- Co to ma znaczyć, że „zaprosiłeś Kise"?
W swoim dziewiętnastoletnim życiu Daikiemu rzadko zdarzało się przełykać ślinę z powodu zaschniętego ze stresu gardła. Odkąd skończył piętnaście czy szesnaście lat, w zasadzie nie zdarzało mu się to w ogóle. Nawet gdy zaprzyjaźnił się z Kagamim, który był typem nerwusa i wiecznie się na niego o coś wkurzał (często całkiem słusznie).
Tego dnia Aomine po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna, gardło miał suche jak wiór, a czoło mokre od potu. Zupełnie jakby cała jego ślina nagle przeniosła się na czubek głowy, tak o.
Kiedyś musiało do tego dojść – musiał znaleźć chwilę, dogodny moment, by przyznać Kagamiemu, że dość pospiesznie i może nieco pochopnie zaprosił Ryoutę na mecz Igrzysk Azjatyckich. Wybrał ten moment teraz, kiedy siedzieli po zajęciach w Maji Burgerze – on z zestawem Maji (potrójne mięso z zielskiem, warzywami, ale co najważniejsze z sosem teriyaki, do tego powiększone frytki i duży kubek coli), Taiga tradycyjnie z trzydziestoma klasycznymi małymi burgerami (z czego w trakcie wyjaśnień Aomine o jego zbrodni, Kagami zdążył wsunąć już trzy).
- No...- bąknął Aomine, ukradkiem przecierając czoło.- To nie tak, jak myślisz.- Nie zabrzmiało to dobrze, ale nie wiedział, jak zacząć się tłumaczyć. Nigdy przed nikim nie musiał i nie chciał tego robić, dopiero teraz czuł, że tak wypada.
- Zaprosiłeś Kise?- Kagami opuścił dłoń z czwartym burgerem na blat stolika.
Daiki chwycił tymczasem za kubek coli i wyssał przez słomkę prawie połowę, dając sobie czas na zastanowienie – potem musiał jeszcze trochę odczekać, bo kostki lodu w napoju sprawiły, że jego mózg na chwilę zamarzł.
- Kiedy z nim ostatnio gadałem...
- Wczoraj?
- N-nie, to było trochę wcześniej, przez telefon...
- Mów dalej.- Głos Kagamiego był warkliwy.
- Więc kiedy z nim gadałem, tak o, o takich tam duperelach i gównach, to on się mnie spytał, czy ja bym chciał grać kiedyś w reprezenta-
- Jasne, że tak – przerwał mu parsknięciem Kagami.- W Utsunomiya Brex, bo gra tam Kousuke Takeuchi. Każde to dziecko to wie.
Aomine nie był tego taki pewien, ale nie powiedział tego głośno.
- No i okazało się, że on też go uwielbia, i zaprosiłem go odruchowo na mecz – dokończył Daiki na jednym wydechu.
- Aha.- Kagami, nie spuszczając z niego oka, pochłonął trzy burgery jeden za drugim.- To koniec?
- Ta.
- Czekaj, czekaj.- Taiga roześmiał się lekko, kręcąc głową.- Wróć do fragmentu, w którym wytłumaczyłeś mu, że najpierw zaprosiłeś na ten sam mecz MNIE, a dopiero potem JEGO, przy czym uświadomiłeś go, że nie masz trzeciego wolnego biletu.
Aomine westchnął ciężko. Tak czuł, że skończy się to w ten sposób – Kagami będzie sarkastyczny i wredny, on będzie miał wyrzuty sumienia, a to wszystko z jego winy, w dodatku cały ten opierdol był jak najbardziej na miejscu i mu się należał.
- Nie było takiego fragmentu – mruknął posępnie, biorąc do ust frytkę.
- Ahh, zapomniałeś mi go opowiedzieć?
- Nie.- Daiki spojrzał na niego ze zrezygnowaniem.
- Nie zapomniałeś?- Kagami pochłonął kolejnego burgera.- Czyli pominąłeś go specjalnie, żeby mnie wkurzyć?
- Nie – westchnął ciemnoskóry, ze zrezygnowaniem opadając na oparcie swojego fotela.
- Nie zapomniałeś, nie pominąłeś, czyli chcesz powiedzieć, że Kise nie wie, że idę z tobą na mecz?
CZYTASZ
Do Ciebie
FanfictionKise Ryouta za namową przyjaciela zakłada profil na tinderze. Po drugiej stronie miasta to samo robi Aomine Daiki. Między ich historiami jest jednak pewna różnica: tylko jeden z nich szuka chłopaka. Przypadek chciał, że chłopcy trafiają na swoje pro...