Nadszedł dzień wyjazdu na przerwę świąteczną, byłam w szoku, kiedy nikt z Weasley'ów nie chciał mnie zatrzymać ani zmusić do przyjechania do nich. Długo nie myślałam o Weasley'ach, Potterze czy Granger.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
– Proszę! – krzyknęłam zamykając kufer.
– I jak? Gotowa? – zapytał się blondyn.
– Oczywiście, Draco.
Przytuliłam się do chłopaka, odwzajemnił uścisk dopiero po chwili.
– Coś się stało? – zapytał zmartwiony.
– Tęskniłam...
– Ja też. – Zaśmiał się.
Chłopak wziął mój bagaż w rękę, wyszliśmy z mojego dormitorium kierując się do wyjścia. Stali tam Blaise, Theodor, Pansy oraz Astoria, która miała zamyśloną minę. Rozejrzałam się za Mattheo, ale nigdzie go nie dostrzegłam.
– Widzieliście Mattheo? – zapytałam grupki ślizgonów. Astoria przełknęła głośno ślinę czego nie dało się nie zauważyć. Coś wiedziała.
– Nie – odpowiedzieli na równo chłopaki.
– Myślałam, że tu będzie... – szepnęłam pod nosem.
Ruszyliśmy do wyjścia z Hogwartu, było już pusto na korytarzach. Większość już wyjechała zważając na godzinę. Gdy byliśmy tuz przy bramie usłyszałam głos, którego nienawidziłam.
– Zdradzasz swojego chłopaka? – krzyknęła Ginny.
Odwróciłam się w jej stronę, dopiero wtedy zauważając rękę Blaise'a na moich plecach. Zignorowałam ją, wyszliśmy za bramę i deportowaliśmy się. Rudowłosa jeszcze coś krzyczała, ale jej już nie słyszałam.
Staliśmy przed bramą Malfoy Manor – zaczęła się otwierać. Przyszliśmy przez pięknie ozdobione dwór, a mróz szczypał nas w twarze. Drzwi otworzyła nam Narcyza z promiennym uśmiechem. Kiedy tylko weszliśmy od razu przytuliła swojego syna, a my kulturalnie się przywitaliśmy. Skierowaliśmy się wszyscy do świątecznie ozdobionego salonu, gdzie na fotelu siedział Lucjusz, a na kanapie obok bracia Riddle i moja siostra. Moja siostra?! CO. ONA. TU. ROBI?! Uśmiechnęłam się łagodnie zaciskając z całej siły nadgarstek Blaise'a. Spojrzał na mnie niezrozumiale, dopóki nie spojrzał w ta samą stronę, co ja.
– Jesteś zazdrosna, promyczku? – zapytał szeptem tuż przy moim uchu.
– Coś mi tu nie pasuję – stwierdziłam cały czas patrząc się na dwójkę siedzących na kanapie.
Blaise również przyjrzał się im i zmarszczył brwi.
– Racja, jest dziwne napięcie pomiędzy nimi... – potwierdził moje słowa.
– Obserwuj ich, dobrze? – zapytałam, a on tylko przytaknął delikatnym skinięciem głowy.
***
Siedząc przy stole i słuchając jakichś drętwych rozmów zaczęłam grzebać widelcem w jedzeniu. Po mojej lewej siedział Tom, a po prawej Blaise. Naprzeciwko mnie siedziała Veronica, a obok niej Mattheo. Niedaleko nas siedzieli pozostali.
– Valerio, a ty radzisz sobie ze wszystkimi przedmiotami? – zapytał Lucjusz zawieszając na mnie swój zimny wzrok.
– Ze wszystkiego mam Wybitne, więc wydaje mi się, że jest dobrze – odpowiedziałam. Lucjusz się uśmiechnął.
CZYTASZ
Uninvited Witch
FanficHistoria z życia Valerii Shelley, która w wieku sześciu lat straciła rodziców, a opiekę nad nią przejęli Państwo Weasley'owie - Molly matka chrzestna. Dziewczyna uzależniona od używek. Zbyt wiele tajemnic kryje się za morderstwem jej rodziców. Przez...