Rozdział 5

285 35 0
                                    

 W pierwszej kolejności pomyślał, że Kagami zabije go – mało tego, on go ZAJEBIE – kiedy dowie się, że zaprosił Kise Ryoutę na mecz Igrzysk Azjatyckich w koszykówce... zaraz po tym jak zaprosił jego, Kagamiego, z czego ten oczywiście bardzo się ucieszył.

W drugiej kolejności Aomine przeszło przez myśl, że zachowuje się niedorzecznie i nie powinien tracić tak ważnego biletu na kogoś, kogo zna od paru dni.

Na koniec zaś pomyślał, że jest skończonym idiotą, bo to zaproszenie było jak propozycja randki.

Bardzo, ale to bardzo fajnej randki.

Dokładnie takiej, na którą sam chciałby iść.

- Jasne – powiedział Kise po całej wieczności (która trwała może trzy sekundy), tym samym skazując Aomine na wieczne potępienie w piekle zwanym Kagami Taiga.- Z ogromną chęcią! Kurde, nie spodziewałem się! Czaiłem się, żeby kupić bilety, ale tak szybko się wyprzedały, a ja akurat byłem w pracy...

- Yyy, no, ja to samo – bąknął Aomine, który od dłuższej chwili siedział na swoim łóżku po turecku, pocąc się ze stresu.- Fajnie... heh...

- Ale jesteś pewien?- zapytał powoli Kise, a jego szczera i niewinna niepewność w głosie nieomal zabiła ciemnoskórego.- Bilety były drogie, a ja, jakby nie patrzeć, jestem ci zupełnie obcy...

- Jestem pewien.- Cofnij. To on sam właśnie skazał się na wieczne potępienie.

- No dobrze.- Kise nie brzmiał co prawda na przekonanego, ale nie drążył tematu.- Zgadamy się w takim razie co do miejsca i godziny spotkania.

- Okej.

- A tak w ogóle... Chciałeś pogadać o czymś konkretnym? Czy tylko tak o?

Aomine byłby skończonym imbecylem, gdyby w tym momencie powiedział Kise, że nie jest gejem i że Ryouta w żaden sposób go nie interesuje – jedyne, co by w ten sposób osiągnął, to uchroniłby się przed śmiercią z rąk Kagamiego, bo po czymś takim blondyn na pewno stwierdziłby, że już nie ma ochoty iść na ten mecz.

- Tak o – mruknął Aomine, opadając ciężko na poduszki.- Głównie ciekawiła mnie historia kraba. No i jak do tej pory nie zapytałem cię, co studiujesz.

- Taaak...- W głosie Kise rozbrzmiało wahanie.- Uhmm... A tak w ogóle, Aomine-kun...

- No?- Daiki zestresował się, słysząc ten dziwny ton. Poczuł, że robi mu się gorąco.

- Nie wiem, czy zdawałeś sobie sprawę z tego, że... jesteśmy... na tej samej uczelni.

- Ah – bąknął Aomine, czerwieniąc się na twarzy.- Noo... Dowiedziałem się dzisiaj.

- Ja też – parsknął cicho Kise.- Kurokocchi mi powiedział... Wiesz, strasznie mi głupio, że cię nie poznałem. Kurokocchi jest w trzecim składzie waszej drużyny, bywaliśmy już na waszych meczach, i nie potrafię stwierdzić, dlaczego cię nie poznałem, gdy się spotkaliśmy po raz pierwszy.

- Spoko – mruknął Daiki, uspokajając się powoli. Rozluźnił się i ułożył wygodnie w łóżku.- Nie żebym był jakoś specjalnie popularny – dodał.- Ty z kolei jesteś modelem. Co prawda nie przeglądam magazynów ze stringami męskimi, ale podobno masz sporo fanek na uczelni.

Kise zaśmiał się lekko na wzmiankę o stringach. Aomine pomyślał, że to miły śmiech – taki przyjemny dla ucha. W ogóle głos Kise był przyjemny. Daikiemu przeszło nawet przez myśl by zapytać go, czy aby przypadkiem gdzieś nie śpiewa, ale powstrzymał się.

- W każdym razie, też cię nie poznałem – powiedział jeszcze.- Kagami mnie olśnił.

- Czujesz się niezręcznie?- zapytał cicho blondyn.

Do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz