24 grudnia, Malfoy Manor.

441 16 2
                                    

 Nadszedł dzień wyjazdu na przerwę świąteczną, byłam w szoku, kiedy nikt z Weasley'ów nie chciał mnie zatrzymać ani zmusić do przyjechania do nich. Długo nie myślałam o Weasley'ach, Potterze czy Granger.

 Usłyszałam pukanie do drzwi.

   – Proszę! – krzyknęłam zamykając kufer.

   – I jak? Gotowa? – zapytał się blondyn.

   – Oczywiście, Draco.

 Przytuliłam się do chłopaka, odwzajemnił uścisk dopiero po chwili.

   – Coś się stało? – zapytał zmartwiony.

   – Tęskniłam...

   – Ja też. – Zaśmiał się.

 Chłopak wziął mój bagaż w rękę, wyszliśmy z mojego dormitorium kierując się do wyjścia. Stali tam Blaise, Theodor, Pansy oraz Astoria, która miała zamyśloną minę. Rozejrzałam się za Mattheo, ale nigdzie go nie dostrzegłam.

   – Widzieliście Mattheo? – zapytałam grupki ślizgonów. Astoria przełknęła głośno ślinę czego nie dało się nie zauważyć. Coś wiedziała.

   – Nie – odpowiedzieli na równo chłopaki.

   – Myślałam, że tu będzie... – szepnęłam pod nosem.

 Ruszyliśmy do wyjścia z Hogwartu, było już pusto na korytarzach. Większość już wyjechała zważając na godzinę. Gdy byliśmy tuz przy bramie usłyszałam głos, którego nienawidziłam.

   – Zdradzasz swojego chłopaka? – krzyknęła Ginny.

 Odwróciłam się w jej stronę, dopiero wtedy zauważając rękę Blaise'a na moich plecach. Zignorowałam ją, wyszliśmy za bramę i deportowaliśmy się. Rudowłosa jeszcze coś krzyczała, ale jej już nie słyszałam.

 Staliśmy przed bramą Malfoy Manor – zaczęła się otwierać. Przyszliśmy przez pięknie ozdobione dwór, a mróz szczypał nas w twarze. Drzwi otworzyła nam Narcyza z promiennym uśmiechem. Kiedy tylko weszliśmy od razu przytuliła swojego syna, a my kulturalnie się przywitaliśmy. Skierowaliśmy się wszyscy do świątecznie ozdobionego salonu, gdzie na fotelu siedział Lucjusz, a na kanapie obok bracia Riddle i moja siostra. Moja siostra?! CO. ONA. TU. ROBI?! Uśmiechnęłam się łagodnie zaciskając z całej siły nadgarstek Blaise'a. Spojrzał na mnie niezrozumiale, dopóki nie spojrzał w ta samą stronę, co ja.

   – Jesteś zazdrosna, promyczku? – zapytał szeptem tuż przy moim uchu.

   – Coś mi tu nie pasuję – stwierdziłam cały czas patrząc się na dwójkę siedzących na kanapie.

 Blaise również przyjrzał się im i zmarszczył brwi.

   – Racja, jest dziwne napięcie pomiędzy nimi... – potwierdził moje słowa.

   – Obserwuj ich, dobrze? – zapytałam, a on tylko przytaknął delikatnym skinięciem głowy.

***

 Siedząc przy stole i słuchając jakichś drętwych rozmów zaczęłam grzebać widelcem w jedzeniu. Po mojej lewej siedział Tom, a po prawej Blaise. Naprzeciwko mnie siedziała Veronica, a obok niej Mattheo. Niedaleko nas siedzieli pozostali.

   – Valerio, a ty radzisz sobie ze wszystkimi przedmiotami? – zapytał Lucjusz zawieszając na mnie swój zimny wzrok.

   – Ze wszystkiego mam Wybitne, więc wydaje mi się, że jest dobrze – odpowiedziałam. Lucjusz się uśmiechnął.

Uninvited WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz