1

321 28 34
                                        

Remus pov.

- Remus, wstawaj bo spóźnisz się do szkoły - usłyszałem głos mojej rodzicielki, który wybudził mnie ze snu.

Jak ja nie lubię szkoły. A jeszcze bardziej pierwszych dni w nowej szkole.
Moi rodzice dobrze przyjęli moje wyjście z szafy, nawet sami zaproponowali żebyśmy zmienili miasto. Dokładnie to moja mama to zaproponowała, a tata na to przystał. Mama pomogła ściąć mi włosy i zabrała mnie na zakupy. Znaleźli dla siebie pracę w mieście oddalonym o dobre 100 km od tego w którym mieszkaliśmy, co znaczy że nikt mnie tu nie zna. A nawet jeśli to mam nadzieję że mnie nie pozna. Więc w taki sposób zaczynam moje życie jako Remus Lupin.

Zszedłem z łóżka, wybrałem ubrania i ruszyłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i umyłem zęby. Po 20 minutach byłem już na dole.

- Cześć skarbie, śniadanie masz na stole, ja i tata już wychodzimy do pracy - Hope szybko pocałowała mnie w czoło, i razem z tatą wyszli z domu. Na pożegnanie usłyszałem jak krzyczy - pa synku. - Naprawdę lubiła tak na mnie mówić, a mi to nie przeszkadzało. Jak najszybciej usiadłem do stołu zjadłem kanapkę i poszedłem się spakować.

***

O 7.45 stałem już pod szkołą. Stresowałem się, i to bardzo. Zebrałem się w sobie i ruszyłem do środka. Jak tylko wszedłem do budynku uderzył mnie gwar ludzi. Miałem ochotę zatkać sobie uszy. Nie lubię tłumów. Jednak zdusiłem w sobię tą ochotę i na chybił, trafił ruszyłem w jeden z korytarzy. Liczyłem że trafię na jakąś miło wyglądająca osobę która wskaże mi drogę do klasy.

Po chwili zobaczyłem rudowłosą dziewczynę, którą czytała książkę. I to nie byle jaką książkę, czytała "zatracenie" Osamu Dazai'a, czyli jedną z moich faworytów. Wyglądała na miłą osobę więc to do niej podszedłem.
- Um, przepraszam? - delikatnie zwróciłem na mnie jej uwagę

- Cześć, mogę ci w czymś pomóc? - spojrzała w moją stronę i obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem. Teraz zauważyłem jaka była atrakcyjna. Myślę że gdybym nie był gejem, na pewno by mi się spodobała.

- Tak, jestem tu nowy i szukam mojej klasy. Mogłabyś wskazać mi drogę? -

- Oh, jasne. W której sali masz lekcje? - wyciągnąłem plan lekcji z kieszeni i odczytałem numer sali.

- C 112. Mam teraz biologię -

- Czyli jesteśmy w tej samej klasie. Lily Evans - Wyciągnęła rękę w moją stronę. Po chwili ja uścisnąłem.

- Remus Lupin -

***

- Może opowiesz mi coś o naszej klasie? - właśnie szliśmy do sali biologicznej, która okazała się być na drugim końcu szkoły, więc czekał nas trochę długi spacer.
Dziewczyna chwilę myślała aż w końcu odezwała się.
- Skład jest taki sam jak w zeszłym roku, więc wszyscy praktycznie się znają, nie licząc ciebie. Większość osób jest spoko i nic do nich nie mam, ale są jeszcze huncwoci -

- Huncwoci? - powtórzyłem nazwę, jak mniemam jakieś paczki

- Tak, huncwoci. Banda idiotów. Tylko żarty im w głowach. Są kompletnie nie poważni i w ogóle nie liczą się z innymi.

- Coś ci zrobili? - widać było że Lily naprawdę ich nie lubi

- Nie mi tylko mojemu przyjacielowi, Severus'owi. Dokuczają mu. Lepiej trzymaj się od nich z daleka - polowałem głową na zgodę. Nie potrzebuję problemów.

- A powiedz mi coś więcej o nich. W końcu jak mam się od nich trzymać z daleka jak nawet nie wiem kim oni są -

- Oh racja - zaśmiała się - No to jest ich trójka. Peter Pettigrew. To blondyn z niebieskimi oczami. Jest dosyć miły i nie wszczyna aż takiego zamieszania jak pozostała dwójka. Potem jest James Potter. Okularnik którego włosy nigdy nie widziały szczotki. Gra w szkolnej drużynie siatkówki. Kiedyś mnie nawet podrywał, ale najwyraźniej dał sobie spokój. No i potem jest Syriusz jebany Black. Casanova szkoły. Całował się chyba z każdą dziewczyną, oczywiście nie licząc mnie, i chyba połową chłopaków ze szkoły. - zaśmiałem się na tą uwagę.
- Już jesteśmy - rzeczywiście. Byliśmy już pod klasą - Siadamy razem? - zapytała rudowłosa

- Jasne -

In your arms || wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz