Rozdział IV

63 10 27
                                    

Bogdan została porwana, a ślad po niej i po Adaśku zaginął. Nasze stare, dobre jeszcze nie małżeństwo siedziało cicho na kanapie. Antek czytał książkę, Ola przeglądała tik toka. Byli przygnębieni. Tak bardzo chcieli razem wychować dziecko i stracili tą szansę. Przynajmniej mogli się jeszcze przez jakiś czas cieszyć życiem.

Pewnego dnia Antek zachowywał się dosyć dziwnie. Ola zapytała więc:

-Coś nie tak? Chodzisz jakiś zestresowany.

Na co on odpowiedział:

-Próbuje się do kogoś dodzwonić, ale nie odbiera.

Po dłuższej chwili tajemniczy człowiek odebrał od chłopaka, a ten wyszedł na korytarz.

-Cześć Franek, to ja Antek. Słyszałem, że pracujesz w firmie, która rezerwuje jakieś miejsca w restauracjach i innych tego typu miejscach. Mam prośbę. Wybierz jakąś romantyczną restaurację dla mnie i dla Oli. Taką wiesz, na randkę. Liczę na Ciebie - powiedział Antek.

-Dobrze, jak najbardziej - odrzekł Franek i się rozłączyli.

Następnego dnia miała odbyć się randka. Antek kazał Oli ubrać się w coś ładnego i powiedział co ma w planie. Dziewczyna się rozpromieniła.

-A po randce... Co chcesz robić? - zapytała z uśmiechem.

-Spać - rzekł Antek.

I od razu nastrój się spiepszył.

-To normalna randka, chcę od czasu do czasu gdzieś z Tobą wyjść - wtrącił jeszcze Antek.

Chłopak otworzył sms'a od Franka z adresem restauracji. Z początku szli po normalnych, ładnych dzielnicach. Potem weszli w jakieś dziwne miejsca. Wystrojona, kolorowa para idąca pośród osiedlowych gangusów. Patrzyli się na nich jak na porąbańców. Czuć było zapach papierosów i narkotyków. Dla niektórych w sumie normalna dzielnica, dzielnica nielegalnych proszków.

Stanęli przed restauracją. No dobra, nie do końca restauracją. Weszli do środka. Wnętrze budynku było dość mroczne, a czuć było to samo co na zewnątrz.

-Witajcie, zapraszam do stolika - powiedział jakiś mężczyzna.

-Nie no, my postoimy - odrzekła Ola.

-Nie pozwolę stać takim świetnym gościom - odpowiedział Bartek.

Tak, Bartek. Zgadnijcie kim został.

-B-Bartek?! - krzyknął Antek.

-Owszem, to ja. Miło was widzieć.

-Jesteś dealerem? - spytała zaciekawiona Ola.

-Jakoś tak wyszło. Prowadzę też firmę. Rezerwujemy ludziom miejsca w jakiś lokalach. Franek u mnie pracuje. Widzę, że polecił wam tą restauracje.

-Podziękuj mu. Tu jest naprawdę świetnie. Ten zapach.. Taki znajomy. Miód na moje nozdrza - powiedziała dziewczyna.

Antek stał nieruchomo. Nigdy nie przypuszczałby, że Oli spodoba się takie miejsce. Trochę się zmartwił, że właśnie tu odbędą się zaręczyny.

Zamówili sobie po kieliszku czerwonego wina i chleb bo tylko to mieli w lokalu. Mimo tego Oli nadal się podobało. Nagle do restauracji wpadła rozwścieczona kobieta.

-Policjantka! - krzyknął ktoś zza rogu.

Wszyscy się schowali. Na widoku zostali tylko Antek i Ola.

-O-Ola?! Antek?! - krzyknęła kobieta.

Ściągnęła kaptur, który zakrywał jej twarz.

-Co wy tu robicie?!

-Jesteśmy na randce... - odpowiedziała Ola.

-A to sory, nie przeszkadzam - oznajmiła Ala po czym usiadła przy stoliku i rzekła - jak skończycie to powiedzcie, będę kontynuować operację.

Trwało to może z 2 godziny. Antek postanowił zrobić to co miał na celu od początku. Poprosił, by Ola wstała. Wyjął z kieszeni pudełeczko i uklęknął.

-Olu, jesteśmy już ze sobą prawie rok. Kocham Cię nad życie i chciałbym spędzić z Tobą całą jego resztę. Czy wyjdziesz za mnie?

Nastała krótka cisza. Alicja czekała na odpowiedź podekscytowana całą sytuacją.

-No nie wiem - powiedziała Ola.

Chłopakowi na sekundę stanęło serce. Nie wiedział jak ma zareagować.

-Przecież żartuję! Oczywiście, że za Ciebie wyjdę! - zawołała dziewczyna.

-Chyba się zmoczyłem.... - powiedział cicho Antek.

Po kilku minutach Ala wstała i rzekła:

-Gratulacje, nie chce wiedzieć czemu wybraliście akurat ten lokal, ale dostałam zgłoszenie i muszę je wykonać. Zamknęłam w tym roku już jednego chłopa z naszej dawnej klasy, teraz muszę zamknąć aż dwóch. Ciężka ta robota powiem wam.

-Czekaj... Kogo zamknęłaś?! - zapytał Antek.

-Patryka. Natknęłam się na niego czytając magazyn o gorących rolnikach. Szukałam go od dawna... P-Patryka! Nie magazynu rzecz jasna... Powiedzieli o mnie nawet w wiadomościach. Szkoda, że wiele kobiet chciało go bronić. No trzeba przyznać, brzydki to on nie jest. W każdym razie, idźcie już, muszę znaleźć Bartusia i Franusia.

Nasza zakochana para wyszła z budynku. Całą drogę do domu Ola opowiadała jak miałby wyglądać ich ślub i kogo zaproszą. Na pewno wykluczymy cztery osoby: Patryka, Franka, Bartka i Adama. No sory, ale nie mają jak. Ola wykluczyła też jedną osobę...

Moi drodzy, to był IV rozdział. Dawajcie gwiazdki, obserwacje i komentarze, bo to bardzo motywuje 😋. Pozdrowionka i do widzenia.

Ola Fisz

Miłość od pierwszego wejrzenia [Antek X Ola FF] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz