rozdział 7 - niepokojące zachowanie

10 1 0
                                    


Dziewczyna nie miała pojęcia ile czasu minęło i szczerze ją to nie obchodziło. Zafascynowana widokiem za oknem nie była w stanie oderwać wzroku. Była nim urzeczona. Zawsze zamknięta i odizolowana teraz miała jedno z największych miast na świecie na wyciągnięcie ręki. Z otumanienia wyciągnęło ja pukanie do drzwi. Momentalnie stanęła na baczność po środku pokoju z rękoma splecionymi za plecami. Pukanie się powtórzyło i po kilku sekundach do środka weszła uśmiechnięta Wanda.

- Hej. Pomyślałam ,że pewnie będziesz chciała się odświeżyć. Więc przyniosłam ci kilka swoich ubrać. Powinny być na ciebie dobre. – Wanda położyła na łóżku złożone ubrania.

Po czym popatrzyła na dziewczynę, która nawet nie drgnęła.

- Wszystko w porządku?- spytała Wanda.

- Tak. – Odparła znów głosem jakby mechanicznym. Niezgadzającym się z jej mowa ciała.

- Chciałabym cię przeprosić z to że próbowałam wejść ci do głowy. Nie miałam złych zamiarów. Chciałam tylko się upewnić że nie masz jakiś niepokojących planów czy coś.

- Rozumiem, nie gniewam się.

- To dobrze. Ulżyło mi. Nie chciałabym by była między nimi jakaś dziwna atmosfera przez to. Nie nic. Zostawię cię w spokoju. Odśwież się nie długo będzie obiad.  Zostawię cię już. Więc do później. – Wanda pomachała dziewczynie i wyszła.

Ta niepewnie przeszła do lóżka wzięła ubrania nawet nie patrząc na to co dostała po czym przeszła do łazienki. Tam się wykąpała i przebrała. Okazało się że to co dostała to czarne leginsy i tunikę. Obie rzeczy były nieco za duże ale wystarczyło podpiąć materiał w pasie wsuwka do włosów i nie było widać. Włosy rozczesała grzebieniem znalezionym w łazience i zaplotła je w dwa dobierane warkocze. Wyszła z łazienki z brudnymi ubraniami złożonymi w kostkę ,które położyła na szafce przy drzwiach.

Kiedy chciała podejść do okna z powrotem w całym pomieszczeniu rozbrzmiał   męski głos na który podskoczyła przestraszona a jej oczy na sekundę zabłysły złotem.

- Panienko Lendrov pan Stark kazał przekazać, że obiad jest już na stole. Dzisiejsze menu to ziemniaki z sosem śmietanowo- koperkowym z kurczakiem.

- Kim jesteś?- spytała niepewnie rozglądając się po pokoju.

- Jestem Jarvis. Sztuczna inteligencja zbudowana przez pana Starka.

- mmh. Jarvis?- Zapytała po chwili niezręcznej ciszy.

- Tak panienko.

- Jak mam się dostać do kuchni?

- Proszę podążać za strzałkami wyświetlanymi na podłodze. – Dokładnie w tym samym momencie na ziemi tuż obok jej stup pojawiła się strzałka.

Dziewczyna bez słowa podążyła za nimi. W ten sposób chwilę później znalazła się piętro niżej w salonie, gdzie już wszyscy byli. Dziewczyna stanęła na dole schodów na baczność z rękoma za placami wyraźnie czekając na polecenie. Wszyscy zebrani popatrzyli na nią smutno po czym wymienili między sobą tak samo zmartwione spojrzenie. Sytuację postanowił przerwać Clint, który wstał ze swojego miejsca. Widział on w dziewczynie swoją córkę i nie rozumiał jak ktoś mógł tak bardzo skrzywdzić dziecko, że to cały czas miało się na baczności, nie ruszało się bez pozwolenia ,nie odzywało się. Mógł się założyć że gdyby ktoś kazał jej przestać oddychać ona by to wykonała. Widok ten był dla niego podwójnym ciosem jako że i sam posiadał dzieci.

- Choć do nas. Dzisiaj Steve robił obiad. Zobaczysz, że jest naprawdę dobre.

Arianna skinęła głową po czym szybko podeszła do miejsca obok niego, które jako jedyne było wolne i usiadła razem z Clintem nie zaszczycają nikogo spojrzeniem.

Steve wraz z Natasza nałożyli wszystkim jedzenie w tym jej na co skinęła z wdzięcznością głową. Wszyscy zaczęli jeść. Dziewczyna wyraźnie zdezorientowana obserwowała Clinta po czym niepewnie wzięła do ręki widelec i naśladując go zaczęła jeść. Nie widziała przy tym uważnego spojrzenia innych, którzy coraz bardziej byli zaniepokojenie.

Posiłek przebiegł bardzo cicho i spokojnie. Nikt się nie odezwał. Jedyną chwila w której cisza minęła miało miejsce gdy Arianna zjadła połowę swojej porcji i przestała jeść więcej.

- Czemu nie jesz?- Spytał Clint.

- Najadłam się.- Odpowiedziała pojąć sok pomarańczowy.

- Jesz o wiele za mało – odezwał się Bruce delikatnie zaniepokojony.

- Wystarczająco. – odparła cicho.

niesfornaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz