ROZDZIAŁ 12

1.3K 72 38
                                    

SYRIUSZ I REMUS

Przyjazd do Hogwartu w piątek miał swoje plusy - cały weekend bez nauki i wolny czas na spędzenie go razem, z czego z chęcią planowali skorzystać Syriusz i Remus. Po wczorajszym oświadczeniu Jamesa, nikt nie zasnął przed północą, w Pokoju Wspólnym dyskutując do ostatniego gryfona na temat możliwych konsekwencji i wad tak poważnej decyzji tak niepoważnej osoby. Lily skomentowała to tylko cichym "zapomnij" i zarumieniona zrezygnowała pierwsza z dyskusji szybko udając się do pokoju. Rumieńce nie umknęły Remusowi, który widząc nawet lekki uśmiech na twarzy dziewczyny sam nie mógł go opanować u siebie. Dodatkowo Syriusz przez cały późny wieczór nie opuszczał go choćby na chwilę, może trochę za bardzo czepiając się jego zagrania z Lily, ale Remus nie mógł na to narzekać - Black zazdrosny, to ktoś kto wyjątkowo umiejętnie okazuje uczucia. Nic też dziwnego, że gdy inni byli zajęci naśmiewaniem się z pomysłów Pottera, dwójka gryfonów wykorzystała okazję i wymknęła się na nocny spacer po szkole, skończony dość szybko, na wieży astronomicznej, z rozpiętymi spodniami i zdjętymi bokserkami do połowy ud. Gdy wrócili do Pokoju Wspólnego, każdy tam przebywający doskonale wiedział lub przynajmniej domyślał, co działo się chwilę wcześniej, jednak, znając sytuację z wakacji, wszyscy postawili przemilczeć zachowanie tej dwójki, ciesząc się, że ci są ze sobą pogodzeni. Po północy każdy w końcu powędrował do pokoju i poszedł spać. Black korzystając z tego, że pijany James i wstawiony Peter szybko udali się w objęcia Morfeusza, sam położył się w łóżku szatyna, który bynajmniej nie zamierzał tego komentować, zbyt bardzo ciesząc się z choć jeszcze jednej dłuższej chwili w ramionach bruneta. Cały weekend Huncwoci spędzili nad planowaniem żartów i realizowaniem ich w najmniej odpowiednich momentach, bowiem już przez dwa dni zdążyli zebrać kilka punktów dla domu, bynajmniej nie pozytywnych i dostać karę w postaci szlabanu. Tak też pod koniec weekendu - niedzielny wieczór, Peter i Remus spędzili na układaniu składników do eliksirów, u profesora Slughorna, natomiast Syriusz i James musieli wyczyścić wszystkie nagrody w Izbie Pamięci. Gdy cała grupka zmęczona wróciła do Pokoju Wspólnego nie obyło się bez pouczenia od Lily, która na celownik szczególnie wybrała sobie Jamesa, który to obiecał zostać prefektem, a czasu miał coraz mniej. Remus doskonale widział te rumieńce i małe uśmiechy, gdy James cały późny wieczór chodził za dziewczyną i błagał ją o wybaczenie. Syriusz natomiast przez większość czasu, już spędzonego w szkole, albo wysłuchiwał kondolencji w sprawie swojego wuja, albo namawiany był przez wszystkich do decyzji, by jednak przystąpić kolejny rok z rzędu do wyborów drużyny, albo wysłuchiwał od nauczycieli, że jego zachowanie jest nieodpowiednie, nie obyło się także bez spędzania czasu z szatynem, choć tego było mniej i widzieli się tylko wtedy, gdy Remus zgadzał się korzystać z ich zabaw i robienia żartów innym. Poza tymi krótkimi chwilami Remus bynajmniej nie unikał Syriusza, wręcz przeciwnie, bardzo chciał znajdywać choćby chwilę, by przytulić albo pocałować swojego chłopaka, ale czas zajmowało mu wszystko związane z rezygnacją z miana prefekta. Tak też cały weekend chodził od gabinetu dyrektora do gabinetu McGonagall i pomagał w uporządkowaniu wszystkiego, a także pomagał w wybraniu kilku osób, nadających się na takowe stanowisku, nie omieszkując napomknąć dobrego słowa na temat Jamesa. Z Lily wytłumaczyli sobie wszystko j nawet dziewczyna, niechętnie bo niechętnie, ale potwierdziła, że nie dziwi się decyzji Remusa. Przez cały weekend Lupin potajemnie liczył też, że może uda porozmawiać mu się z Hamishem i nawiązać do prezentu podarowanego szatynowi w wakacje, ale chłopak tak jakby z premydytacją go unikał, a Remus nie miał ani czasu, ani siły, ani ochoty na zabawy w kotka i myszkę, dlatego zwyczajnie nie zrobił z faktem Fratera nic. Gdy w niedzielę wieczorem, Huncwoci siedzieli w Pokoju Wspólnym i odpoczywali po skończonych szlabanach, przez przypadek Dorcas nawiązała w rozmowie do kłótni Remusa i Syriusza, rozpoczynając na ten temat nową dyskusję z innymi gryfonami, przez co Syriusz i Remus do łóżek udali się z przygnębieniem i chowaną urazą. Nie mieli kryzysu, bo tak postanowili, ale rany które sami sobie zadawali, szybko się nie goiły, rozdrapywanie ich przez innych, także w tym nie pomagało. Tylko James i Peter rozbawieni wpadką Cartera, gdy to na obiedzie rozwalił talerz z zupą o posadzkę, poszli spać z dobrymi humorami, do ostatniej chwili starając się rozbawić gryfonów.

"Bywają noce, gdy wilki milczą i tylko gwiazda wyje." ||WOLFSTAR||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz