Rozdział 11

247 37 11
                                    

 „Jutro po zajęciach na naleśniki?"

Wiadomość wyświetliła się akurat w momencie, gdy Kise trzymał swojego smartfona w dłoniach, dzięki czemu chłopak mógł od razu odczytać ją i wysłać odpowiedź:

„Pewnie, że tak! Biorę z malinami ♥"

Uśmiechnął się promiennie, czując jak poprawia mu się humor. Co prawda nie miał dziś jakiegoś specjalnie najgorszego – ot, trochę dopadł go mętlik w głowie po tym, jak zakończyli z Aomine grę one on one na sali gimnastycznej. Ale po zajęciach miał wolny wieczór i wybrał się z koleżankami na ich tradycyjny środowy wypad na karaoke, po którym cała grupka postanowiła pójść jeszcze na drinka czy dwa. Skończyło się na pięciu i Kise trochę się chwiał, jednak umysł wciąż miał przytomny.

Świetnie, a więc jutro po zajęciach pójdą z Kuroko na ich ulubione naleśniki. Tetsuya pewnie zamówi tego z jagodami albo jabłkami z cynamonem. A może tym razem wezmą coś na słono? Nieee, na pewno nie – ilekroć tam chodzili z zamiarem kupienia czegoś innego niż ich ulubione naleśniki, i tak kończyło się na tym, że brali te, co zawsze.

Kise właśnie odpalił instagrama, by przejrzeć nowe relacje, kiedy nagle jego komórka zaczęła wibrować mu w dłoni. Chłopak drgnął z zaskoczeniem, a jego zdziwienie jeszcze bardziej się powiększyło, gdy zobaczył, kto dzwoni – to był Aomine Daiki.

Ryouta spojrzał niepewnie najpierw na jego imię i nazwisko wyświetlane na komórce, potem na godzinę widoczną w rogu ekranu (dochodziła druga w nocy), a na koniec na swoje własne otoczenie, to jest łazienkę oraz tron, na którym właśnie siedział.

Nie, nie, nie może odebrać. To zdecydowanie nie najlepsza pora.

Wyciszył telefon i odłożył go na zamknięty kosz na pranie.

Kiedy zakończył czynności naturalne, umył ręce i założył opaskę na włosy, by grzywka nie opadała na czoło. Pijany, czy nie pijany, to była środa (a raczej już czwartek), a Kise nigdy nie rezygnował ze swojej środowej maseczki z wyciągu z ogórka.

Właśnie skończył smarować nos, uzupełniając ostatnie widoczne ślady skóry, kiedy jego komórka rozbrzmiała ponownie. Kise znów drgnął odruchowo; zupełnie zapomniał, że Aomine przed chwilą do niego dzwonił. Oczywiście, widział na ekranie telefonu, że to znowu on.

Czego mógł chcieć tak późno w nocy?

Ale Kise nie mógł odebrać – miał dłonie upaćkane maścią. Zmył ją dokładnie z palców, lecz gdy wytarł już dłonie, telefon przestał dzwonić. Nie zdążył odebrać.

Zamyślony, wyszedł z łazienki, wgapiając się w komórkę. Lekko się zataczał, ale nie obijał się przesadnie o ściany (może tylko o jedną, tuż przy wejściu do jego sypialni).

Czemu Aomine dzwonił do niego tak późno w nocy? Właśnie wybiła druga, więc owszem, było już bardzo późno. Co prawda obaj byli dorośli i Kise domyślał się, że podobnie jak on, Daiki też nie chodzi grzecznie spać, by wypocząć na rano, ale akurat tego dnia blondyn miał rozpocząć zajęcia dopiero od dwunastej, był więc usprawiedliwiony. A Aomine? Nawet jeśli szedł później na zajęcia, to po co do niego dzwonił?

Co prawda pograli sobie razem w kosza... no ale Kise nie określił się, czy chce mieć z nim taki bliski kontakt, jak do tej pory. Napomknął mu o dystansie, ale Daiki chyba nie wziął sobie tego do serca.

No, nieważne. Skoro dwa razy z rzędu nie odebrał, to Aomine na pewno pomyśli, że...

Kolejne wibracje zaatakowały jego komórkę i teraz zdawało mu się, że są bardziej natarczywe. Zszokowany, uniósł telefon do twarzy. To był znowu Daiki! A więc sprawa chyba była poważna...

Do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz