~1.3~

128 2 0
                                    

Po dłuższej chwili jazdy w ciszy, dojechali pod apartamenty, gdzie siwo włosy został wyrzucony z auta. - Czekaj na wiadomość. Jeden fałszywy ruch i ona ginie. - zastraszył porywacz, po czym odjechali.

- Dzień dobry! - krzyknął do grupki osób stojącej obok. - Czy mogliby mnie państwo rozkuć?

- Jasne, jasne. A co się panu stało? - zapytał jeden z nich niszcząc kajdanki.

- Nic, nic wszystko jest okej. Znajomi tak tylko... Dziękuję bardzo! - krzyknął i pobiegł w stronę garażu. - Ajaj... No tak... - zasmucił się. Przecież jego ukochany pojazd został rozerwany na drobne kawałki. - Jest jak jest... - wzruszył ramionami i wziął pomarańczowy motocykl, który zresztą też miał od Dii. Włożył kluczyki do stacyjki, po czym je przekręcił. Wyjął telefon i załadował nową kartę. Faktycznie, były na niej jedynie trzy numery: "!!!", "1", "2". - No to sobie teraz poczekamy... - westchnął. Było słychać tylko stukot silnika. Rozejrzał się dookoła. Nie widział nikogo, poza sobą. Może to jednak jakiś żart z tym porwaniem? Może chodziło tylko o zastraszenie? Telefon zawibrował. Czyli jednak. Obserwowali, wiedzieli kiedy był gotowy. Chłopak niepewnie włączył ekran. Jego oczom ukazały się dwie wiadomości od kontaktu "!!!". Przełknął ślinę i po cichu zaczął czytać: "Pod numer zapisany '1' wyślesz wiadomość, w której musisz napisać, że chcesz się spotkać osobiście, bo dowiedziałeś się o krecie w waszych szeregach i zależy Ci, by jak najszybciej pozbyć się szczura. Wyślesz GPS'a z ustronnego miejsca.", "Następnie gdy ta osoba dotrze na miejsce, bez słowa ugodzisz ją nożem i odjedziesz. Pamiętaj w treści wiadomości uwzględnić fakt, że jest to Twój nowy służbowy numer. Po wykonaniu tego zadania wyślij do mnie wiadomość zwrotną 'zrobione'." - Co jest... Ja pierdole, co?... Jedynka i dwójka to są jacyś ludzie ode mnie?... - zasmucił się. Ubrał ciemne skórzane rękawiczki. Otworzył skrytkę w motorze, wyjął z niej czarną kominiarkę i nóż. Popatrzył na swoje ręce. - Proszę... - powiedział załamany. Ubrał maskę, a sztylet schował do kieszeni, aby szybciej móc go wyjąć. - Proszę... - powtórzył raz jeszcze, po czym ruszył.

Jako pierwsze miejsce spotkania, zdecydował wybrać się na zakon. Dokładniej na górkę za cmentarzem, gdzie zazwyczaj były zwoływane spotkania rodzinne. Prowadziły na nią stare schody zrobione z odłamków skał. Kilka starych, drewnianych ławek ustawionych w okrąg, wyłożony kamieniami. I to wszystko. To właśnie tu zazwyczaj wyjaśniały się spory. Czy tak będzie i tym razem? Ustawił swój pojazd tak, aby miał łatwą drogę ucieczki. Usiadł na ławce i na numer '1' napisał wiadomość: "Tu Erwin, nowy operacyjny numer. Nie uwierzysz kto kurwa jest szczurem z wczorajszego kasyna. Dawaj na miejsce gdzie była familiada robiona, opowiem osobiście." A zaraz po tym zamieścił SMS z lokalizacją. Schował telefon do kieszeni i poprawił swoją kominiarkę. Na odzew nie musiał czekać długo, bo już za parę chwil ujrzał czarno - niebieski samochód i wysiadającego z niego, niskiego, zamaskowanego mężczyznę.

- Nie gadaj, że... - szepnął po cichu sam do siebie.

- No hej, misiu kolorowy. - powiedział piskliwy głos.

Erwin nie myśląc długo, po prostu wyjął nóż z kieszeni i sprzedał staruszkowi kosę, tak jak on, zrobił to parę miesięcy temu. Wsiadł na motor i szybko odjechał. Odwracając się, zobaczył tylko jak mężczyzna upada na ziemię. - Starego?! Czego akurat jego?! Czego on, czego Kui?! - mówił sam do siebie. Można powiedzieć, że w końcu są kwita za tą poprzednią akcję. Zdawało się, że nie żałuje tego aż tak bardzo. Oczywiście, że nie chciał jego śmierci, bo dużo mu pomógł, ale chiński mąciciel zawsze pozostanie dla Erwina taki sam. Kochany, ale przerażający.

- Jego błąd, że zaufał na ślepo. - pomyślał. - Nie miał pewności, że to ja. Przyjechał sam, a poza tym nie odezwałem się do niego ani słowem. To nie musiałem być ja... - Chłopak zatrzymał się na poboczu i napisał "zrobione". Opuścił ręce, spojrzał na rozświetlone ulice. W jego ciemnozielonych oczach, przez łzy, odbijały się światła neonów. To spojrzenie wydawało się być już obojętne. Chwilę później otrzymał wiadomość zwrotną: "Wkrótce otrzymasz kolejne informacje." Minęła dosłownie chwila, kiedy telefon znów zawibrował. Wiadomość od kontaktu "!!!". Tym razem brzmiała: "Przed Tobą ostatnie zadanie. Zadzwonisz na numer zapisany '2' i poinformujesz, że chcesz się spotkać, bo jesteś szantażowany przez porywaczy Heidi i nie wiesz komu ufać. Poprosisz go o wysłanie GPS'a z ustronnego miejsca, gdzie możecie porozmawiać." , "Pamiętaj uwzględnić, by był sam i byś napisał w wiadomości o tym, że to Twój nowy numer służbowy. Gdy dotrzesz na miejsce spotkania postrzelisz osobę czekającą na Ciebie w nogi i odjedziesz bez słowa. Po wszystkim otrzymasz GPS'a z lokalizacją Heidi." Mężczyzna wyjął ze schowka broń.

Ta jedna rodzina ~ 5CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz