17. przyszłość - koniec

193 25 24
                                    

skaramusz pov

Siedziałem w swoim gabinecie i moich ubraniach guczi w drogim fotelu.
Przyszedł do mnie mój ukochany gang.
A raczej, ścislej muwiąc, moi przyjaciele nawet. Złota rybka, fujara, halina.
- Mamy sprawę. - muwi halina.
- walcie śmiało. Jakieś wieści od dziuni? - bo tak, dalej byliśmy w kontakcie.

- um... Nie. - muwi rybka - to bardziej poważna sprawa.

- dostałem się do zespołu - muwi fujara - ktoś mnie docenił i chciałem wyjeżdżać do fontanny. Żeby grać. Tak wiesz, na scenie i w ogóle i żeby ludzie mi klaskali, a nie wyśmiewali jak wy.

- okej, jedz. Tylko odwiedzaj i pisz często. O i reklamuj naszą firmę. - muwie. Jak fujara odejdzie nic się takiego nie stanie.

Nagle głos zabrała rybka
- ja też chciałam... Chciałam wrócić do morza. Moja rodzina za mną tęskni. I ja tęsknię za wodą i innymi rybkami.

Byłem w szoku.

Spojrzałem na haline.
- ale chyba ty mnie nie zostawisz?

Halina opuścił uszka. Był dziś ubrany w te zieloną sukienkę, ktorą mu kupiłem w monsztat.
- poznałem kogoś na tinderze.

Oh...

- i układa nam się dobrze, to chyba coś poważnego. To ten typ relacji, gdzie on zna twoje ulubione chrupki, kolor i ile łyżeczek słodzisz kawę.

- ale ja też znam twoje ulubione chrupki. Czitosy serowe. Twój ulubiony kolor to zielony, a ty nie pijesz kawy tylko czystą z gwinta.

- tylko ty i on tak dobrze mnie znacie. Ale wiesz... Chciałem miłości. Takiej na poważnie. Oświadczyl mi się i planujemy ślub.

- chociaż wie, że jesteś facetem?

- um... Powiem mu może po ślubie.

- a więc wy wszyscy mnie zostawiacie?

Złota rybka usiadła na moim biurku i mnie przytuliła.
- no coś ty zawsze będziemy gangiem. Jak będziesz nas potrzebować, wyślij nam wiadomość.

Przytulili mnie. Ich cała trujka.

Nie to że smutno mi się zrobiło.

W końcu jestem mafia gangsta i strzelam z pistoletu.

Ale coś we mnie na moment pękło.

- idźcie. - mówię

- i nie jesteś zły ani nic?

- nie. Tak wybraliście. Więc idzie. To wasz wybór. Ja sobie dam tutaj radę. Odkąd jae jest w szpitalu na odwyku i w więzieniu mam wolną rękę. Już was nie potrzebuje.

Potrzebuje...
Ale jeśli tego chcą...
Muszę im pozwolić odejść.

Ucieszyli się.
- dzięki skara, jesteś najlepszy. 💗

Wyszli z mojego gabinetu.
Miałem jeszcze masę ludzi pod moimi rozkazami, ale poczułem się trochę samotny.

Już dawno się tak nie czułem.

Westchnąłem stojąc sam w pustym pokoju. Wziąłem winko i się napilem.

Znowu będę musiał spędzać sam zimne wieczory... Samotnie. Albo... Czy jest sens? Sens dalej w ogóle żyć?

Bez moich ziomków będzie jak kiedyś. Będę samotny, sam.

Sam...

Ktoś nagle zapukał do moich drzwi.
- czego?!
- szefie...! To ważne! - usłyszałem zza drzwi
- co?!
- to pańska matka! Wyszła z więzienia!




^^^^^
Dziękuję za przeczytanie przygód Skaramusza i jego gangu ❤ że przeczytaliście moje wypociny ✨💅❤

I tak, ta końcówka to zapowiedzenie kolejnej części, która pojawi się wkrótce ✨💅 To jeszcze nie koniec historii o gangach i skaramuszu

Pojawi się również nowa książka o blondi justynce, przygodach w mondsztat, jak została gangstuwą i dragarzem ✨💅

Dzięki kochani i buziaczki ❤❤❤

Moje Ostatnie FandangoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz