SYRIUSZ
Jak to często bywa, u Syriusza, nic nie szło po jego myśli. Plany o szybkiej naprawie motoru i niespodziewanych odwiedzinach u Remusa spełzły na niczym, gdy okazało się, że tak naprawdę jego nowa zabawka jest tylko zewnętrznie zachowana, w środku bowiem była totalnym wrakiem. Jednak jeśli Black sobie coś postanowi, to choćby nie wiedział co, dotrzyma obietnicy lub osiągnie cel, dlatego już następnego dnia po wyjeździe Remusa, zaczął całymi godzinami przebywać w komórce i przy użyciu mugolskich narzędzi, które pan Fleamont podobno dostał od sąsiada, krok po kroku naprawiał wszystkie, nawet najmniejsze usterki. Przy naprawie motoru mijał mu czas, z godziny, zrobił się dzień, z dnia tydzień, a z tygodnia miesiąc i zanim Syriusz się obejrzał, był już prawie koniec lipca, a z Hogwartu przybyły listy z wynikami z Egzaminów i potrzebna lista książek. Przez cały ten czas, gdy on uporczywie naprawiał, czyścił i przygotowywał motor, Jamesowi została przypisana rola sekretarki. Tak też jeśli jakiś list, czy to od Andromedy, Petera, Richarda czy Remusa przychodził, Potter w imieniu Blacka odpisywał na nie, co po pewnym czasie zaczęło niezwykle irytować okularnika, by w pewnym momencie wydrzeć się na Syriusza, że ma faceta i przyjaciół, a nie tylko pieprzony motorek i ma w końcu zacząć żyć. To ruszyło wyjątkowo bruneta, który przestał się odzywać do Jamesa, przez co musieli interweniować rodzice okularnika, by w końcu dwójka przyjaciół się pogodziła. Od tamtej pory, Syriusz miał wyznaczone dwie godziny pracy przy maszynie, a później spędzanie czasu jak normalny człowiek, a James przestał być sekretarką szarookiego. Dodatkowo zdążyli już umówić się z Peterem i Remusem na Pokątnej, by obgadać wyniki SUMów i kupić potrzebne książki, dwa dni przed planowanym spotkaniem Black w końcu mógł pochwalić się przed Potterami swoim ukończonym arcydziełem, jak nazywał swój motor. Sama naprawa mu jednak nie wystarczyła i chyba pierwszy raz w życiu przeczytał tyle książek o magii związanej z przemieszczaniem i lewitacją przedmiotów, tak też z wielką pomocą Fleamonta i swoją nową wiedzą podrasował maszynę, która teraz była jedyną w swoim rodzaju, po dokończonych drobiazgach takich jak kolor i polerowanie, motor prezentował się jak ideał, a właściciel nie mógł wyjść z podziwu i gdyby nie upomnienia Jamesa, pewnie siedziałby do późna w nocy, podziwiając tylko swoją nową zabawkę.
Tego samego wieczoru Syriusz i James rozmawiali z rodzicami okularnika o jutrzejszym wyjeździe do ich przyjaciela. Z początku Fleamont i Euphemia do pomysłu podchodzili jak "Chyba spadliście z mioteł i się w głowę uderzyliście" albo "kategorycznie zabraniamy takich szaleństw", ale im dłużej gryfoni tłumaczyli swoje racje, tym szybciej i łatwiej przchodziło rodzicom okularnika zrozumienie i zaakceptowanie ich pomysłu. W końcu po kilku godzinach rozmów i planów, doszli do porozumienia i stanęło na tym, że Syriusz i James mogą jechać do Remusa, ale o wszystkim mają rodziców okularnika informować i przede wszystkim uważać na mugoli, by ci nie zauważyli wspaniałej maszyny Syriusza i dwójki dzieci na niej siedzących, a także po przyjeździe do Remusa poprosić rodziców szatyna o niezwłoczne przysłanie potwierdzenia, że dotarli w jednym kawałku i akceptują niespodziewaną wizytę dwójki niesfornych urwisów. Gdy byli już w pokoju okularnika, James i Syriusz długo jeszcze rozmawiali o ich planie wtargnięcia do ogródka zielonookiego, by późno w nocy w końcu zasnąć.
Już od samej pobudki biegali jak wariaci po całym domu pakując najpotrzebniejsze rzeczy do przygotowanej wcześniej przez rodziców Jamesa torby z zaklęciem zwiększająco zmniejszającym. Po zjedzonym śniadaniu i kilku wykładach o bezpieczeństwie, w końcu mogli ruszyć w drogę, do małego domu na przedmieściach Cardiff, gdzie niespodziewający się ich przyjazdu, a raczej przylotu Remus pewnie dopiero jadł śniadanie, albo siedział nad książkami. Syriusz już nie mógł doczekać się spotkania z chłopakiem, a James z przyjacielem. Dodatkowo miała być to okazja, by Black poznał rodziców swojej drugiej połówki, co delikatnie mówiąc go stresowało i gdyby nie uspokajające argumenty Jamesa, pewnie już w połowie drogi zwróciłby z powrotem do domu Potterów. Było przed południem, gdy na horyzoncie ukazało im się małe rodzinne miasteczko Remusa, a przyjaciele trochę zmęczeni podróżą, odetchnęli z ulgą, nie mając za sobą żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Będąc już naprawdę blisko domu szatyna zaczęli zastanawiać się, gdzie będzie im najlepiej wylądować, by nie wystraszyć rodziny Lupin, a także ich dalszych sąsiadów, bowiem ich dom faktycznie znajdował się z dala od innych. Planowane zatrzymanie przed furtką rozmyło się jak chmura na niebie, gdy Syriusz zagapiony na leżącego w pięknym ogrodzie, pod drzewem chłopaka, czytającego książkę, nie zauważył jak blisko ziemi są. Tak też przez niezdarność i zafascynowanie Syriusza Remusem, o mało nie zaorali połowy ogródka pani Hope Lupin, lądując dosłownie kilka metrów od zaskoczonego szatyna. Chwilę później James już uspokajał rodziców szatyna wysoko podniesionymi rękami, jakby się poddawał, a Syriusz właśnie krzyżował spojrzenie z Remusem.
CZYTASZ
"Bywają noce, gdy wilki milczą i tylko gwiazda wyje." ||WOLFSTAR||
FanficWolfstar ~ Rok szósty ~ Hogwart O tym jak uczucie zrodzone z przyjaźni się rozwija i na jakie wystawiane jest próby... O tym jak pewien młody wilkołak i przystojny animag zakochali się w sobie, nie przejmując tym, co powiedzą inni, widząc tylko sieb...