniło. Opadł na kolana. Nie wytrzymał. Coś go rozproszyło. Ale ja nic nie słyszałam..

Nagle Cheong-san go kopnął. Wypadł i spadł na ziemię z donośnym hukiem. Pręt wbił mu się w brzuch. Pisnęłam cicho i zakryłam twarz dłońmi. Szybko zbiegłam na dół, aby mu pomóc. Była to kolejna nieudana próba zemsty na Cheong-san'ie.

------------------------------------------

Drodzy czytelnicy, chyba wiadome, że niedługo koniec. Może z dwa/trzy rozdziały.

Bardzo mnie to boli, ale eee tam, mam jeszcze inne książki do pisania 😁🖐️❤️

Każdego dnia, myśląc, że... | Gwi-Nam x Female OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz