Przesuwała wieszak za wieszakiem skubiąc wargę w gęście irytacji. Wiszący na ścianie zegar przesunął wskazówkę o kolejną minutę, która w tej chwili była cenniejsza niż złoto. Jak na złość nie potrafiła znaleźć nic w czym prezentowałaby się godnie podczas prezentacji obrazów konkursowych. Na samą myśl jej żołądek wiązał się w supeł, a głowa zaczynała pulsować. Od zawsze źle znosiła stres szczególnie przy tak ważnych sprawach.
- Modlisz się do tej szafy czy co?- Roześmiany głos dotarł do jej uszu wybudzając ją. Otaksowała wnętrze szafy po czym jękła i z męczeńskim wzrokiem odwróciła się w kierunku przyjaciółki. Alison wspierała się jednym ramieniem o framugę drzwi. Była ubrana w granatową kwiecistą sukienkę, przez talię miała przepleciony pasek, a na ramionach miała zarzuconą czarną marynarkę. Na nogach natomiast miała nieśmiertelne martensy.
- Nie potrafię znaleźć żadnych odpowiednich ciuchów i czuje się jakbym miała skonać.- Fioletowowłosa parsknęła po czym odepchenła się od framugi i ruszyła w kierunku szafy Mai.
- Nie dziwię się, że nie potrafisz nic znaleźć. Gdybym ja miała taki syf sama miałabym problemy. -Maya przewróciła oczami na komentarz współlokatorki. Faktem było, że nigdy nie należała do osób, które utrzymują porządek lecz jej to nie przeszkadzało tak długo jak nie tworzył się nowy rodzaj grzyba lub nie powstawała cała kolonia szczurów.. Zdecydowanie musiała zmienić nawyki-Trzymaj, myślę że się nada.- Dziewczyna wyciągnęła rękę z materiałem w kierunku rudowłosej po czym wyszła z pokoju. Maya przyjrzała się owemu materiałowi który okazał się bordowym kombinezonem,o którego istnieniu zapomniała. Niewiele myśląc przebrała się i spojrzała w lustro. Wyglądała jej zdaniem dobrze.Rękawy były wykonane z siateczki i kończyły się lekko przed nadgarstkiem, dekolt w kształcie sera pięknie odsłaniał jej obojczyki. I naszyjnik, z którym nigdy się nie rozstawała, była to srebrna celebrytka z sercem. Góra jak i dół kombinezonu były jednolite a talię przeplatał materiałowy pasek delikatnie ciemniejszy niż reszta stroju. Włosy miała rozpuszczone i założone za ucho. Na twarzy miała lekki makijaż a na stopach swoje kochane baleriny. Uśmiechnęła się do swojego odbicia po czym sięgnęła po perfumy. Gdy stwierdziła, że nie potrzeba jej więcej poprawek wyszła z pokoju i udała się do holu gdzie w pośpiechu zarzuciła na siebie płaszcz i wzięła torebkę. Gdy upewniła się, że wszystko ma spojrzała na przyjaciółkę, która przyglądała jej się bardzo uważnie
-Coś nie tak?
- Nie, po prostu wyglądasz genialnie!
Klimov uśmiechnęła się delikatnie po czym spojrzała na zegarek w telefonie by stwierdzić, że jeśli zaraz nie wyjdą to się srogo spóźnią.
Obie wymaszerowały z domu po czym biegiem udały się do wyjścia, a następnie na postój taksówek. Na ich szczęście załapały się na jedyną wolną.
- Na Gramercy Park poprosimy.- Taksówkarz kiwnął głową, po czym ruszył w wskazanym kierunku.**
"The National Arts Club" było miejscem, do którego zawsze chciała się wybrać. Było jej małym prywatnym marzeniem. A teraz była tu, stała na marmurowej podłodze i nie potrafiła uwierzyć w to, że faktycznie tam jest. Przed nią rozpierał się widok sztuki w każdej postaci, zaczynając od obrazów kończąc na wyrobach szklanych. Nie mogła odpędzić wzroku, który napawał się każdym najmniejszym detalem. Wiedziała jednak, że będzie mieć jeszcze czas na rozejrzenie się. Teraz musiała zająć zająć tym po co tu przyjechała. Jej humor natychmiast uległ pogorszeniu, gdyż nigdy wcześniej nie przedstawiała swoich obrazów komuś innemu niż Alison czy Pani Davies. A teraz miała przedstawić prace przed samym dyrektorem obiektu, który znany był jako osoba surowa i dość wymagająca. Odetchnęła głęboko i ruszyła w kierunku swojej pracy, która przy dłuższym przyglądaniu się wprawiała ją w dreszcze. Na szczęście po jej prawej stronie znajdowała się Anderson co nieco dodało jej otuchy.
— Jak myślisz jak wygląda ten cały dyrektor? Ja zakładam, że pewnie jest stary i posiwiały bo tacy zazwyczaj są dyrektorzy.- Maya parskła w duchu będąc wdzięczną za oderwanie jej na chwilę. Za ich plecami dało się usłyszeć chrząknielęcie przez co obie zwróciły swój wzrok w kierunku postaci za nimi. Ową postacią okazała się Pani Davies przez co obie automatycznie wyprostowały się i zmieszały. Kobieta zmierzyła je wzrokiem pełnym dezaprobaty po czym przemówiła.
— Myślę, że nie przystoi dyskutować o tym jak wygląda dyrektor. Zamiast tego radziłabym przygotować się do prezentacji obrazów. Pamiętajcie nie same dzieło ale autor również podlega ocenie.- Po tych słowach udała się w sobie znanym kierunku.
— Ta to potrafi dopiero zepsuć nastrój- burknęła Alison po czym odeszła do swojej pracy. Mai nie pozostało nic innego jak zrobić to co koleżanka. Dwadzieścia minut później nadszedł czas prezentacji. Wszyscy zebrani zajęli miejsca dla nich wyznaczone. Klimov powtarzała w głowie by się nie wygłupić bo taka szansa zdarza się bardzo rzadko. Z lekkim opóźnieniem zauważyła jak ludzie milkną i spoglądają w jednym kierunku. Na podeście stał mężczyzna z kruczoczarnymi włosami i lekkim zarostem przysłaniającym jego szczękę. Miał na sobie ciemną koszule a do tego garniturowe spodnie. Z całej jego postawy biła surowość, ale i także coś co wzbudzało ciekawość. U jego boku znajdowała się kobieta ciemnymi włosami ubrana w długą, przylegająca do ciała białą suknie. W rękach trzymała tablet, a w jej lewym uchu znajdowała się słuchawka. Stojacy bliżej wejścia ciemnoskóry mężczyzna z krótkimi włosami, który przedstawił się jako Dominic Garcia przemówił.
— Dyrektor Nicholas Sheridan i jego asystentka Valery Villin ocenią wasze pracę i zadecydują, która zawiśnie na ścianach tej oto galerii. Zwycięzca oczywiście zgarnie też inne nagrody, które omówimy z nim po wygranej. Nie przeciągając życzę wam wszystkim szczęścia.- po ostatnim zdaniu wyszedł co zdziwiło Klimov, ale od razu przywróciła się do porządku. Zanim powiodła wzrokiem w kierunku mężczyzny Alison pochyliła się w jej stronę i wyszeptała
— Muszę przyznać niczego sobie jest ten dyrektorek.
Przez następne półgodziny prace były poddawane ocenie. Dyrektor nie szczędził w komentarzach co bardziej stresowało dziewczynę. I nawet teraz gdy przyglądał się jej pracy miała ochotę wyć z nerwów. Przyjrzała się dokładnie mężczyźnie, jego włosy nie były długie i lekko kręciły się na końcach. Szczękę miał ostrą jakby rzeźbioną w marmurze. Był wysoki i dobrze zbudowany. W pewnym momencie zauważyła, że ów mężczyzna przygląda się jej przez co chrząknela i założyła włosy za ucho błagając by rumieńce jej nie zdradziły. Dyrektor pochylił się w kierunku swojej asystentki, do której coś wyszeptał co ta natychmiast zapisała i bez słowa udał się dalej. Dziewczyna delikatnie rozluźniła się i spojrzała na Alison, która jak zawsze była pewna siebie i nawet krytyka mężczyzny nie zmieniła jej postawy.
— Dobrze na dziś wam dziękuję, wyniki zostaną ogłoszone wkrótce.- Ciepły alt asystentki rozniósł się po pomieszczeniu informując o zakończeniu i możliwości powrotu do domu. Dziewczyna znów spojrzała w kierunku Alison po czym wzięła swoje rzeczy i wyszła w kierunku wyjścia. I mogłaby przysiąc, że aż do zamknięcia się za nią drzwi czuła na sobie wzrok niebieskich tęczówek.Witam was w kolejnym rozdziale!
Powoli ruszamy do przodu, także to tylko kwestia czasu zanim poznacie nowe postacie.
Dziś wyjątkowo bez tajemniczej osoby, ale nie bójcie się pojawi się za niedługo.
Czekam na wasze komentarze
Do następnego, Wasza Venenum
CZYTASZ
Fatum
Novela JuvenilDwie dusze, jedna historia. Poznali się juz dawno choć o tym nie pamiętają. Czy los ich połączy? Czy rozdzieli bezpowrotnie? Czy to wszystko było tylko przypadkiem? - Wiedziałeś, że w łacinie fatum oznacza przeznaczenie? Jesteś moim fatum.