Rozdział 2

402 45 17
                                    

Ich losy zostały połączone...

_______________________________________

Nie mógł powiedzieć, że był on najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego w życiu widział – w zasadzie „Daiki, 19" był przeciętnej urody. Nie mniej to, że był taki wysoki i miał wysportowaną sylwetkę, a do tego tę niezwykle egzotyczną karnację, nawet pociągało Ryoutę.

Nie spodziewał się, że będzie mu dane tak szybko zweryfikować prawdziwy wygląd tajemniczego koszykarza. „Daiki, 19" rzeczywiście miał ciemne, granatowe włosy, tak jak przypuszczał Kise po fragmencie jego drugiego zdjęcia, które ten wrzucił na tindera. Były krótko ostrzyżone, ale z pewnością dałoby się jeszcze zanurzyć w nich dłoń. Oczy, które chłopak wlepił w Kise, również były granatowego koloru; wąskie, nieco przymrużone, przez co blondyn nie był pewien, jakie emocje się w nich odbijały.

Póki co jego ocena „Daikiego, 19" wynosiła 5/10.

- Cześć – powiedział blondyn, posyłając mu nieco niepewny, ale szczery uśmiech.- Daiki-kun, prawda? Jestem Kise Ryouta, miło mi.

Ciemnoskóry milczał przez chwilę, podchodząc do niego parę kroków. Gdy stanął zaledwie parę metrów od niego, Kise mógł ocenić, że jego (nie)randka jest od niego nieco wyższa – tylko kilka centymetrów, ale zawsze.

Wtedy „Daiki, 19" odpowiedział na jego powitanie:

- Cześć.

Kise osłupiał.

- Aomine Daiki.

Jego oczy powoli się rozszerzały.

- Chcesz grać najpierw w ataku czy w obronie?

Zaparło mu dech w piersiach.

- Mnie jest to obojętne, szczerze mówiąc.- Aomine odwrócił twarz na bok i podrapał się po głowie.- Poradzę sobie w każdej pozycji.

Jego głos...

Kise przełknął ciężko ślinę. Takiego głosu nie powinien mieć żaden student. Jeśli Aomine Daiki nie kłamał na tinderze i naprawdę miał dziewiętnaście lat, to z takim głosem mógł uchodzić za co najmniej dziesięć lat starszego, przy czym gdybym Ryouta nie wiedział jak wygląda, a najpierw usłyszałby jego głos, z miejsca by się w nim zakochał.

Jego ocena raptownie poszybowała w górę. Teraz oceniał Aomine na 8/10.

- Yyy, okej – bąknął, otrząsając się z szoku.- To może zagramy na zmianę? Najpierw ja na obronie, a potem ty.

- Mhm, w porządku.- Aomine skinął głową.

Kiedy Kise usłyszał ten pomruk „mhm", ciary przeszły mu przez całe ciało. Ten głos! Nie mógł się skupić, a wiedział, że musi! Koszykówka to był jego konik, razem z Kuroko trenowali od lat, i chociaż teraz, na studiach, Ryouta nieco zaniedbał treningi, bo zwyczajnie nie miał na nie czasu, to i tak zamierzał dać z siebie wszystko i wygrać to starcie!

Aomine był pewny siebie i widać to było w każdym centymetrze jego ciała. Sposób, w jaki się poruszał, kazał Kise myśleć, że jest on naprawdę doświadczony na boisku. Jego ruchy były niezwykle płynne i pełne gracji, zupełnie nie pasowały do jego aparycji zwykłego, pospolitego nastolatka o przeciętnej urodzie.

Rozpoczęli rozgrywkę. Kise ustawił się pod koszem i przybrał pozycję obronną, skupił się na Daikim, kątem oka uważnie obserwując odbijaną przez niego piłkę.

- Grywasz regularnie?- zagadnął Aomine tym swoim mrukliwym głosem.

- Staram się.- Kise uśmiechnął się zdawkowo. Czyżby to była próba rozproszenia uwagi, aby ułatwić sobie zadanie i przebić się przez jego obronę? Ale Daiki nie wyglądał na takiego, co by szedł na łatwiznę. Zdawało się, że zagadał tak o, żeby po prostu nie grali w ciszy.- Przez studia i pracę nie zawsze wychodzi, ale... - Aomine ruszył na kosz, ale Kise zablokował mu drogę. Ciemnoskóry zgrabnie wyminął go, jednak Ryouta przyspieszył i ponownie wykonał blok. Daiki uśmiechnął się lekko, po czym cofnął kilka kroków, jakby chciał się z nim podroczyć.- ... ale jeśli da radę, to przynajmniej raz w tygodniu gram z Kurokocchim – dokończył Ryouta z drapieżnym uśmiechem. Nie da mu zdobyć punktu!

Do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz