15. Maski opadły cz. IV

121 9 6
                                    

Szłam między uczniami, nie wyróżniając się niczym. Nic ciekawego się nie działo, do momentu gdzie usłyszałam krzyki jakiegoś chłopaka. Krzyczał o jakiejś walce na palarni. Jako że nie miałam nic lepszego do roboty, postanowiłam zobaczyć widowisko. Gdy byłam już na tyle, by cokolwiek dostrzec, zobaczyłam tam Adriana. Nie był w najlepszym stanie. Bił się z jakimś typowym dresem z 4 klasy. Podbiegłam do nich i jako jedyna próbowałam ich rozdzielić. Przy czym sama dostałam w twarz. W ten sposób szybko skończyła się ich konfrontacja. Chłopak który to zrobił, od razu przestraszony się odsunął. Lekko uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym podeszłam, tak szybko że nawet nie zdążył nic zrobić. Dostał jedynie szybkiego liścia. Spiorunowałam resztę wzrokiem, oznajmując tym, że będą następni, jeśli zaraz stąd nie pójdą. Po kilku minutach wszyscy się rozeszli. Zostałam tylko z Adrianem. Bez słowa podeszłam do niego, po czym pociągnęłam do najbliższej ławki. Usiedliśmy na niej, a ja wyciągnęłam z plecaka małą apteczkę. Wzięłam to co potrzebne i zaczęłam opatrywać jego twarz.

Wiedziałam że chłopak wychowywał się w dość specyficznej rodzinie, jednakże nawet dobrze sobie radził, biorąc pod uwagę że od dziecka nie miał zbytnio opieki. Jego ojciec został ich, gdy urodziła się Amelka - jego siostra. Od tamtego momentu chłopak żył na własnych zasadach. Przez to że jego matka pracowała dużo, to on dostawał co tylko chciał. Jednakże nie był zadufany w sobie, jak moglibyśmy się tego spodziewać. On nie patrzył na pieniądze i rzeczy z nimi związanymi. Jego obchodzili jedynie ludzie. No i może bójki, bo to kochał najbardziej.

Właśnie chowałam wszystkie rzeczy z powrotem. Chłopak, patrzył się w niebo, które dzisiaj było ładne, lecz i puste.

-Przepraszam cię za wszystko, za to że zostawiłem cię no i za tą dzisiejszą bójkę - powiedział chłopak.
-Nic się nie dzieje, wiem że dla ciebie też to jest ciężkie - odpowiedziałam.
-chciałbym to zmienić ale.. - w tym momencie przerwał mu telefon który zaczął dzwonić. Chłopak odblokował urządzenie i od razu wstał z ławki. Posłał mi przepraszające spojrzenie, po czym odebrał i oddalił się w stronę szkoły. Siedziałam chwilę w ciszy. Nie trwała ona długo, bo już po paru minutach usłyszałam że ktoś siada obok mnie. Odwróciłam się w stronę tej osoby i ujrzałam Tobiasz. On również zaczął się patrzeć, przez co nasze spojrzenia skrzyżowały się. Bez słowa, podniósł rękę i skierował ją na mój policzek. Delikatnie go dotknął i kciukiem przejechał po ranie obok mojej brwi. Lekko syknęłam, na co on cofnął rękę. Poczułam dziwne zimno, przez to że opuściło mnie jego ciepło.

-krwawisz - oznajmił.
-życie - odpowiedziałam.

Znowu nic nie odpowiedział tylko jedynie wziął mi z rąk apteczke i sam ją otworzyłm. Wyciągnął z niej wodę utlenioną i mały plaster. Po tej czynności zabrał się za oczyszczanie mojej rany. Robił to z delikatnością, jakby bał że się rozlecę niczym porcelana. Gdy to skończył, jakby gdyby nigdy nic schował buteleczkę z powrotem i odwrócił się w stronę nieba. Boże co oni mają z tym niebem. Również się w tą stronę odwróciłam. W pewnym momencie odważyłam się  oprzeć głowę o jego ramię. Kątem oka zauważyłam że lekko się uśmiecha. On również oparł głowę tylko że o moją. Miło mi było w takiej pozycji, biorąc pod uwagę że jeszcze oplótł swoją rękę wokół mojej talii. Po pewnym czasie powiedział, co prostego jak i głupio uroczego dla mnie.
-tęskniłem...

◇◇◇
Hejka, sory za taką przerwę itp, ale no nie wiem czemu nie pisałam tak szczerze XD. Jako że teraz naszła mnie wena. Tak o 3-4 bo czemu by nie, to po prostu pisze. Mam nadzieje że się podoba.

Kocham xx

(589 słów, 08.05.2022)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 08, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zaczęło Się Od Tego [𝐓𝐨𝐛𝐢𝐚𝐬𝐳 𝐅𝐅 𝐜𝐳. 𝐈𝐈]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz