rozdział 1 - wiadomość.

28 1 0
                                    


Baza Avengers jak zawsze tętniła życiem. Clint z Thorem założyli się kto więcej zje kawałków pizzy i opychali się nią bez opamiętania. Natasza patrzyła na nich z politowaniem. Tony dopingował Clinta by wreszcie chociaż w jednym zakładzie wygrał z Bogiem piorunów. Steve był sędzią a Bruce i Wanda oglądali wiadomości w salonie nie chcąc brać w tym udziału.

Nagle przez okno wpadło coś ciężkiego rozbijając szybę. Wszyscy momentalnie zerwali się chcąc sprawdzić co to i zareagować na ewentualne zagrożenie. Jednak po za zbiciem okna nic się nie stało. Nikt nie zaatakował, nic nie wybuchło. Tony pomału podszedł do rzeczy która zrobiła tyle zamieszania. Okazała się być to drewniana strzała z kartką przewiązana do niej. Clint jęknął widząc tak starą strzałę.

Steve odwiązał kartkę był to adres na obrzeżach nowego Yorku i jedno bardzo krótkie zdanie.
„ ona was potrzebuje”

Wymienili spojrzenia i po krótkiej naradzie, do której dołączył również Furry oczywiście przez telefon ale jednak postanowili to sprawdzić.
Wszystko trwało zaledwie 30 minut od rozbicia okna a oni byli już w samolocie i lecieli na miejsce.

- jak myślicie co tam zastaniemy?- spytał Bruce

- nie wiadomo. Aczkolwiek powiem szczerze, że dawno nikt mnie tak nie zainteresował jak ostatnie zdarzenie. Ciekawe o kogo chodzi.- odparł Clint.

- tego dowiemy się na miejscu- odparła pilotująca Natasza.

Zgodnie z adresem na kartce dotarli tam w przeciągu półtora godziny. Był to środek lasu ,a raczej domek. Mały drewniany znajdujący się po środku niego. Udało się bezpiecznie wylądować obok niego. Wszyscy wyszli z samolotem z wyjątkiem Bruce ‘a ,który miał być planem awaryjnym na wypadek komplikacji.

Rozdzielili się i otoczyli dom. Zastała ich jednak kompletna cisza. Po mału i ostrożnie weszli do środka. Nie było tam za dużo mebli. A te które już były znajdowały się pod warstwą kurzu.

- jarwis przeskanuje dom- nakazał Tony kiedy wszyscy znaleźli się w salonie domku.

Nikt z nich nie znalazł niczego nie po kojącego ani żadnego śladu na to że ktoś byłby w środku w niedalekiej przeszłości.

- wydaje mi się że ktoś robi sobie z nas żarty przyjaciele- powiedział Thor ,a sekundę potem odezwała się sztuczna inteligencja.

- w całym domu po za wami jest tylko jedna osoba. Znajduje się ona w piwnicy.

Wszyscy udali się w tamto miejsce. Było tam zimno i brudno. Woda kapała ,a całe ściany były pokryte pleśnią. Po krótkiej chwili dotarli na dół.
Na ziemi leżała drobną postura. Dziewczyna o złocistych włosach. Teraz jednak zabarwione krwią i mokre od wody. Miała związane ręce i nogi. Steve podbiegł do niej i delikatnie odwrócił na plecy po czym przyłożył dwa palce do jej szyi sprawdzając tętno. Było ono słabe, ledwo wyczuwalne. W tym samym czasie mógł lepiej przyjrzeć się dziewczynie. Była młoda nie był nawet pewny czy jest pełnoletnią. Jej warga i łuk brwiowy był rozbity, a policzek lekko zaróżowiony po najwidoczniej świeżym ciosie.
Była ubrana w czarną koszulkę i ramo neskę do tego spódniczka w granatowo czerwoną kratę. Czarne getry i najzwyklejsze trampki.

- żyje- powiedział Steve- ale ledwo co.

- weźmy ja ze sobą- nakazała nat.

Steve delikatnie uniósł dziewczynę. Nie umknął mu fakt że była zaskakująco lekka. Jakby nic nie ważyła. Wrócili do samolotu gdzie Steve posadził ja na rozłożonym fotelu. Clint w tym czasie podszedł i rozciął liny, którymi była związana. Sznury były nasączone jakąś dziwną substancja ,a skóra jej nadgarstków był rozciętą.

Bruce już na pierwszy rzut oka mógł powiedzieć ,że jej stan jest ciężki więc zaraz jak samolot znalazł się w powietrzu zaczął opatrywać jej rany. Na razie te zauważalne. Nie był jednak pewny czy zdążą ją uratowac. Niepokoił go najbardziej fakt ,że nie reaguje na żadne bodźce. Mogła to oznaczać , że ma poważne uszkodzenia wewnętrzne.

niesfornaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz